Nie tak dawno temu na wzgórzu w dzielnicy Aniołki, była sobie urokliwa uliczka, w pobliżu lasu, z widokiem na panoramę Gdańska. Jedna z nielicznych ulic, gdzie zabudowa architektoniczna jest w stu procentach autentyczna, w tym zniszczonym przez wojnę mieście. Niestety, można o niej śmiało mówić już w czasie przeszłym. Bo o tym, czego jeszcze nie zniszczyła wojna, zapomniały władze miasta i konserwator zabytków.
Pomimo, że przy ulicy Wroniej wciąż stoją XIX-wieczne budynki o konstrukcji ryglowej, ich stan jest już nie do odratowania. Większość przeznaczona jest do wyburzenia. W mieście, gdzie większość zabytków to zrekonstruowane po wojnie, wybudowane w latach 60. atrapy historycznej zabudowy, zdawać by się mogło, że to, co autentyczne jest najbardziej wartościowe. Niestety, nie do końca tak jest.
Fot.Google maps
„MOŻE TERAZ ULICA WRONIA DOCZEKA SIĘ WPISANIA?”
– Wpisujemy do rejestru pojedyncze obiekty albo układy urbanistyczne. Aby cała ulica trafiła do rejestru jako układ urbanistyczny, musi to być naprawdę perła architektury, np. ulica Bohaterów Monte Casino w Sopocie. Wszystkiego ochronić nie możemy. Wynika to też z faktu, że nasz urząd jest niedofinansowany. Kolejka obiektów do wpisania sięga już kilka lat do przodu. Może teraz ulica Wronia doczeka się wpisania do rejestru zabytków? – mówi Marcin Tymiński, rzecznik wojewódzkiego konserwatora zabytków.
Chociaż to tylko zespół domów budowanych dla robotników, ukazuje pewną fazę rozwoju miasta, klimat jaki panował w XIX-wiecznych dzielnicach robotniczych.
CO DALEJ?
– Od wojny nie było tam żadnych remontów, to jest powodem złego stanu budynku. Obiekty nie są wpisane do rejestru zabytków, więc nawet nie możemy ich dofinansować w żaden sposób – komentuje sytuację Grzegorz Sulikowski, Miejski Konserwator Zabytków.
RATOWANIE BARDZIEJ KOSZTOWNE NIŻ ZBURZENIE
Warto wspomnieć o pierwszym domu, znajdującym się po prawej stronie ulicy Wroniej. Mieszkańcy wyremontowali fasadę budynku, położyli nową elewację, na parterze działa sklep. Ratowanie zabytków jest zawsze bardziej kosztowne, niż ich zburzenie (lub cierpliwe czekanie, aż same się rozpadną) i postawienie nowej zabudowy.
KTO DOPILNUJE SPRAWY?
Większości domów przy ulicy Wroniej nie da się już odratować. Część działek została już sprzedana, a wkrótce odbędą się przetargi na resztę gruntów. Nadzieję budzi plan zagospodarowania – teren będzie objęty strefą ochrony konserwatorskiej. Jeżeli na miejscu zabytkowych domków, powstaną nowe, zaprojektowane na wzór starych, mamy szansę zyskać pięknie położoną, oddającą historyczny klimat uliczkę.
Plan zawiera jednak dziwną sprzeczność, która uniemożliwia odbudowanie ulicy w jej pierwotnym kształcie. Pojawia się bowiem informacja, że nowo powstałe budynki mają mieć strome dachy, zupełnie odbiegające od stylu architektonicznego obecnych XIX-wiecznych domków robotników, charakterystyczny natomiast dla zabudowy willowej. Rada Dzielnicy Aniołki podjęła uchwałę postulującą zmianę planu znajduje się zapis – „Społeczność dzielnicy Aniołki jest żywo zainteresowana rewitalizacją tego fragmentu miasta poprzez nowe zainwestowanie, jednak zależy nam na tym, aby odbyło się to z poszanowaniem <<genius loci>>”. Zgodnie z procedurami dotyczącymi planowania pracy Biura Rozwoju Gdańska, decyzja czy plan zostanie zmieniony zostanie podjęta dopiero w styczniu przyszłego roku.
Hanna Berenthal/mich