Zamieszanie wokół opasek z Open’era. Pod lupę bierze je Urząd Ochrony Konsumentów

Opaski z Opener’a do Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Zawiadomienie w tej sprawie złożyli gdyńscy politycy Prawa i Sprawiedliwości.

Chodzi o opaski magnetyczne na nadgarstek, przy pomocy których można było płacić za jedzenie i usługi w miasteczku festiwalowym na Babich Dołach. Korzystanie z opasek miało być darmowe, ale, jak przekonują radny miejski Michał Bełbot i poseł Marcin Horała, okazało się inaczej.

DODATKOWE OPŁATY

 

– Okazało się, że po rejestracji opaski dochodzą różne opłaty związane z jej obsługą. Za rezygnację z umowy 30 zł, za wypłacenie środków z bankomatu 15 zł, do tego dochodziła miesięczna opłata za obsługę 1 zł – wylicza Michał Bełbot.

Dlatego właśnie politycy zdecydowali się złożyć zawiadomienie do UOKiK. – Składamy zawiadomienie, ponieważ można domniemywać, że doszło tutaj do praktyk monopolistycznych. Goście festiwalu nie mieli zbyt dużego wyboru, musieli korzystać z tych opasek, bo był to  to jeden z niewielu środków płatniczych dostępnych na miejscu. Byli też zachęcani do tego, by je rejestrować. Okazało się, że kto takiej rejestracji dokonał, jest narażony na bardzo duże dodatkowe koszty – mówi Marcin Horała.

WYKORZYSTAĆ WSZYSTKIE ŚRODKI

Sama firma Intercash, która obsługiwała system płatności opaskami, już wcześniej zapewniała, że jeśli ktoś wykorzysta wszystkie środki dostępne na „koncie opaski” pobieranie dalszych opłat za korzystanie z niej nie będzie możliwe. Nawet w przypadku zarejestrowania opaski na swoje nazwisko.

 

Sylwester Pięta/mili

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj