O dużym szczęściu może mówić żużlowiec Wybrzeża Gdańsk. Renat Gafurow w ostatnim ligowym starciu zanotował groźnie wyglądający upadek, ale Rosjaninowi nic groźnego się nie stało, a sam zawodnik deklaruje, że będzie gotowy do startu w kolejnych zawodach. Gafurow nie będzie mile wspominał występu przeciwko drużynie z Łodzi. Już w swoim pierwszym biegu, kapitan drużyny nie opanował motocykla i uderzył plecami w tor. Gafurow długo nie podnosił się z toru, który opuścił w karetce. – Dobrze wyszedłem ze startu, szybko dojechałem do prowadzącego Roberta Miśkowiaka, skontrowałem motocykl i przymknąłem gaz żeby w niego nie uderzyć i jak było dalej to już wszyscy widzieli, mówi Gafurow.
Na szczęście obyło się bez złamań i Rosjanin powinien wystartować w najbliższym spotkaniu w Rawiczu. Jak podkreśla chciał pomóc drużynie, ale ryzyko było ogromne. – Chciałem spróbować jechać dalej i pomóc drużynie. Nie wiem czy byłby to dobry pomysł, bo z samych zawodów niewiele pamiętam – zaśmiał się kapitan Wybrzeża – Boli mnie przede wszystkim szyja i bark. Chociaż niewiele jest części ciała, które mnie nie bolą, dodał kapitan gdańskiej drużyny.
Będę gotowy na na mecz z Kolejarzem Rawicz deklaruje Rosjanin. – W tym tygodniu na pewno odpuszczam zaplanowany na środę sparing w duńskim Munkebo, ale chciałbym potrenować już w piątek w Gdańsku i następnie pomóc drużynie w Rawiczu, podsumował Gafurow.
Wybrzeże przegrało w Łodzi z Orłem Łódź 31:58. Gdańszczanie zajmują aktualnie czwarte miejsce w tabeli i do liderującego w tabeli Lokomotiv Dauvgapils tracą cztery punkty