– W 1355 roku istniał już tak zwany nowy kanał Raduni, czyli ten, który do dzisiaj jest na Starym Mieście. Można z pewnością stwierdzić, że Wielki Młyn mniej więcej wtedy powstał. Najpóźniej w roku 1360 – tak prof. Andrzej Januszajtis zaczął opowieść o Wielkim Młynie w Gdańsku.
Tym razem poznamy historię największego europejskiego młyna, który swego czasu przynosił miastu ogromne korzyści i równie wielką sławę. Rozmowę przeprowadziła Beata Szewczyk.
MŁYN NAD RADUNIĄ
– Młyn od razu był największy w ówczesnym państwie krzyżackim. Miał 12 kół wodnych, a drugi po nim, w Tczewie, miał ich 9 – opowiadał prof. Januszajtis.
Pierwszy młyn spłonął w XIV wieku, jednak już w 1381 został odbudowany i powiększony. – Dopiero w czasach polskich dodano 18 kół wodnych, to było za czasów Kazimierza Jagiellończyka – dodawał.
EUROPEJSKI OLBRZYM
Jak się okazuje, to był największy młyn nie tylko w Polsce, ale i w Europie. – Istniał tylko jeden równie wielki, w Norymberdze, ale w XVI wieku zmniejszono liczbę jego kół do ośmiu. Wrocławski młyn posiadał 7 kół, co na tamte czasy i tak było wyjątkowe – mówił prof. Januszajtis.
DUKAT NA GODZINĘ
Głównym zadaniem Wielkiego Młyna była produkcja słodu oraz mąki żytniej i pszennej. Prof. Januszajtis podkreślał, że praca młyna przynosiła Gdańskowi niesamowite korzyści. – Młyn pracował przez cały dzień, a godzina była warta jednego dukata. Oczywiście dochód szedł do kasy miasta. W młynie zatrudnionych było wiele osób, m.in. kierownik, kamieniarze, młynarze, śluzowi, wagowi, czeladnicy, poborcy daniny.
Tę opowieść o naszym największym młynie prof. Januszajtis kończył refleksją: – Warto byłoby zrobić we wnętrzu Wielkiego Młyna muzeum techniki. Taka placówka mogłaby przybliżyć odwiedzającym dzieje polskich i światowych cudów techniki.
Posłuchaj audycji:
Katarzyna Pypeć