Pochodzenie rzeźbiarza jest w tym wypadku bardzo ważne. Mariusz Białecki urodził się we wsi pod Prabutami. Jego dziadek przybył tu z repatriantami z Wołynia i ożenił się z autochtonką. Artysta jest związany z tą ziemią organicznie: nie tylko mieszka i pracuje w Rodowie, ale wydobywa z ziemi artefakty, które są tworzywem jego prac. Jako chłopiec był rzeźbiarzem ludowym, ukończył Wydział Rzeźby, a obecnie pracuje na macierzystej uczelni, gdańskiej ASP. Od 27 lat organizuje w Rodowie plenery i dzięki temu cała wieś wygląda jak plenerowa galeria sztuki. Niektóre są z trwałych materiałów takich jak kamień, inne mniej trwałe – jak drewniane – giną w sposób naturalny.
Te artysta chce „zakopcować” w wykopanym w centrum wsi obok Kaplicy Wszystkich Świętych głębokim dole, pochować tam sztukę. Studenci i koledzy artyści Białeckiego oraz on sam uporządkowali miejscowy cmentarz przywracając zdewastowanym grobom ewangelików godne miejsce i godny wygląd.
Mariusz Białecki pokazuje nam swoją letnią pracownię, niezliczone obiekty wydobyte z ziemi i swoją wieś. I gołębie, które od dziecka hoduje, i które także są dla niego inspiracją. Artysta opowiada o swojej idei sztuki tak bardzo związanej z historią miejsca, jak i szerzej – z istotą człowieczeństwa.
Posłuchaj reportażu Małgorzaty Żerwe z cyklu Artyści: „Mariusz Białecki z Rodowa”: