Chciała pomóc śmiertelnie chorej osobie, cieszyła się, że zostanie dawcą szpiku kostnego. Bez wahania zdecydowała się jechać do Warszawy na pobranie komórek macierzystych. Kiedy w pracy poprosiła o dwa dni wolnego, została zwolniona. – Jestem smutna i zażenowana – mówi pani Anna Lejk-Zalewska z Gdańska. Kobieta od 1 września pracowała w nowym przedszkolu Kidslab w Gdańsku Kokoszkach. Szybko straciła jednak wymarzoną posadę. Tylko dlatego, że, za namową męża, postanowiła pomóc osobie chorej na białaczkę.
– Mąż przekonał mnie, że warto w ten sposób pomóc. Mówił, że mamy w sobie lek, który może komuś uratować życie. Zdecydowałam, że też chcę kogoś uratować. Szybko okazało się, że mogę być dawcą – opowiada pani Anna.
GDYBY WSZYSCY ZOSTALI DAWCAMI, MUSIAŁABYM ZAMKNĄĆ PRZEDSZKOLE
Zgodnie z przepisami, osobie, od której pobierane są komórki macierzyste, przysługują w pracy dwa dni wolne. Kobieta udała się do przedszkola, by powiedzieć o tym pani dyrektor. Przyniosła ze sobą zaświadczenie, że w połowie września będzie nieobecna w pracy właśnie przez dwa dni. Ta jednak była bardzo zaskoczona decyzją swojej pracownicy i poinformowała ją o zwolnieniu.
– Powiedziała mi, że gdyby wszyscy pracownicy w przedszkolu chcieli zostać dawcami szpiku, to ona nie miałaby pracowników i zamknięto by placówkę. Mówiła, że to wiąże się z kosztami, bo musi zorganizować zastępstwo – tłumaczy była przedszkolanka.
DYREKTORKA: PANI ANNA NIE BYŁA U NAS ZATRUDNIONA
Dyrektorka przedszkola nie odpowiedziała na żadne pytania dziennikarzy. Wystosowała jedynie oświadczenie, w którym tłumaczy, że pani Anny i przedszkola nie łączył stosunek pracy. – Pani Anna Lejk świadczyła pomoc w sprawowaniu opieki nad dziećmi w sumie przez 15 godzin – czytamy. Miało być to spowodowane koniecznością znalezienia zastępstwa. Dyrektor Słowińska dodaje, że niezatrudnienie kobiety nie ma nic wspólnego z tym, że jest ona dawcą szpiku kostnego.
SKANDAL
Sprawę w internecie komentuje także organizacja Dawca.pl.
URATOWANA 65-LETNIA BELGIJKA
Pani Ania dowiedziała się, że pobrane od niej komórki krwi uratują życie 65-letniej kobiety w Belgi. – Jestem bardzo szczęśliwa – dodaje. I nie żałuje swojej decyzji.
Źródło: X-news.pl