Tę restaurację zna każdy mieszkaniec Gdyni. Kończy 40 lat. „Tu wszystko jest nowe, żeby mogło zostać po staremu”

DSC 2832

To miejsce śmiało można określić kultowym. W piątkowej Gdyni Głównej Osobistej Piotr Jacoń rozmawiał z Lilianą Różańską i jej synem – Rafałem, właścicielami restauracji Róża Wiatrów. Róża Wiatrów to teraz interes rodzinny. Restauracja została otwarta w 1977 roku, a do rodziny Różańskich trafiła 15 lipca 1990 roku. – Zaczęliśmy dużym dancingiem na ponad 200 osób. To był okres, kiedy jeszcze nie mieliśmy doświadczenia z działalnością nocną. Po tej nocy usiedliśmy, byliśmy wykończeni i zastanawialiśmy, co będzie dalej – mówili w Radiu Gdańsk właściciele.

Był taki okres, że w restauracji odbywał się striptiz. – Taka była potrzeba naszych gości – wspominała Liliana Różańska. – Z biegiem lat lokal przekształcał się, nabrał charakteru rodzinnego – dodała.

PRAWDZIWA HISTORIA RÓŻY WIATRÓW

– Róża Wiatrów przechodziła w tamtym czasie kłopoty finansowe. W związku z tym ja, ekonomista z wykształcenia, przejrzałam faktury. Sprawdziłam, dlaczego lokal przy takiej frekwencji ma kłopoty finansowe. Potem udało się nam z tego wyjść – odpowiadała właścicielka lokalu na pytanie, w jaki sposób rodzina Różalskich weszła w posiadanie restauracji.

Gdyńska restauracja została doposażona i uruchomiona na nowo. Na początku kuchnia była bardzo skromna. – Zaprosiliśmy do współpracy szefa gdyńskiej gastronomii, pana Kocikowskiego – mówiła Liliana Różańska. – To on ustawił kuchnię, zatrudnił załogę. Nie stało się to, ot tak z marszu, to był proces.

Właściciele Róży Wiatrów Fot. Radio Gdańsk/ Anna Polcyn

WYSTRÓJ

Wystrój Róży Wiatrów utrzymany jest w starym stylu. – Wszystko jest nowe, po to, żeby mogło zostać po staremu – opisywał Rafał Różański. – Nie ma elementu wystroju, który nie zostałby co najmniej odświeżony, a w większości po prostu wymieniono. Jednak charakter został ten sam.

WYPRAWA DO RIO

Prawdopodobnie, gdyby nie historia babci pani Liliany, nigdy nie zostałaby ona właścicielką Róży Wiatrów.

– Babcia z dziadkiem wypłynęli w 1936 roku do Rio De Janeiro – mówiła Liliana Różańska. – W Gdyni babcia była gospodynią domową, a w Rio została szefową kuchni w dużej bursie przy szkole, w centrum tego miasta. W 1946 roku, kiedy dowiedziała się, że dzieci przeżyły wojnę, wróciła do Gdyni.

– Jak na tamte czasy babcia zarobiła pokaźny majątek i przywiozła go do Gdyni – kontynuowała właścicielka. – Między innymi te pieniądze posłużyły do rozkręcenia Róży Wiatrów.

FESTIWAL FILMOWY I RÓŻA WIATRÓW

Róża Wiatrów przez kilka lat była związana z Festiwalem Filmowym. – To były lata 90. Na te bale zapraszani byli reżyserzy i gwiazdy – tłumaczyła Liliana Różańska. – Te bankiety były dosyć kameralne jak na tamte czasy, na około 80-100 osób. Goście byli starannie dobierani.

– Zdarzało się, że nasi znani goście rozkręceni, rozbawieni trafiali na scenę, brali mikrofon do ręki i ku uciesze reszty gości dawali nieraz niezapomniane koncerty – przyznała właścicielka.

DUŻE WYZWANIA

Liliana Różańska wspominałą, że dużym wyzwaniem była obsługa zjazdu kardiologów. Przez 2 dni przewinęło się 6 tysięcy ludzi. Kolejnym wyzwaniem była obsługa Red Bull Air Race, również wydawaliśmy kilka tysięcy posiłków w ciągu dwóch, trzech dni.

Właścicielka lokalu próbowała kiedyś policzyć, ile wesel zostało zorganizowanych w Róży Wiatrów w ciągu 26 lat. – To około 1200-1500 wesel – przyznała.

Posłuchaj całej audycji:

Anna Polcyn
Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj