424. dzień inwazji Rosji na Ukrainę. MAEA: W okolicach zaporoskiej Elektrowni Jądrowej niemal codziennie słychać odgłosy ostrzału

(fot. Facebook/General Staff of the Armed Forces of Ukraine)

Trwa 424. dzień bandyckiej napaści Rosji na Ukrainę. Minionej doby agresor przeprowadził 8 ataków rakietowych i 37 lotniczych, a także 45 ostrzałów z wieloprowadnicowych wyrzutni rakietowych. Wśród cywilów są ofiary i ranni, zniszczono i uszkodzono budynki mieszkalne i inne obiekty infrastruktury cywilnej.

19:43 Ukraiński sztab generalny: w Stanicy Ługańskiej doszło do strzelaniny między rosyjskimi wojskowymi i najemnikami

Do strzelaniny między rosyjskimi wojskowymi i najemnikami z Grupy Wagnera doszło w Stanicy Ługańskiej, w okupowanej części ukraińskiego obwodu ługańskiego; w wyniku starcia są ofiary śmiertelne – poinformował w niedzielę ukraiński Sztab Generalny.

– Niedawno w Stanicy Ługańskiej w obwodzie ługańskim doszło do bójki między wojskowymi sił zbrojnych Rosji i najemnikami z Grupy Wagnera, która przerodziła się w strzelaninę. W wyniku starcia są zabici po obu stronach – przekazał sztab w codziennym komunikacie o sytuacji na froncie.

W oświadczeniu opublikowanym na Facebooku sztab wyraził przekonanie, że wojskowi regularnej armii Rosji i najemnicy „próbują szukać winnego” braku sukcesów na froncie i „przerzucają na siebie odpowiedzialność” za błędy i poniesione w walkach straty.

18:22 „Welt”: nasze firmy powinny w końcu wycofać się z Rosji; wciąż działa tam 27 dużych niemieckich firm

Biznes z Rosją w coraz większym stopniu staje się ryzykiem biznesowym dla niemieckich firm. Niektóre z nich, np. Ritter Sport już poniosły szkody wizerunkowe, ponieważ wciąż działają w Rosji. Aktywny w tym kraju pozostaje też producent gipsu Knauf, mimo że jedna z fabryk koncernu w Donbasie została zbombardowana przez Rosjan – pisze w niedzielę portal dziennika „Welt”, komentując piątkowe informacje o sprzedaży przez koncern Henkel rosyjskiej części swojego biznesu.

Ten krok Henkla powinien stać się wzorem do naśladowania dla innych firm, mimo że po ataku Rosji na Ukrainę był już dawno spóźniony – podkreśla „Welt”, przypominając, że 27 dużych niemieckich firm nadal prowadzi interesy w Rosji.

Henkel sprzedał swój biznes w Rosji za 600 mln euro. „Jeśli taki krok powiódł się nawet producentowi Persila, który mając w Rosji jedenaście fabryk był bardziej zaangażowany w tym kraju, niż jakakolwiek inna niemiecka firma, to jest to możliwe także dla pozostałych” – zaznacza „Welt”. Dodaje, że „publiczne tłumaczenia niektórych managerów”, że pozostając w Rosji mają na uwadze dobro lokalnych pracowników bądź obawiają się wywłaszczeń lub utraty praw do znaków towarowych „coraz częściej wydają się tylko pozorowanymi argumentami”.

Jak podkreśla „Welt”, coraz pilniejsze staje się znalezienie rozwiązań dla niemieckich firm działających w Rosji, bowiem „w coraz większym stopniu staje się to ryzykiem biznesowym”, a także coraz trudniej wytłumaczyć te działania pracownikom i klientom. Firmy takie jak Ritter Sport już poniosły z tego powodu szkody wizerunkowe – komentuje gazeta. Producent gipsu Knauf „pozostaje aktywny w Rosji nawet mimo tego, że ten kraj zbombardował jedną z fabryk grupy w Donbasie”.

