Ministerstwo Rozwoju twierdzi, że przemysł kosmiczny stanie się kołem zamachowym polskiej gospodarki.
Gdy usłyszymy hasło przemysł kosmiczny, od razu przypominają nam się sceny niczym ze Star Treka. Myśląc bardziej realistycznie – w głowie pojawiają się loty załogowe przynajmniej na Międzynarodową Stację Kosmiczną.
POWALCZYĆ O STO TYSIĘCY MIEJSC PRACY
Na razie naukowców na Międzynarodową Stację Kosmiczną dowożą rosyjskie rakiety, amerykanie wysyłają komercyjne rakiety towarowe, Chińczycy mają swój program – dość zaawansowany, bo wysłali łazika na Księżyc. Gdzie w tym wszystkim Polska? – zapyta większość.
– Dane Unii Europejskie pokazują, że do 2025 r. powstanie około stu tysięcy miejsc pracy związanych z przemysłem kosmicznym w Unii Europejskiej. Pozostaje pytanie – gdzie? Od 3 lat jesteśmy członkiem Europejskiej Agencji Kosmicznej (ESA), wpłacamy tam 30 milionów euro rocznie, a wykorzystujemy zaledwie promil projektów. To pokazuje, że dziś Polska jest płatnikiem netto powstawania tych stu tysięcy miejsc pracy. Czy będziemy w stanie ściągnąć te miejsca pracy do Polski? Strategicznie to dobry pomysł, by przemysł kosmiczny był kluczowy dla rozwoju polskiej gospodarki. Ten sektor wciąż jest nowy, więc możemy relatywnie łatwo znaleźć się na dobrym miejscu w łańcuchu wartości i dostarczać istotne dla tego przemysłu produkty – mówił Marcin Kowalik z Black Pearls.
CIĘŻKA KONKURENCJA
Powstał projekt Polish Industry Incentive Scheme, w którym mogą brać udział tylko polskie podmioty. Firmy z całego kraju zgłaszają swoje pomysły, by móc wziąć udział w tworzeniu przemysłu kosmicznego na poziomie całej Europy. Eksperci zaznaczają, że projekty te nie polegają na – jak wyobraźnia mogłaby podpowiadać – konstruowaniu zaawansowanych rakiet. W grę wchodzą choćby aplikacje i inne elementy oprogramowania.
– Wykorzystujemy wszystkie dostępne pieniądze. Kolejny nasz wniosek został pozytywnie oceniony w Europejskiej Agencji Kosmicznej. Ciągle przybywa firm, które wkraczają na ten teren. Staramy się, pieniądze płyną, ale to nie jest wystarczające. Jest bardzo duża konkurencja, nie wszystkie wnioski przechodzą. Nawet nie dlatego, że są zbyt słabe merytorycznie, ale po prostu dlatego, że jest ich najzwyczajniej za mało. Nie łudźmy się też za bardzo w sprawach konkurencji. Możemy to robić, składać wnioski w konkursach, ale kto będzie rywalizował z gigantami z Francji czy Niemiec? Musimy jeszcze dostosować nasz przemysł kosmiczny, by móc współpracować na równych warunkach z zagranicznymi partnerami – tłumaczył Robert Magiera ze SpaceForest.
NIE TYLKO WSIADANIE DO RAKIETY
Pomysł inwestowania przez Polskę w przemysł kosmiczny wielokrotnie był obśmiewany w internecie. Według części komentatorów nasz kraj nie jest na wystarczająco zaawansowanym poziomie, by móc rywalizować z innymi, a sam rozwój w tym kierunku jest marnowaniem pieniędzy.
– Warto zwrócić uwagę, że technologie kosmiczne nie są związane tylko z wsiadaniem do rakiety i lotem na Marsa. Są związane choćby z technologiami morskimi. Nawigacja satelitarna, termodynamika – to technologie kosmiczne. Mamy masę projektów w tym zakresie, które są w Polsce realizowane. Obśmiewanie trendu kosmicznego jest bardzo szkodliwe dla polskiej gospodarki. Każdy kto tak robi, musi mieć świadomość, że szkodzi państwu – zaznaczała prezes Pomorskiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej Aleksandra Jankowska.
O rozwoju przemysłu kosmicznego mówili eksperci w audycji Ludzie i Pieniądze. Program poprowadziła Iwona Wysocka. Jej gośćmi byli Aleksandra Jankowska – prezes Pomorskiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej, Marcin Kowalik – partner zarządzający Black Pearls i Robert Magiera – Space Forest.
Posłuchaj audycji:
Wiktor Miliszewski