Skazany na dożywocie za zabójstwo trzyosobowej rodziny w Gdańsku Samir S. chce uniewinnienia. Apelację złożył jego obrońca, który uważa, że Rosjanin został w morderstwo wrobiony.
Mecenas Arnost Bećka zarzuca sądowi pierwszej instancji błędy w ustaleniu stanu faktycznego zbrodni.
WIĘCEJ OSÓB ZAMIESZANYCH W ZABÓJSTWO?
Zdaniem adwokata zabójstwa nie mogła dokonać jedna osoba. Świadczyć ma o tym m.in. sposób ułożenia ciał. – W mieszkaniu przy ulicy Długiej w Gdańsku, gdzie zastrzelono Adama S., jego partnerkę i niespełna dwuletnie dziecko, nie znaleziono żadnych śladów Samira – tłumaczy mecenas.
Według Arnosta Bećki Rosjanin nigdy formalnie nie przyznał się do zbrodni. – Sąd wydając wyrok oparł się jedynie na zeznaniach dwóch policjantów, którzy transportowali mężczyznę z Elbląga do Gdańska. Obaj ujawnili, że podejrzany wtedy miał się przyznać. To niewłaściwie prowadzone postępowanie dowodowe – dodaje.
TAJEMNICZY SERGIEJ
Prokuratura twierdzi, że motywem zabójstwa był rabunek. Ofiara była kolekcjonerem militariów. Z jego mieszkania zginęło kilka cennych przedmiotów, które potem znaleziono przy Samirze S. Mężczyzna wskazał też miejsce ukrycia broni. Jego obrońca twierdzi, że podejrzanemu ktoś te przedmioty przyniósł. Pojawia się imię Sergieja, którego Samir S., nie zna.
Sąd Apelacyjny w Gdańsku wyrok w tej sprawie wyda 29 grudnia.
Grzegorz Armatowski/mili