Zbigniew Canowiecki: Trójmiejskie stocznie dobrze sobie radzą, więc trzeba wesprzeć kolegów ze Szczecina

– Wiemy, że pomorskie stocznie w miarę sobie radzą. Dostosowały się do wymagań europejskiego rynku, ale Szczecin nie radzi sobie. Jeśli rząd podaje tam rękę i ekstra zlecenie, to trzeba się cieszyć. Trzeba ich wesprzeć, niech się nauczą, jak sobie radzić na światowym rynku, jakie przyjąć rozwiązanie technologiczne. Trzeba kolegów wesprzeć. Tego typu interwencje mnie nie zachwycają, wolę, żeby zamówienia były zdobywane na międzynarodowych przetargach, na zasadzie konkurencyjności. Takie przypadki są jednak w wielu krajach. Zapotrzebowanie krajowe jest kierowane do stoczni krajowych. Nie widzę w tym nic złego. Bardziej widzę coś złego, jeśli polski armator idzie do koreańskich stoczni z zamówieniem.

GIP opowiada się za tym, by inspekcja miała uprawienia w obserwacji zakładów pracy. – Kilkanaście lat temu zaczęliśmy akcję namawiania PIP do tego, by przestała być instytucją represyjną, a była zapobiegawcza, szkoleniowa i ona taką się stała. Instytucja zmieniła się dla której promocja bezpieczeństwa pracy, doradztwo, działania prewencyjne stały się najważniejsze. To przyniosło kapitalne wyniki. Jeśli będziemy od tego odchodzić, skutki mogą być złe. Lepiej żeby nie było nacisku, a żeby była to współpraca. To przynosi olbrzymie korzyści dla obu stron. Widać gołym okiem, że w polskich firmach sytuacja się poprawiła. Nie lubię represji. Lepiej tłumaczyć.

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj