Nie ma stałej pracy i działającego komputera. Ma za to trzydziestkę na karku i fanpage, który liczy ponad sto tysięcy polubień. Rozmawialiśmy z Iskrą, autorem popularnej na Facebooku strony „Smutne historie spisane na kacu i tanim papierze”.
Minimalistyczna forma, ironiczne poczucie humoru, celna pointa – to znaki szczególne komiksów Iskry. Rysunki trafiają i do nastolatków, i do dorosłych. Autor nigdy nie ujawnia prawdziwego imienia i nazwiska. Jak mówi, chce pozostać anonimowy, bo o fanpage’u wie niewiele osób z jego otoczenia. Wiadomo tylko, że studiował archeologię i etnologię. Jak udało mu się stworzyć stronę, która ma ponad 100 tysięcy polubień i tak zróżnicowanego odbiorcę?
Dominika Raszkiewicz: Twoje komiksy często poruszają ważne, społeczne tematy: tolerancję, politykę…
Iskra: Staram się szukać sytuacji, które obrazują pewien głębszy problem i wywołują refleksję nad światem. Ale lubię też komiksy obyczajowe. Takie historie, które na pierwszy rzut oka nie mają żadnego „drugiego dna”. Niedawno byłem świadkiem kłótni pary w autobusie, która z jednej strony wydała mi się bardzo romantyczna, ale w swojej prostocie i wulgarności była też doskonałym komentarzem do młodego pokolenia. Pociągała mnie, choć nie było w niej nic nadzwyczajnego.
Oparty na tej sytuacji komiks trafił na stronę?
– Trafił, ale spotkał się z dość chłodnym przyjęciem. Ta reakcja pobudziła mnie do działania, bo wciąż szukam nowych form narracji w komiksach. Powoli zaczynają mi ciążyć te oparte na szybkim tekście i poincie. Sytuacja kochanków była więc takim testem przed moim pierwszym komiksem fabularnym.
fot. facebook.com/Smutne-historie-spisane-na-kacu-i-tanim-papierze
Nie wszyscy rozumieją tak abstrakcyjne poczucie humoru, więc na pewno spotykasz się z krytyką. Rusza Cię to?
– Biorę ją pod uwagę i staram się rozumieć. Są przecież tacy ludzie, którzy muszą „szukać sprawiedliwości” w komiksach z sieci. Ale nie o to chodzi, nie robię tego dla poklasku, tylko dla siebie. Przemycam moje spojrzenie na świat. Nigdy nikogo nie zapraszałem na mój fanpage. Jeśli ktoś chce – wchodzi.
W czym tkwi siła Twoich rysunków?
– Chyba w prostej formie i karykaturalnym, zwulgaryzowanym obrazie świata. Taka wizja pociąga mnie zresztą u wielu innych artystów.
Skoro fanpage – jak mówisz – tworzyłeś dla siebie, to chyba nie oczekiwałeś popularności?
– Absolutnie nie. Wcześniej miałem już dwa profile – między innymi SKM Story z komiksami przedstawiającymi historie ludzi z komunikacji miejskiej. Wtedy często jeździłem SKM-kami. Pochodzę z małej miejscowości i kolejki wydawały mi się naturalnym miejscem, gdzie spotyka się całe Trójmiasto, a pasażerowie są bardzo zróżnicowani. Stworzyłem wokół tej strony małą społeczność. Zdarza się, że niektórzy fani nadal pytają mnie, czy pojawi się tam coś nowego. Ale chyba nie chcę już do tego wracać, nie będę w stanie znów tak na to spojrzeć.
Skończyłeś pracę przy tamtym projekcie i pojawiły się „Smutne historie…”
– To było dwa lata temu. Przeżywałem wtedy okres frustracji, intensywnego myślenia co dalej zrobić ze swoim życiem – czy szukać stałej pracy, czy nie. Zresztą tę frustrację na los przeżywam do dziś.
fot. facebook.com/Smutne-historie-spisane-na-kacu-i-tanim-papierze
Szybko zdobyłeś fanów?
– Nie, doświadczenie z poprzednich projektów nauczyło mnie, że nie chcę spamować tablicy znajomym. Zrobiłem parę komiksów, o czym wiedziała tylko moja siostra i kilkoro przyjaciół. Nagle jeden komiks „zaskoczył”, wtedy potoczyło się lawinowo. Moi znajomi dowiedzieli się o stronie, gdy zebrałem już 40 tysięcy lajków.
Masz konkretny schemat wrzucania postów?
– Nie mam ustalonego rytmu. Jeśli coś mi się przytrafi lub zauważę na ulicy, to po prostu to rysuję. Staram się być na bieżąco z polityką i życiem społecznym. Czasami nie ma innej formy niż komiks, żeby wyrazić własne zdanie. Nie chcę być banalny, tworzyć żartów, które na siłę narzucają treść odbiorcy. Mam nadzieję, że to mi się udaje.
Masz jakąś konkurencję? Jest taka strona z bardzo podobnymi komiksami o nazwie „Bardzo brzydkie rysunki”.
