Koszykarze Trefla odnieśli siódme zwycięstwo w sezonie i awansowali na ósme miejsce w tabeli PLK. Sopocianie mimo zawężonej rotacji polskich graczy pokonali w hali 100-lecia Polfarmex Kutno 77:72. Liderami gospodarzy byli Filip Dylewicz, Anthony Ireland i Nikola Marković.
SKUTECZNY MARKOVIĆ
W mecz lepiej weszli goście, którzy prowadzili 5:0, ale Trefl dzięki skutecznym akcjom Nikoli Markovicia odrobił straty i na finiszu pierwszej kwarty wyprzedził Polpharmex. Goście mieli problem by nadążyć za szybko przemieszczającymi się w ofensywie sopocianami. Trefl radził sobie całkiem nieźle mimo braku kontuzjowanych Artura Mielczarka i Michała Kolendy oraz Jakuba Karolaka, który co prawda znalazł się na ławce rezerwowych, ale z powodu choroby nie zagrał. Przez sporą część inauguracyjnej partii spotkania brakowało Filipa Dylewicza. Doświadczony skrzydłowy już w drugiej minucie musiał zejść z powodu urazu nogi.
Na początku drugiej kwarty Polfarmex zniwelował trzypunktowy deficyt z pierwszej części i w po serii rzutów Berishy i Wallacea wyszedł na prowadzenie 32:26. Sygnał do odrabiania strat sopocianom dał Marković. Serba udanie wspomagał Piotr Śmigielski, który popisał się efektownym wsadem. W pierwszej połowie podopieczni Zorana Martica większość punktów zdobyli z akcji podkoszowych, natomiast z rzutami z dystansu mieli duże problemy. Do przerwy autorami ponad połowy punktów Trefla byli Anthony Ireland i Nikola Marković. Amerykanin miał 15, a Serb 12 punktów.
PO PRZERWIE BŁYSZCZAŁ DYLEWICZ
W trzeciej kwarcie zarysowała się wyraźniejsza przewaga Trefla, dzięki umiejętnej obronie przeciwko jednemu z najgroźniejszych strzelców Pofarmexu Dardanowi Berishy. Do gry na pełnych obrotach wrócił Filip Dylewicz, który stanowił o sile ofensywnej gospodarzy. W trzeciej kwarcie rzucił 9 punktów. W jednej z ostatnich akcji tej odsłony trafił zza linii 6,75 metra i dał gospodarzom prowadzenie 61:54.
Na początku czwartej kwarty Trefl odskoczył rywalom na 10 punktów. Rezonu nie tracił Dylewicz, który rozgrywał dziś jeden z lepszych meczów w sezonie. Dobrze prezentował się 19-letni Bartosz Majewski, wykorzystując sporo minut, które otrzymał od trenera Zorana Martica. Gospodarze nie wypuścili z rąk prowadzenia i wygrali siódmy mecz w tym sezonie.