– Oprócz szkód wizerunkowych, rośnie ryzyko prawne. Rosja jest obecnie państwem, którego przywódca jest poszukiwany prawie na całym świecie listem gończym. Zachodnie firmy nie mogą więc już mieć zaufania do rosyjskiej administracji, że będzie ona przestrzegać międzynarodowych zasad ochrony własności czy praw do znaków towarowych – zaznacza „Welt”.

– Aresztowanie reportera „Wall Street Journal” pokazuje, że istnieje również ryzyko dla przebywających w Rosji pracowników, gdy państwo próbuje wywierać presję na firmy. Dlatego najwyższy czas znaleźć dobre wyjście. Henkel pokazał, że da się to zrobić – pisze niemiecki dziennik.

Henkel, należący do spółek notowanych w obejmującym największe firmy na giełdzie we Frankfurcie nad Menem indeksie DAX, poinformował o sprzedaży rosyjskiej części swojej działalności w piątek – ponad rok po ogłoszeniu takiego zamiaru. Firma potwierdziła, że trzech rosyjskich inwestorów finansowych kupiło za 600 mln euro obszar biznesowy, obejmujący 11 fabryk na terenie Rosji. Rynek rosyjski odpowiadał za 5 proc. sprzedaży Henkla.

– Handel z Rosją budził kontrowersje w niemieckiej gospodarce od początku wojny. Bezpośrednio po ataku na Ukrainę większość firm po prostu zamknęła działalność i ograniczyła wydatki na reklamę oraz inwestycje – przypomina „Welt”.

– Wydaje się, że te niemieckie firmy, które jeszcze się nie wycofały, chcą kontynuować działalność – pisze gazeta. W piątek firma Knauf potwierdziła, że pozostanie aktywna zarówno w Rosji, jak i na Ukrainie – chociaż fabryka w ukraińskim Donbasie została zbombardowana przez rosyjskie siły powietrzne w maju 2022 roku.

– Zestawienie przygotowane przez Uniwersytet Yale pokazuje 27 dużych niemieckich firm, od detalisty odzieżowego New Yorker, przez producenta wyrobów cukierniczych Storck, po producenta urządzeń medycznych Siemens Healtheneers, w kategorii firm, które nadal prowadzą w Rosji niesłabnącą działalność – podkreśla „Welt”.

Szereg przedsiębiorstw znalazło się w kategorii firm, które postanowiły „przeczekać i zobaczyć”, to np. Heidelberg Cement i producent miedzi Aurubis.

– Najwyraźniej niektórzy menedżerowie obserwują, czy nastroje społeczne się odwracają – i znikają na tyle, na ile potrzeba. Kilka firm, takich jak producent dżemów Zentis, na razie pozostawiło pytania dotyczące bieżącej działalności w Rosji bez odpowiedzi – podsumowuje niemiecki dziennik.

17:42 Rosyjskie media: prokuratura chce dodatkowych kar dla Aleksieja Moskalowa, skazanego za antywojenny rysunek córki

Rosyjska prokuratura żąda dodatkowych kar dla Aleksieja Moskalowa, skazanego za antywojenny rysunek swej córki – podał w niedzielę portal OWD-Info. Nadal nie wiadomo, gdzie znajduje się mężczyzna; obrońcy informują, że w sprawie pojawił się nowy, nieznany im adwokat, który twierdzi, że reprezentuje Moskalowa, jednocześnie uznaje jego winę.

Obrońca Moskalowa Władimir Bilijenko powiedział dziennikarzom, że prokuratura zażądała, by do wyroku dwóch lat pozbawienia wolności dodać trzyletni zakaz używania internetu.

W sprawie karnej pojawił się nowy adwokat – Rostisław Kulikow z Kaliningradu. Powiedział on Bilijence, że działa na mocy umowy z pewną osobą, ale odmówił podania jej nazwiska. Kulikow złożył apelację od wyroku dla Moskalowa, w której zgodził się z opinią sądu, że jego klient jest winny. Przy tym, proponuje on, by wyrok zmienić na wymiar kary inny niż pozbawienie wolności.

Jak informuje ODW-Info, Kulikow powiedział Bilijence, że nie zna miejsca pobytu Moskalowa.

Dotychczasowi adwokaci Moskalowa, którego sprawa wywołała rozgłos w Rosji, wciąż nie wiedzą, co dzieje się z ich klientem. Kontakt z nim urwał się 30 marca, gdy Moskalow po ucieczce z Rosji został – jak się wydaje – zatrzymany w Mińsku na Białorusi. Mężczyzna wyjechał z kraju przed ogłoszeniem wyroku; udało mu się zbiec z aresztu domowego.

13 kwietnia media państwowe w Rosji ogłosiły, że władze Białorusi dokonały ekstradycji Moskalowa. Adwokaci nie dostali jednak żadnych dokumentów świadczących o tym, iż faktycznie tak się stało.

Córka Moskalowa, 13-letnia Masza, namalowała w szkole na początku marca antywojenny plakat z napisami „Nie dla wojny” i „Chwała Ukrainie”. Szkoła wezwała policję, która przyjechała następnego dnia po dziewczynkę i jej ojca. Masza trafiła do ośrodka opiekuńczego, później przekazano ją matce. Aleksiej Moskalow został oskarżony o „dyskredytację armii”; na jego procesie nauczycielki ze szkoły składały zeznania na temat jego komentarzy w mediach społecznościowych. Został skazany na dwa lata więzienia; uciekł z kraju dzień przed ogłoszeniem wyroku.

16:30 Tydzień po Wielkanocy bliscy odwiedzają groby, wspominając też żołnierzy poległych w walce przeciw agresji Rosji

Tydzień po Świętach Wielkanocnych mieszkańcy Ukrainy obchodzili w niedzielę tzw. prowody, odwiedzając groby zmarłych, na które przynieśli pisanki i słodkie babki świąteczne, zwane paskami. Tego dnia na cmentarze przyszli także bliscy żołnierzy poległych w walce przeciw agresji Rosji.

Ich groby znajdują się na cmentarzach w całym kraju. Widać je w głównych alejach, nad którymi powiewają flagi w niebiesko-żółtych barwach Ukrainy. Na nekropoliach Kijowa łopoczą ich setki. Leżą tu wojskowi, zabici jeszcze w 2014 r., gdy Rosja zaatakowała Ukrainę rękami tzw. prorosyjskich bojowników oraz ci, którzy stracili życie przed chwilą, po otwartej inwazji, rozpoczętej w lutym 2022 r.

– Jestem na froncie od 2014 roku. Kiedy niedawno zostałem ranny i trafiłem do szpitala, postanowiłem policzyć, ilu straciłem znajomych. Jest to 408 osób, z nich 30 to bliscy mi ludzie, właściwie przyjaciele – mówi Aleks, ubrany w mundur polowy Sił Zbrojnych Ukrainy na ?mentarzu Leśnym na lewym brzegu Dniepru w Kijowie.

40-letni żołnierz stoi nad grobem kolegi, który zginął miesiąc temu w obwodzie donieckim. – Był świetnym informatykiem, dobrze zarabiał, podróżował po świecie. Nigdy nie myślał o wojsku, ale jak Rosja na nas napadła, zaciągnął się do armii pierwszego dnia. Ogromna szkoda, że w tej wojnie giną tacy, jak on. Tracimy przez to perspektywy – wyznał.

W czasach pokoju prowody były radosnym spotkaniem żywych i zmarłych. Ludzie wspominali tych, którzy odeszli, siedząc przy mogiłach, jedząc i pijąc za spokój ich dusz. W „cywilnych” częściach ukraińskich cmentarzy ta tradycja jest nadal żywa.

W wojskowej części Cmentarza Berkoweckiego nikt nie ma ochoty na pogaduszki. Stojącym tu ludziom wystarcza jedynie siły, by na tradycyjne ukraińskie pozdrowienie wielkanocne „Chrystos Woskres!” (Chrystus Zmartwychwstał) odpowiedzieć cichym „Woistynu Woskres” (Zaprawdę Zmartwychwstał).

12:15 Doradca prezydenta: wszystkie kraje poradzieckie oprócz Rosji mają wyraźny suwerenny status

Wszystkie kraje poradzieckie – oprócz Rosji – mają wyraźny status zapisany w prawie międzynarodowym – oświadczył w niedzielę Mychajło Podolak, doradca prezydenta Ukrainy. Odniósł się w ten sposób do słów chińskiego ambasadora we Francji, który stwierdził, że kraje byłego ZSRR „nie mają czynnego statusu według prawa międzynarodowego”.

– Wszystkie poradzieckie kraje mają wyraźny suwerenny status zapisany w prawie międzynarodowym. Oprócz Rosji, która nieuczciwie zajęła miejsce w Radzie Bezpieczeństwa ONZ – napisał Podolak.

– Dziwnie jest słyszeć od przedstawiciela kraju, który ma pedantyczny stosunek do swojej tysiącletniej historii, absurdalną wersję „historii Krymu” – kontynuował. – Jeśli się chce być dużym politycznym graczem, nie należy powtarzać propagandy rosyjskich outsiderów – podsumował doradca prezydenta Wołodymyra Zełenskiego.

Lu Shaye, ambasador Chin we Francji, w piątkowym wywiadzie dla telewizji LCI został zapytany o stanowisko wobec anektowanego Krymu. Dyplomata odpowiedział: „zależy, jak patrzeć na to zagadnienie”, podkreślając, że „nie jest to takie proste”. Dodał, że półwysep „początkowo był rosyjski”. Dziennikarz zauważył, że według prawa międzynarodowego Krym należy do Ukrainy.

– Według prawa międzynarodowego nawet kraje byłego ZSRR nie mają czynnego statusu, bo nie ma międzynarodowej umowy, która by potwierdzała ich status jako suwerennych państw – powiedział ambasador.

Jego wypowiedź skrytykowali w sobotę ministrowie spraw zagranicznych Litwy, Łotwy i Estonii.

11:06 Ukrainński portal wojskowy: Rosja szantażuje migrantów z Azji Centralnej, którzy nie chcą iść na wojnę

Rosja szantażuje deportacją albo odebraniem paszportu migrantów zarobkowych z Azji Centralnej, którzy nie chcą iść na wojnę przeciwko Ukrainie – powiadomił w niedzielę portal Centrum Narodowego Sprzeciwu, utworzony przez ukraińskie Siły Operacji Specjalnych.

– Kreml wymyślił metodę na uzupełnienie szeregów sił zbrojnych Rosji i obniżenie poziomu napięcia w społeczeństwie – ocenił serwis.

Portal poinformował, że w Rosji zaczęto wywierać nacisk na migrantów z krajów Azji Centralnej, czyli głównie Kazachstanu, Uzbekistanu, Kirgistanu i Tadżykistanu i żądać od nich udziału w wojnie.

Migranci, którzy otrzymują rosyjski paszport, praktycznie od razu dostają wezwanie do armii. Szantażuje się ich, że zostaną pozbawieni obywatelstwa, jeśli będą unikać mobilizacji.

Tym, którzy nie mają rosyjskiego paszportu, obiecuje się przyznanie w jak najszybszym terminie obywatelstwa Rosji pod warunkiem wstąpienia do armii. W przypadku odmowy grozi im się deportacją.

Rządowy serwis podkreślił, że Kreml prowadzi takie działania w związku z niezadowoleniem rodzin rosyjskich poległych żołnierzy, narzekających na opóźnienia wypłat odszkodowań. Mobilizacja migrantów ma też uspokoić etnicznych Rosjan.

– W ten sposób Kreml kontynuuje strategię wykorzystywania w charakterze mięsa armatniego mieszkańców biednych regionów i mniej zamożnych ludzi, w przeciwieństwie do mieszkańców Moskwy – podsumował portal.

Już wcześniej ukraiński wywiad wojskowy donosił, że Rosja zachęca do udziału w wojnie obywateli krajów Azji Centralnej w zamian za wysokie wynagrodzenie i rosyjskie obywatelstwo.

10:21 Ukraiński Sekretarz rady bezpieczeństwa: proszę nas ciągle nie sadzać za stołem negocjacyjnym

Proszę dać nam więcej broni zamiast ciągle próbować nas usadzić za stołem negocjacyjnym – wezwał w niedzielę Ołeksij Daniłow, sekretarz Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony (RBNiO) Ukrainy. Ocenił, że broń to jedyny zrozumiały argument dla Rosji.

– Kiedy cel rosyjskiego agresora pozostaje niezmienny, czyli zniszczenie Ukrainy, inicjatywy pokojowego uregulowania, które wybrzmiewają w ostatnim czasie, to nic innego, niż prorosyjska pokojowość. Nie trzeba nas ciągle sadzać za stołem negocjacyjnym, dajcie nam wystarczająco broni. Broń to najlepszy pośrednik i jedyny zrozumiały dla Rosji argument do rozmów – napisał Daniłow w mediach społecznościowych.

Ukraińskie media podkreślają, że wpis Daniłowa pojawił się w kontekście wypowiedzi włoskiego ministra obrony Guido Crosetto, który opowiedział się za negocjacjami Ukrainy i Rosji za pośrednictwem Chin.

Komentując tę propozycję, Mychajło Podolak z biura prezydenta Ukrainy w sobotę napisał na Twitterze, że „po 423 dniach krwawej wojny” pokojowe uregulowanie nie jest możliwe.

– To umyślna wojna na wyniszczenie, którą prowadzi Rosja, a nie mityczny „konflikt”. Tu nie ma miejsca na „uregulowanie” – dodał.

9:49 Ukraińska armia nie potwierdziła ani nie sprostowała doniesień o ukraińskich pozycjach na lewym brzegu Dniepru w obwodzie chersońskim

Natalia Humeniuk, rzeczniczka armii ukraińskiej na południu kraju, nie sprostowała ani nie potwierdziła doniesień amerykańskiego Instytutu Studiów nad Wojną (ISW), który powiadomił, że ukraińskie siły zajęły pozycje na lewym (wschodnim) brzegu Dniepru w obwodzie chersońskim. Zaapelowała o ciszę informacyjną.

– Chcę, żeby wszyscy zdawali sobie sprawę, że trwają bardzo trudne działania, kiedy trzeba pokonać taką przeszkodę, jak na przykład Dniepr. Kiedy linia frontu biegnie przez tak szeroką, dużą rzekę – powiedziała rzeczniczka w niedzielę na antenie telewizji.

Jak dodała, „operacja wojskowa wymaga ciszy informacyjnej, dopóki nie będzie to wystarczająco bezpieczne” dla ukraińskich wojskowych.

– Dlatego trzeba zachować cierpliwość, (dotyczy to) nawet Instytutu Studiów nad Wojną – zaapelowała Humeniuk.

Rzeczniczka poinformowała, że rosyjskie wojsko na lewym brzegu Dniepru próbuje wykorzystywać miejscowych mieszkańców w charakterze „żywych tarcz”.

Jak napisał w swojej ostatniej analizie amerykański ISW, z opublikowanych w sobotę przez rosyjskich blogerów militarnych materiałów, opatrzonych danymi geolokalizacyjnymi, wynika, że ukraińskie oddziały zajęły pozycje na lewym brzegu Dniepru, na północ od okupowanego przez rosyjskie wojsko miasta Oleszki.

W ostatnich dniach rosyjscy blogerzy pisali, że ukraińska armia utrzymuje te pozycje od tygodni, zdołała utworzyć stabilne linie zaopatrzenia i regularnie prowadzi wypady na tym obszarze. Można z tego wywnioskować, że Rosjanie nie kontrolują tego terytorium – podkreślili analitycy ISW. Jak dodał amerykański ośrodek, pojawiają się też informacje o tym, że rosyjskie wojska nie kontrolują części wysp w delcie Dniepru na południowy zachód od wyzwolonego Chersonia.

ISW odnotował zajęcie przez ukraińskie siły pozycji na lewym brzegu rzeki dopiero teraz, ponieważ analitycy think tanku po raz pierwszy dotarli do wiarygodnych materiałów z danymi geolokalizacyjnymi.

Już w połowie marca ukraiński wywiad wojskowy (HUR) informował, że oddziały zwiadowcze przeprowadzają operacje w okupowanej przez rosyjskie wojska lewobrzeżnej części obwodu chersońskiego.

08:34 Brytyjski resort obrony: Rosja nie zdoła nie przyciągnąć do wojska 400 tys. ochotników

Rosyjskie władze próbują jak najbardziej opóźnić ogłoszenie jakiejkolwiek nowej jawnej i obowiązkowej mobilizacji, aby zminimalizować niezadowolenie społeczne w kraju, ale kampania zachęcająca do wstępowania do wojska raczej nie przyciągnie 400 tys. ochotników – oceniło w niedzielę brytyjskie ministerstwo obrony.

Jak przekazano w codziennej aktualizacji wywiadowczej, rosyjski resort obrony rozpoczął nową dużą akcję pozyskiwania ochotników. W ramach tej kampanii na rosyjskich portalach społecznościowych, bilbordach i w telewizji pojawiły się reklamy. Odwołują się one do męskiej dumy potencjalnych rekrutów. Władze apelują do „prawdziwych mężczyzn”, a także podkreślają finansowe korzyści związane ze wstępowaniem do wojska.

Od kiedy dostęp do rekrutacji więźniów został wstrzymany, prywatna firma wojskowa Grupa Wagnera również konkuruje o ograniczoną pulę rosyjskich mężczyzn w wieku umożliwiającym służbę wojskową – zauważyło brytyjskie ministerstwo.

– Jest mało prawdopodobne, że kampania przyciągnie 400 tys. ochotników, jak (chciałby tego rosyjski) resort obrony. Władze niemal na pewno starają się jak najdłużej opóźnić jakąkolwiek nową jawną i obowiązkową mobilizację, aby zminimalizować niezadowolenie społeczne w kraju – podkreślono w niedzielnym komunikacie.

08:04 ISW: ukraińskie siły zajęły pozycje na wschodnim brzegu Dniepru w obwodzie chersońskim

Materiały opublikowane przez rosyjskich blogerów wojennych wskazują na to, że ukraińskie siły zajęły pozycje na lewym (wschodnim) brzegu Dniepru w obwodzie chersońskim na południu Ukrainy – powiadomił w najnowszej analizie amerykański Instytut Studiów nad Wojną (ISW).

Z opublikowanych w sobotę materiałów opatrzonych danymi geolokalizacyjnymi wynika, że ukraińskie oddziały zajęły pozycje na lewym brzegu rzeki, na północ od okupowanego przez rosyjskie wojsko miasta Oleszki.

W ostatnich dniach rosyjscy blogerzy wojenni pisali, że ukraińska armia utrzymuje te pozycje od tygodni, zdołała utworzyć stabilne linie zaopatrzenia i regularnie prowadzi wypady na tym obszarze. Można z tego wywnioskować, że Rosjanie nie kontrolują tego terytorium – podkreślili analitycy ISW.

Jak dodał amerykański ośrodek, pojawiają się też informacje o tym, że rosyjskie wojska nie kontrolują części wysp w delcie Dniepru na południowy zachód od wyzwolonego Chersonia.

Część blogerów narzekała, że ukraińskie siły mogły przesunąć się na lewy brzeg rzeki w związku z niewystarczającą siłą rosyjskiego ognia artyleryjskiego, wynikającą ze zbyt dużego poziomu scentralizowania rosyjskiego systemu dowodzenia.

Eksperci ISW zaznaczyli, że nie są znane liczebność ani cel działań ukraińskich jednostek na lewym brzegu Dniepru. Nie wiadomo też, czy Ukraina chce i jest w stanie utrzymać pozycje na tym terytorium.

ISW odnotował zajęcie przez ukraińskie siły pozycji na lewym brzegu rzeki dopiero teraz, ponieważ analiycy think tanku po raz pierwszy dotarli do wiarygodnych materiałów z danymi geolokalizacyjnymi.

07:30 Wiceszef MSZ: gdyby Niemcy nie starały się opóźnić wejścia Ukrainy do NATO, dzisiaj nie byłoby wojny

Gdyby Niemcy nie kalkulowały, nie starały się opóźnić wejścia Ukrainy do Sojuszu Północnoatlantyckiego, dzisiaj nie byłoby wojny – ocenił wiceszef MSZ Piotr Wawrzyk. W naszym przekonaniu, im szybciej Ukraina przystąpi do NATO tym lepiej, bo będzie to gwarancja bezpieczeństwa dla całego regionu – dodał.

Goszczący w czwartek Kijowie sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg, oznajmił podczas wspólnej konferencji prasowej z prezydentem Ukrainy Wołodymyrem Zełenskim, że miejsce Ukrainy jest w NATO. – Dlatego – umożliwimy jej przystąpienie do tej organizacji – dodał.

Takie samo stanowisko Stoltenberg powtórzył w piątek przed rozpoczęciem spotkania grupy kontaktowej ds. wsparcia Ukrainy w Ramstein w Niemczech. – Wszyscy członkowie NATO zgadzają się, że Ukraina powinna stać się członkiem Sojuszu Północnoatlantyckiego – zapewnił.

Na słowa Stoltenberga krytycznie zareagował premier Węgier Viktor Orban. Z kolei niemiecki minister obrony Boris Pistorius wykluczył szybką decyzję o członkostwie Ukrainy w NATO. – Drzwi są otwarte na oścież, ale to nie jest czas na podejmowanie decyzji teraz – oświadczył w czwartek Pistorius w programie publicznego nadawcy ZDF. Argumentował, że decyzja o przystąpieniu Ukrainy do Sojuszu nie może być podjęta tylko z solidarności, ale „z chłodną głową i gorącym sercem – nie na odwrót”.

– Pytanie, kiedy będzie czas na te „chłodne głowy”? Pięć, dziesięć, czy trzydzieści lat po wojnie? – powiedział PAP wiceminister Wawrzyk, odnosząc się do słów niemieckiego ministra obrony.

– Gdyby Niemcy nie kalkulowały tak, jak teraz, nie starały się opóźnić wejścia Ukrainy do Sojuszu Północnoatlantyckiego, gdyby wiele lat temu w Monachium Ukraina dostała zaproszenie do Sojuszu, to dzisiaj nie byłoby wojny na Ukrainie – uważa Wawrzyk.

Jego zdaniem, mamy do czynienia z kontynuacją podejścia, jakie kraje Europy Zachodniej reprezentują od dawna. – Wiadomo, że kraje Europy Zachodniej, Francja i Niemcy, generalnie zawsze były przeciwne temu, żeby Ukraina przystępowała, czy to do Unii Europejskiej, czy do Sojuszu Północnoatlantyckiego – powiedział Wawrzyk.

Według niego, stanowisko wyrażone przez niemieckiego ministra, może realnie opóźnić przystąpienie Ukrainy do NATO, ponieważ podczas przyjmowania nowego kraju do Sojuszu potrzebna jest jednomyślność.

Wawrzyk podkreślił też, że Polska jest za członkostwem Ukrainy w Sojuszu. – W naszym przekonaniu, im szybciej to nastąpi, tym lepiej, ponieważ będzie to gwarancja bezpieczeństwa nie tylko dla Ukrainy i dla Polski, ale również dla całego regionu – zaznaczył wiceszef MSZ.

Zapewnił równocześnie, że strona polska „cały czas stara się przekonywać zachodnich partnerów do tego, żeby zmienili zdanie i żeby Ukraina jak najszybciej przystąpiła do Sojuszu”.

Agencja Reuters zwróciła uwagę, że komentarze Pistoriusa pojawiły się po pierwszej od czasu inwazji Rosji wizycie szefa NATO Jensa Stoltenberga na Ukrainie, podczas której zaprosił on ukraińskiego prezydenta Wołodymyra Zełenskiego na lipcowy szczyt NATO w Wilnie, stwierdzając, że starania Ukrainy o członkostwo w NATO i solidne gwarancje bezpieczeństwa dla jego kraju będą ważnym punktem programu szczytu.

