Dziesięć drapieżnych ptaków po leczeniu wypuszczono na wolność w Warcinie koło Słupska. To siedem sów, dwie pustułki i krogulec. Ptaki wypadły z dziupli jako młode.
Jeden z nich został ranny w zderzeniu z wiatrakiem, inny z drzewem. – Leczenie trwało średnio kilka miesięcy – mówi Kamil Szydłowski z nadleśnictwa Warcino.
TRZY WŁOCHATKI
– To dla nas ważny dzień. Wypuszczamy trzy włochatki, to bardzo rzadkie gatunki sów, nieczęsto występujące na naszym terenie. Trafiły do nas jako młode podloty. Prawdopodobnie wypadły z dziupli. Niecodzienna sprawa, że zdarzyło się to jednocześnie trzem osobnikom. Zostały znalezione przez ludzi i dostarczone do nas – opowiada Szydłowski.
Z puszczyków jeden miał operacyjnie składane skrzydło, prawdopodobnie po zderzeniu, drugi trafił jako podlot, czyli bardzo młody osobnik. Krogulec prawdopodobniej musiał uderzyć o drzewo, miał zwichnięte skrzydło. – Musimy doprowadzić zwierzęta do dobrej kondycji, wykarmić, nauczyć latać i polować – dodaje Kamil Szydłowski.
UCZĄ SIĘ SAMODZIELNOŚCI
W miarę postępów w leczeniu ptaki są umieszczane w zamkniętej wolierze, by ograniczać im kontakt z ludźmi. Dostają pożywienie, ale są uczone samodzielnego życia, w tym polowania.
– Najpierw leczymy urazy, potem dbamy o kondycję psychiczną ptaków. Dziś je wypuszczamy, ostatni raz były karmione wczoraj tak, by już dziś musiały o siebie zadbać. Ptaki wypuszczamy w różnych miejscach – dodaje leśnik.
Od 1997 roku klinika dla ptaków drapieżnych w Warcinie pomogła około siedmiuset zwierzętom. Niestety coraz częściej urazy, a nawet śmierć ptaków powodują siłownie wiatrowe.
Przemysław Woś/mar