Dwa i pół tysiąca złotych trzeba było zapłacić za wykonanie aborcji w Gdyni. Nielegalny proceder mógł trwać nawet kilka lat.
Na trop wpadli kryminalni policjanci z Komendy Miejskiej w Gdyni.
Aktualizacja 12:00
Jak nieoficjalnie ustalił reporter Radia Gdańsk, w tygodniu lekarz przeprowadzał średnio dwa zabiegi. Policja ma bilingi rozmów, komputer i osobisty notatnik lekarza.
Posiadamy też dłuższą rozmowę, którą przeprowadził nasz dziennikarz. Wynika z niej, że osoba oferująca zabieg jest w pełni świadoma łamania prawa.
Ginekolog ogłaszał się na jednym z portali internetowych.
GABINET W MIESZKANIU W GDYNI
W sobotę policjanci weszli do prywatnego mieszkania w Redłowie, w którym był nielegalny gabinet. Na miejscu była pacjentka przygotowana do zabiegu.
Policja zatrzymała trzy osoby: 55-letniego lekarza z Gdańska, 36-letnią pielęgniarkę i mężczyznę, który kontaktował lekarza z pacjentkami i handlował nielegalnymi lekami poronnymi.
„MUSZĘ UWAŻAĆ, NIE WIEM Z KIM MAM DO CZYNIENIA”
Wszystko można było załatwić przez telefon. Do lekarza zadzwonił nasz reporter podszywając się pod osobę zainteresowaną zabiegiem.
Lekarz: – Państwu by chodziło o tabletki, czy o formę mechaniczną?
Radio Gdańsk: – Wszystko zależy od ceny. Jak to wygląda i gdzie?
Lekarz: – Trójmiasto. Tabletki 700, druga opcja dwa i pół. Wszystko w gabinecie normalnie, jest anestezjolog, wszystko jak należy. Kwestia niecałej godziny z wejściem do gabinetu. Spotykamy się poza gabinetem, ja państwa potem do siebie wprowadzam.
Radio Gdańsk: – Czyli to nie jest od razu w gabinecie? Nie umawiamy się tam?
Lekarz: – Nie, muszę troszkę uważać. Nie wiem z kim mam do czynienia.
Lekarz i pielęgniarka są pod policyjnym dozorem. Sprawa jest rozwojowa, informację będziemy aktualizować.
Grzegorz Armatowski/mili