Działo się w Parku Jelitkowskim. Dobiegł końca trzeci Bieg do Źródeł

Mnóstwo świetnej zabawy. Dla najstarszych przewidziano warsztaty, a i młodzież się nie nudziła. Było dobre bieganie i doskonała atmosfera. Zakończyła się trzecia edycja imprezy „Bieg do Źródeł” zorganizowana przez miasto Gdańsk i Gdańską Infrastrukturę Wodociągowo-Kanalizacyjną. Prawdziwe święto biegania rozpoczęło się o godz. 11. Na trzykilometrową trasę wyruszył bieg rodzinny. – Wojtuś ma 7.5 miesiąca i już od początku staramy się w nim zaszczepiać, że aktywność fizyczna to podstawa. Na razie leży grzecznie w wózku, ale postanowiliśmy, że będzie „biegł” razem z nami. Chciałbym, żeby wróciły czasy zabawy na podwórku. Ciągle laptopy, smartfony, komputery. Aktywność fizyczna powinna być na pierwszym miejscu, mówił Pan Dominik.

NIE CHODZI O DOBRE WYNIKI, ALE O WSPÓLNĄ ZABAWĘ

– Biegam od dwóch lat. Mam już za sobą kilka maratonów, a moje córki towarzyszą mi w rozgrzewkach. Teraz pobiegniemy razem. Liczymy na świetną zabawę, bo nie chodzi o dobre wyniki. Cieszymy się, że jest możliwość wystartowania w takim fajnym towarzystwie – podkreślała inna z uczestniczek.

I rzeczywiście chodziło o fantastyczną atmosferę. Rodziny metę przekraczały z uśmiechem na ustach.

– Świetnie się bawiliśmy. Jesteśmy bardzo aktywną rodziną. Już jutro jedziemy do Wejherowa na kolejny bieg. Nie było problemów z pokonaniem tych trzech kilometrów. Bardziej chodziło o sam start niż jakikolwiek wynik – mówiła mama Franka i Zosi.

POWAŻNE BIEGANIE ZACZĘŁO SIĘ W POŁUDNIE

O godz. 12 ruszyło poważne bieganie. Do pokonania 10 kilometrów, a na starcie wyścigu prawie 600 zawodników i zawodniczek.

– Początki biegania zawsze są trudne. Ludzie popełniają wiele błędów, które później przekształcają się w kontuzję. Trzeba słuchać się własnego organizmu. On najlepiej wie, na co możemy sobie pozwolić, a kiedy należy odpuścić. Teraz, po kilku latach biegania, jestem mądrzejszy o kilka doświadczeń. Co skłoniło mnie do biegania? Kiedyś schodząc z Mount Blanc stwierdziłem, że moja kondycja nie jest taka, jaką chciałbym mieć i od tego wszystko się zaczęło.

– Nie forsujmy się na początek. Zacznijmy od szybkiego marszu. Nikt nie pobiegnie od razu maratonu. To niemożliwe. Ja zaczynałem od 5 kilometrów i szedłem w górę. Budowałem swoją dobrą dyspozycję stopniowo. Teraz mogę pochwalić się, że już mam za sobą maraton w Warszawie, a to nie koniec moich celów na ten rok, mówi jeden z uczestników Biegu do Źródeł.

ZNAMY NAZWISKA ZWYCIĘZCÓW

Bieg na 10 kilometrów zakończył się zwycięstwem Norberta Borzęckiego z Koszalina, który nadmorską trasę pokonał w ponad 32 minuty.

– Trzeba pochwalić organizację i fantastyczną atmosferę. Trasa nie była wymagająca, nieco zasłonięta więc biegało się świetnie – mówił Pan Norbert tuż po przekroczeniu linii mety.

Wśród kobiet triumfowała Monika Rolbiecka.

Wojciech Luściński/puch
Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj