Na boisku niemal od zawsze szli łeb w łeb, a lepsza forma rywala jeszcze bardziej motywowała tego, który pozostawał delikatnie z tyłu – czy to pod względem strzelonych goli, udzielonych asyst, czy też liczby indywidualnych nagród zgromadzonych w domowej gablocie. Internetowa rzeczywistość okazuje się jednak brutalna i znacznie mniej życzliwa dla argentyńskiego snajpera.
Posłuchaj audycji:
Jak się okazuje, forma to nie wszystko. „W obecnym sporcie ogólna wartość piłkarza jest tak samo ważna w jego karierze, jak zdolności, które jako pierwsze zwróciły na niego uwagę publiczności”, tłumaczy firma Brandtix, która zajmuje się analizą najpopularniejszych piłkarskich marek. Spektakularny transfer, prestiżowy sponsor, liczba kibiców zainteresowanych aktywnością zawodnika w mediach społecznościowych – to wszystko ma ogromny wpływ na pozycję piłkarza w internetowej, i nie tylko, rzeczywistości.
DLA RONALDO TO NIE NOWOŚĆ
Z tego wszystkiego doskonale zdaje sobie sprawę Cristiano Ronaldo, który codziennie serwuje nam poprzez swoje konto na Instagramie zdjęcia obrazujące to, na co poświęca swój czas. Treningi, wygłupy z synkiem, reklama produktów, które firmuje swoim nazwiskiem – cała wirtualna aktywność Portugalczyka, połączona ze zdolnościami i codzienną dawką wysiłku powoduje, że to on jest najbardziej wartościowym piłkarzem obecnej ery.
Leo Messi, stroniący od mediów zawsze wtedy, gdy tylko może sobie na to pozwolić, zdaje się nie przejmować spadającymi w sieci notowaniami jego osoby – do tego stopnia, że wyprzedził go już pod tym względem klubowy kolega Neymar. „Na zdrowie”, zapewne tak skomentowałby sprawę Argentyńczyk, gdyby w ogóle zechciał poświęcić czas na śledzenie podobnych rewelacji.
BYE BYE, CZERWONY DIABLE
Dużo wolnego czasu już od poniedziałku będzie miał trener Manchesteru United, Louis van Gaal. Jak poinformowała w sobotę brytyjska stacja BBC, Holender definitywnie żegna się z klubem, a już we wtorek jego miejsce zajmie oczekiwany od dłuższego czasu José Mourinho.
Świadomość Van Gaala w temacie jego najbliższych losów nie przeszkodziła mu pożegnać się ze znienawidzonymi mediami na Wyspach w swoim stylu. Po zwycięskim finale FA Cup Holender przyniósł na konferencję prasową świeżo zdobyty puchar, a po jej zakończeniu – podnosząc trofeum kilkakrotnie w górę – ironicznie podziękował za gratulacje. Gratulacje, których nie było.