W sobotę o 3 nad ranem zawodnicy wystartowali u podnóża Wieżycy w Koszałkowie, aby zakończyć bieg na Stadionie Leśnym w Sopocie. Łącznie ultramaratończycy przebiegli aż 100 kilometrów. W tej arcytrudnej walce z bólem oraz górzystym ukształtowaniem terenu brało udział około 100 zawodników.
– Chcieliśmy stworzyć bieg po naszych Kaszubskich Bieszczadach, który zostanie zapamiętany na bardzo długo. Dlatego dodaliśmy do 100 kilometrów elementy kaszubskie – mówi Mariusz Adamczuk, organizator Ultramaratonu Kaszubska Poniewierka.
BOLI. MA BOLEĆ
Zawodnicy, choć zmęczeni, są bardzo zadowoleni z biegu. – Trasa przepiękna – punkty żywieniowe super, cała impreza na wielki plus. Jar Raduni – tam był troszkę krzaków, trochę stromo, ale fajnie – opowiada Bartek Bielecki.
– Kryzys złapał mnie na czterdziestym kilometrze, czyli wtedy, kiedy przebiegłem maraton. Psychicznie czułem się zmęczony, ale już jest dobrze. Boli, ma boleć. Ale jest dobrze – dodaje Adam Kloskowski z Gdyni.
Również w ramach Kaszubskiej Poniewierki na trasie Gdańsk-Sopot maratończycy walczyli na 30-kilometrowym dystansie.
Robert Groth/mar