– Znam nawet autorkę tej strony – Igę. Rozmawialiśmy na temat naszych prac i okazało się, że mamy bardzo zbliżone spojrzenie na świat. Cenię ją za kobiece spojrzenie. Iga opisując siebie, jednocześnie uniwersalnie punktuje świat kobiet i dziewczyn. W ostatnim czasie kobiecy komiks rośnie w siłę. Z Trójmiasta pochodzą twórczynie popularnych stron paplaLala i Porysunki. Taki kobiecy punkt widzenia jest dziś coraz lepiej rozumiany przez mężczyzn.
fot. facebook.com/Smutne-historie-spisane-na-kacu-i-tanim-papierze
Myślisz, że Polacy z biegiem lat mają do siebie większy dystans?
– Na pewno. Myślę, że zaczyna się on nawet zmieniać w chorobę. Przechodzimy do kultury ironii, wszystko jest w cudzysłowie. To powiększający się problem. Zastanawiam się, kiedy przyjdzie moment, gdy powiemy sobie dość.
Czy w ostatnich latach zmieniło się nasze poczucie humoru? Kiedyś oglądało się kabarety, dziś sięga do Internetu.
– Zawsze była grupa, którą śmieszyły zimne, zdystansowane żarty. Ale jeśli ktoś miał takie sarkastyczne poczucie humoru, to nie za bardzo miał punkt odniesienia. Teraz to się zmienia, przez Internet dostępna jest kultura masowa i te osoby powoli ujawniają się w sieci. Ale sądzę, że i tak większość Polaków nadal ogląda kabarety, śmieje się z chłopów przebranych za baby i przewracających się na skórce od banana.
Kto najchętniej odwiedza Twoją stronę?
– Moją grupą docelową są dziewczyny w wieku 18-24 lata, przez pierwszy rok istnienia fanpage’a dziewczyny stanowiły nawet 75 procent fanów. Coraz chętniej zaglądają też mężczyźni i starsze osoby, którzy wiedzą, o co mi chodzi i rozumieją to, że czasem smutek jest czymś dobrym i oczyszczającym. Oczywiście jest ta nutka humoru, ale dużo jest tych refleksyjnych rzeczy.
Skoro jest ta nutka humoru, to dlaczego nie nazwałeś tych historii „wesołymi”?
– Kac nigdy nie jest wesoły (śmiech). Mam już 30 lat i po hucznej imprezie dochodzę do siebie przez dwa dni, jestem w rozpaczy i nienawidzę ludzi.
A papier, którego używasz rzeczywiście jest „tani”, jak to opisujesz w nazwie strony?
– Tak, wciąż używam tej samej ryzy, którą dostałem od mojego kolegi. Zbliżam się już do końca i mam nadzieję, że jeszcze jedną dla mnie zachował (śmiech) To nie jest wyszukany brystol. Z lepszego papieru nie byłbym w stanie otrzymać takich rysunków. A ja nie potrafię rysować, dlatego mocno przyciskam pisak.
fot. facebook.com/Smutne-historie-spisane-na-kacu-i-tanim-papierze
Jesteś twórcą fanpage’a z komiksami i nie potrafisz rysować?
– Nigdy się tego nie uczyłem na poważnie, choć nabrałem pierwszych szlifów w Domu Kultury w Kartuzach. Kiedy studiowałem archeologię, kazano mi rysować kawałki ceramiki i krzemieni. Odkryłem, że mam do tego smykałkę. Jeśli chodzi o teoretyczną stronę komiksu – pisanie scenariuszy, kadrowanie itp. – to bardzo dużo dały mi warsztaty Jakuba Bobczyńskiego i Piotra Szulca, znanych w Trójmieście twórców i entuzjastów komiksów.
„Smutne historie” pomogły Ci w weryfikacji życiowych planów? Nie każdemu udaje się stworzyć coś tak popularnego.
– Chciałbym, żeby to było takie proste, żeby popularność odbijała się na tym, co będę robić w przyszłości. Ale nigdy tak nie jest. Do tej pory nie zarobiłem na stronie ani grosza. Jestem z pokolenia transformacji i pewnych rzeczy związanych z biznesem nie potrafię zrozumieć. Na razie traktuję to jako przygodę, zastanawiam się, czy to na tyle pewne zajęcie, żeby mieć z tego zarobek. Ale nie ukrywam, że cieszę się, gdy jest to doceniane. Najbardziej chciałbym wydać pełnowymiarowy, fabularny komiks.
Robiłeś już coś w tym kierunku?
– Jakiś czas temu dostałem propozycję od jednego z wydawnictw. Pojawiły się jednak oczekiwania – zbiór miał wyglądać jak kołonotatnik albo kalendarz z rysunkami na każdy dzień. A ja nie chciałbym wydawać gadżetu, nie chce być kojarzony ze skokiem na kasę. Nie ukrywam, że by to się mi przydało, ale nie do końca uznaję to za słuszne.