– W miejscach, gdzie brakuje, płaci się tyle, ile się ma, a nie ile mówią – przestrzegał w audycji Ludzie i Pieniądze Roman Szczepan Kniter, prezes Trefla. W ten sposób odniósł się do rządowego projektu dotyczącego minimalnej stawki godzinowej.
W Sejmie odbyło się pierwsze czytanie rządowego projektu, dotyczącego wprowadzenia minimalnej stawki godzinowej dla pracujących w oparciu o umowę-zlecenie i samozatrudnienie. Stawka ma wynosić 12 złotych brutto i ma być waloryzowana w zależności od wzrostu płacy minimalnej. Wszystkie kluby parlamentarne opowiedziały się za.
WYRÓWNAĆ SZANSE
Według rządu, głównym celem zmiany przepisów ma być przeciwdziałanie nadużywaniu umów cywilnoprawnych oraz wprowadzenie ochrony osób otrzymujących wynagrodzenie na najniższym poziomie. Chodzi o ograniczenie zjawiska, w którym osoba zatrudniona na podstawie umowy cywilnoprawnej ma wynagrodzenie znacznie niższe od przysługującego pracującym na etacie. Projekt likwiduje przepisy różnicujące wysokość minimalnego wynagrodzenia dla pracownika etatowego ze względu na staż pracy.
GORZEJ DLA MNIEJSZYCH FIRM
Obecnie pracownik w pierwszym roku zatrudnienia musi otrzymywać co najmniej 80 procent płacy minimalnej. Po zmianach wszyscy pracownicy niezależnie od stażu będą otrzymywać płacę minimalną w jednakowej, pełnej wysokości. Rozwiązanie to ma znosić dyskryminację młodych ludzi na rynku zatrudnienia. Do minimalnego wynagrodzenia nie będą wliczane dodatki nocne.
– To decyzja polityczna, pod którą można tylko się podpisywać. Z punktu widzenia większych pracodawców, to raczej nie będzie miało istotnego znaczenia. Natomiast w miejscach, gdzie brakuje, płaci się tyle, ile się ma, a nie ile mówią przepisy. W małych miasteczkach to może wywołać bardzo negatywne skutki dla pracodawców. To może być też impuls do rozszerzenia szarej strefy – komentuje dla Radia Gdańsk Roman Szczepan Kniter, prezes Trefla.
NIE PRZESADZIĆ Z KONTROLAMI
Projekt przewiduje też zmiany w ustawie o Państwowej Inspekcji Pracy, która zgodnie z nowymi regulacjami, będzie kontrolować przestrzeganie obowiązku zapewnienia minimalnej stawki godzinowej.
– Coraz większa liczba kontroli nie przynosi żadnego efektu, a jednocześnie wymaga dodatkowej obsługi. Nie patrzy się, że taka kontrola wymaga zaangażowania ludzi z firmy i to przedstawicieli wyższych szczebli firmy. To coś, z czym nie bardzo się zgadzam. Jakość i liczba kontroli to coś, co odczuwa mniejszy biznes. To nie służy rozwojowi. Podnoszenie zarobków i do tego jeszcze kontrola? To chyba za dużo – zaznacza Ewa Sowińska z ESO Audit.
Jeśli płaca minimalna na etacie – zgodnie z propozycją rządu – będzie wynosiła w przyszłym roku 2 tysiące złotych brutto, to stawka godzinowa powinna wynosić 14 albo 15 złotych. Projekt trafi do sejmowej komisji polityki społecznej i rodziny.
O planowanej podwyżce minimalnej stawki godzinowej rozmawiali eksperci w audycji Ludzie i Pieniądze. Program poprowadził Artur Kiełbasiński, jego gośćmi byli: Ewa Sowińska – ESO Audit i Roman Szczepan Kniter – Trefl S.A.
Posłuchaj audycji:
IAR/Wiktor Miliszewski