Prezydent Zełenski wezwał w czwartek wieczorem NATO do otwarcia drogi do przyjęcia jego kraju do Sojuszu na szczycie w lipcu. Zaznaczył, że brak politycznego zaproszenia Ukrainy do NATO na lipcowym szczycie Sojuszu w Wilnie spotkałby się z niezrozumieniem ze strony większości Ukraińców i mieszkańców krajów natowskich.

06:59 Sztab generalny Ukrainy: odparliśmy prawie 60 rosyjskich ataków w Donbasie

Ukraińskie siły odparły w ciągu minionej doby 58 rosyjskich ataków na kierunkach bachmuckim, awdijiwskim i marjinskim w Donbasie na wschodzie Ukrainy – poinformował w niedzielę rano sztab generalny ukraińskiej armii. Najbardziej zacięte walki toczą się o Bachmut i Marjinkę.

Rosyjskie wojsko przeprowadziło w ciągu poprzedniej doby osiem ataków rakietowych i 37 lotniczych oraz 45 ostrzałów z wieloprowadnicowych wyrzutni rakietowych wymierzonych w pozycje ukraińskiego wojska i miejscowości na wschodzie i południu kraju. W wyniku ataków są zabici i ranni cywile. Zniszczone i uszkodzone zostały domy, a także inna infrastruktura cywilna – podał sztab w komunikacie opublikowanym na Facebooku.

Siły przeciwnika główne wysiłki koncentrują na działaniach ofensywnych na trzech odcinkach: bachmuckim, awdijiwskim i marjinskim. Ukraińskie wojsko odparło 58 ataków. Najbardziej zacięte walki toczą się o Bachmut i Marjinkę – powiadomił sztab.

Jak czytamy w komunikacie, na odcinku zaporoskim i chersońskim na południu Ukrainy rosyjska armia kontynuuje działania defensywne. W ciągu doby Rosjanie przeprowadzili ostrzały moździerzowe i artyleryjskie ponad 30 miejscowości.

01:23 MAEA: W okolicach zaporoskiej Elektrowni Jądrowej niemal codziennie słychać odgłosy ostrzału

Przedstawiciele Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej (MAEA), pełniący misję w Zaporoskiej Elektrowni Jądrowej na Ukrainie, przez ostatni tydzień niemal codziennie słyszeli odgłosy ostrzału – poinformował w sobotę dyrektor generalny Agencji Rafael Grossi.

– Widziałem wyraźne oznaki przygotowań wojskowych w okolicy, kiedy nieco ponad trzy tygodnie temu odwiedziłem elektrownię atomową Zaporoże. Od tego czasu nasi eksperci na miejscu często zgłaszali słyszalne eksplozje, czasami sugerując, że w pobliżu odbywał się ciężki ostrzał. Jestem głęboko zaniepokojony sytuacją w stacji – podkreślił Grossi.

Zwrócił przy tym uwagę na poważne zagrożenia bezpieczeństwa i ochrony jądrowej, z którymi boryka się Elektrownia. Siłownia opiera się na jednej linii elektroenergetycznej, która nadal działa i dostarcza energię elektryczną, niezbędną do chłodzenia reaktora i innych ważnych funkcji związanych z bezpieczeństwem jądrowym. Przed rozpoczęciem wojny stacja miała cztery zewnętrzne linie energetyczne.

Eksperci MAEA stwierdzili również znaczne uszkodzenia okien w maszynowni czwartego bloku energetycznego. Zespół agencji próbuje ustalić przyczynę uszkodzenia.

Zaporoska Elektrownia Jądrowa, największa tego typu w Europie, od 4 marca 2022 r. jest okupowana przez rosyjskie wojsko. Rosjanie rozmieścili tam sprzęt wojskowy i amunicję, ostrzeliwują też okolicę.

Według ministra energetyki Ukrainy Hermana Hałuszczenki, strona ukraińska otrzymuje sygnały, że Rosjanie niewłaściwie obsługują urządzenia Elektrowni.

PAP/am

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj