Wczoraj na Ukrainie doszło do 74 starć z Rosjanami na froncie – czytamy w raporcie ukraińskiego sztabu generalnego. Rosjanie wystrzelili 7 rakiet i dokonali 10 nalotów, były też ostrzały artyleryjskie. Są ranni i ofiary śmiertelne wśród cywilów. Zniszczona została placówka oświatowa, budynki mieszkalne i inne elementy infrastruktury cywilnej.Inwazja Rosji na Ukrainę trwa już 705. dzień.
19:49 Rzecznik prezydenta: gen. Załużny nie został zwolniony ze stanowiska
Biuro prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego oraz Ministerstwo Obrony zaprzeczyły, jakoby naczelny dowódca Sił Zbrojnych Ukrainy generał Wałerij Załużny miał być zwolniony w poniedziałek ze stanowiska.
Wcześniej media i serwisy społecznościowe obiegła informacja, jakoby Załużny miał otrzymać propozycję wyjazdu na placówkę zagraniczną w roli ambasadora. Pisano także m.in., że na jego miejsce szykowany jest obecny szef wywiadu wojskowego HUR Kyryło Budanow.
– Z całą pewnością nie. Prezydent nie zwolnił naczelnego dowódcy – oświadczył rzecznik Zełenskiego Serhij Nykyforow w wypowiedzi dla portalu Ukrainska Prawda.
– Nie, to nieprawda – napisało na Telegramie Ministerstwo Obrony Ukrainy.
50-letni Załużny, generał wojsk lądowych, jest naczelnym dowódcą Sił Zbrojnych Ukrainy od 2021 r.
O jego dymisji spekuluje się od dawna; przyczyną ma być wysoka popularność generała i obawy prezydenta Zełenskiego o jego ambicje polityczne.
Według opublikowanego w grudniu sondażu Kijowskiego Międzynarodowego Instytutu Socjologii Siły zbrojne Ukrainy oraz ich głównodowodzący gen. Załużny cieszyły się większym zaufaniem społeczeństwa, niż prezydent Zełenski.
Zaufanie do armii zadeklarowało w tym badaniu 96 proc. Ukraińców, natomiast do Załużnego – 88 proc. Tymczasem zaufanie do prezydenta znacznie spadło w porównaniu z grudniem ubiegłego roku. Wtedy ufało mu 84 proc. respondentów, a w grudniu 2023 r. – 62 proc.
16:26 Dodatkowe siły Rosgwardii przed wyborami prezydenta Rosji na ziemiach okupowanych
Władze w Moskwie skierowały na terytoria okupowane Ukrainy dodatkowe siły Rosgwardii (rosyjska Gwardia Narodowa) w ramach przygotowań do mających się tam odbyć w marcu wyborów prezydenta Rosji – poinformował w poniedziałek ukraiński rządowy portal wojskowy Centrum Narodowego Sprzeciwu.
– Policjanci mają zapewnić bezpieczeństwo kolaborantów z +lokali wyborczych+ (…) oraz objeżdżania (domów i mieszkań) Ukraińców podczas głosowania. Dla Rosjan ważne jest +narysowanie+ frekwencji na +wyborach+ dlatego zezwolili na głosowanie w miejscu zamieszkania – przekazał portal.
– W taki sposób policjanci będą zajmowali się zmuszaniem Ukraińców do głosowania na rosyjskiego dyktatora Władimira Putina oraz ochroną zdrajców – wskazano w komunikacie.
W grudniu Centralna Komisja Wyborcza Rosji poinformowała, że wybory prezydenckie w tym kraju odbędą się w dniach 15-17 marca 2024 roku. Władze rosyjskie zamierzają przeprowadzić głosowanie również na tymczasowo okupowanych terytoriach Ukrainy: w Autonomicznej Republice Krymu i Sewastopolu oraz w części obwodów donieckiego, ługańskiego, zaporoskiego i chersońskiego, które należą do Ukrainy.
Ministerstwo Spraw Zagranicznych w Kijowie oświadczało wcześniej, że wybory prezydenta Rosji będą nielegalne, jeśli zostaną w nich uwzględnione głosy oddane na okupowanych przez wojska rosyjskie terytoriach Ukrainy.
15:46 Minister rolnictwa: firmy łamiące zasady eksportu produktów rolnych będą traciły prawo do eksportu
Ukraińskie firmy, które złamią zasady eksportu produkcji rolnej m.in. do Polski, będą na pół roku usuwane z list weryfikacyjnych upoważnionych do tego podmiotów – oświadczyło w poniedziałek ministerstwo rolnictwa w Kijowie.
– Od chwili obecnej przedsiębiorstwo może być wyłączone z listy zweryfikowanych podmiotów (…) jeżeli z Bułgarii, Rumunii, Słowacji, Węgier czy Polski nadejdzie informacja, że produkcja przeznaczona do tranzytu przez te kraje pozostanie w tych krajach – przekazano w komunikacie na Facebooku.
Temat ten omawiany był podczas spotkania w formacie online, w którym uczestniczył minister rolnictwa Ukrainy Mykoła Solski i jego bułgarski odpowiednik Kirił Wytew.
Solski wyjaśnił, że jeśli, na przykład, ukraińska firma zadeklaruje, że wysyła ładunek słonecznika do Grecji, a pozostanie on w Bułgarii, to ukraińska firma zostanie wykreślona z listy zweryfikowanych przedsiębiorstw na sześć miesięcy.
W ub. tygodniu minister rolnictwa i rozwoju wsi Czesław Siekierski informował, że Polska rozmawia z Ukrainą o systemie licencjonowania importu z Ukrainy. Wyjaśnił, że chodzi o określenie kwot przywozu niektórych towarów, których nie będzie można przekroczyć.
– Wprowadzona w 2022 roku liberalizacja handlu, umożliwiająca Ukrainie wprowadzenie swoich towarów bez ceł jest bardzo korzystna dla ukraińskiej gospodarki, ale nie może uderzać w polskich rolników – mówił Solski.
14:01 Rosyjskie media: konstruktor rakiet zastrzelił się, gdy jedna z nich zabiła na Ukrainie jego babcię
W Rosji zastrzelił się inżynier zakładów zbrojeniowych Anton Gorobiec, który – jak napisał w liście pożegnalnym – „przyłożył rękę” do skonstruowania pocisków użytych 23 stycznia w rosyjskim ataku na Charków na Ukrainie; w tym ostrzale zginęła babcia mężczyzny – powiadomił ukraiński portal Obozrevatel.
Doniesienia o samobójstwie Gorobca pojawiły się w piątek 26 stycznia w sieci społecznościowej Telegram. Główne rosyjskie media przemilczały tę informację – czytamy na łamach serwisu.
Jak powiadomił Obozrevatel, inżynier pracował w zakładach zbrojeniowych Kupoł, wchodzących w skład dużego państwowego koncernu Ałmaz-Antiej. Gorobiec prawdopodobnie zajmował się tam konstrukcją pocisków do systemów rakietowych S-300.
– Pracowałem jako inżynier w głównym biurze konstruktorskim koncernu Ałmaz-Antiej. (…) Kilka dni temu rakieta, do której (opracowania) przyłożyłem rękę, trafiła w Charków – w dom, w którym mieszkała moja babcia od strony mamy. Ona umarła. Nie byłem w stanie (dłużej) z tym żyć. To, co się teraz dzieje, jest potwornością i koszmarem. Odmawiam dalszego uczestnictwa w czymś takim, jednak nie przywróci to już życia babci. Proszę, wybaczcie mi, ale ja tak dłużej nie mogę – napisał Gorobiec w liście pożegnalnym, którego zdjęcie opublikowały niezależne media rosyjskie i portale z Ukrainy.
Przed rosyjską inwazją na Ukrainę, rozpoczętą w lutym 2022 roku, liczący ponad 1,4 mln mieszkańców Charków był drugim co do wielkości miastem w kraju. Od blisko dwóch lat obiekty w Charkowie są regularnie ostrzeliwane przez wojska agresora. 23 stycznia doszło do jednego z najtragiczniejszych ataków. W mieście zginęło wówczas 10 cywilów, w tym ośmioletnia dziewczynka.
11:31 Zełenski w ARD: Scholz zrozumiał, że Putin zagraża nie tylko Ukrainie
Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski oświadczył w wywiadzie dla niemieckiej telewizji ARD, że jego zdaniem kanclerz RFN Olaf Scholz zrozumiał, iż Władimir Putin stanowi zagrożenie nie tylko dla Ukrainy, ale także dla pozostałych krajów europejskich. Dodał, że postrzega Scholza jako lidera w Europie.
Zełenski ostrzegł przed konsekwencjami, jakie ewentualne zwycięstwo Rosji w wojnie z Ukrainą może mieć dla Niemiec. Apelował też do przebywających w RFN Ukraińców, aby wracali do ojczyzny, zaznaczając, że nie będzie zmuszać ich do służby na froncie ani nakłaniać kanclerza Scholza do odesłania ich do Ukrainy.
– Żyjemy w demokratycznym świecie – podkreślił.
Prezydent Ukrainy wyjaśnił także, że dostrzega zmianę postawy Scholza wobec Ukrainy i toczącej się tam wojny. -Zrozumiał, że Putin to nie tylko nazwisko, ale zagrożenie. Zagrożenie nie tylko dla Ukrainy – podkreślił Zełenski.
– Scholz wie, że Rosja przybliży się do Niemiec, jeśli Ukraina upadnie. Jest to ryzyko dla Niemiec i innych krajów europejskich – stwierdził.
Jego zdaniem eskalacja konfliktu pomiędzy Rosją a UE lub NATO miałaby poważne konsekwencje w postaci wybuchu III wojny światowej. Dlatego, według Zełenskiego, Niemcy powinny odgrywać rolę lidera na tle innych krajów Europy, jeśli chodzi o wsparcie militarne dla Ukrainy.
W trakcie wywiadu poruszono też sprawę rakiet manewrujących Taurus, których Ukraina domaga się od Niemiec od dawna, ale Berlin wciąż nie zgadza się na przekazanie tej broni Kijowowi.
Zaledwie dwa tygodnie temu w Bundestagu odrzucono wniosek opozycyjnej grupy parlamentarnej CDU/CSU, wzywający do dostarczenia pocisków Taurus Ukrainie.
– Mam nadzieję, że zostanie podjęta inna decyzja – powiedział Zełenski.
11:01 Brytyjski resort obrony: Rosja straciła w wojnie ok. 2600 czołgów i 4900 pojazdów opancerzonych
Od początku inwazji na Ukrainę w dniu 24 lutego 2022 roku do 25 stycznia obecnego roku rosyjskie siły lądowe prawdopodobnie straciły na Ukrainie ok. 2600 czołgów podstawowych i ok. 4900 innych pojazdów opancerzonych – przekazało w poniedziałek brytyjskie ministerstwo obrony.
W codziennej aktualizacji wywiadowczej wskazano, że w 2023 roku rosyjskie wojska lądowe straciły o ok. 40 proc. pojazdów mniej niż w 2022, co najprawdopodobniej wynika z coraz bardziej statycznego charakteru konfliktu w 2023 roku oraz faktu, że przez istotną część tego roku siły rosyjskie były na pozycjach defensywnych.
Dodano jednak, że od początku października 2023 roku rosyjskie siły prowadzą ofensywę we wschodniej Ukrainie i w tym okresie ich straty w pojazdach opancerzonych ponownie rosną. Prawdopodobnie Rosja straciła do 365 czołgów podstawowych i do 700 innych pojazdów opancerzonych, uzyskując tylko niewielkie zdobycze terytorialne.
– Jednakże Rosja prawdopodobnie może produkować co najmniej sto czołgów podstawowych miesięcznie, a tym samym utrzymywać zdolność do zastępowania strat na polu bitwy i kontynuowania tego poziomu aktywności ofensywnej w przewidywalnej przyszłości – napisano.
10:27 Niezależne media rosyjskie: atak drona na rafinerię w Jarosławiu; brak doniesień o ofiarach
Niezależne rosyjskie media powiadomiły, że w poniedziałek rano doszło do ataku drona na rafinerię koncernu petrochemicznego Sławnieft w Jarosławiu w europejskiej części Rosji. Uderzenie nie skutkowało ofiarami wśród personelu zakładu.
Według informacji dostępnych na stronie Sławinieftu, jest to jeden z dziesięciu największych rosyjskich koncernów zajmujących się przetwórstwem ropy naftowej – podkreśliły kanał na Telegramie ASTRA i ukraińska agencja Ukrinform.
Atak ten mógł być kolejnym w ostatnim okresie uderzeniem sił ukraińskich w infrastrukturę energetyczną Rosji. 8 stycznia w Niżnym Tagile w obwodzie swierdłowskim doszło do eksplozji na torach kolejowych. Incydent wywołał zaniepokojenie rosyjskich władz, ponieważ doszło do niego w pobliżu obiektów koncernu Gazprom Nieft. Dzień później w obwodzie orłowskim dron kamikadze uderzył w zbiornik w magazynie ropy Oriołnieftieprodukt.
18 stycznia ukraiński wywiad wojskowy (HUR) poinformował, że przeprowadził atak z użyciem dronów na bazę paliw w obwodzie leningradzkim, oddalonym od granic Ukrainy o ponad 800 km. 19 stycznia dron zaatakował magazyn ropy naftowej w obwodzie briańskim, graniczącym z Ukrainą. 21 stycznia w Ust-Łudze nad Bałtykiem drony uderzyły w terminal największego rosyjskiego producenta gazu skroplonego, firmy Nowatek.
W nocy z 24 na 25 stycznia informowano z kolei o ataku bezzałogowca i pożarze w rafinerii w mieście Tuapse nad Morzem Czarnym. Zakład ten należy do największego w Rosji koncernu naftowego Rosnieft.
09:57 Ukraiński portal wojskowy: zagraniczni studenci w Rosji są werbowani podstępem na wojnę
W Rosji istnieje zorganizowany system werbowania zagranicznych studentów na wojnę z Ukrainą; wykorzystuje się trudną sytuację finansową obcokrajowców, by podstępem skłonić ich do służby w armii – zaalarmował ukraiński rządowy portal wojskowy Centrum Narodowego Sprzeciwu.
Takie praktyki mają miejsce szczególnie na uczelniach w Moskwie, m.in. w tamtejszym Uniwersytecie Przyjaźni Narodów. „Opiekunowie” zagranicznych studentów i studenci rosyjscy, którzy – w teorii – mają pomagać obcokrajowcom w kwestiach organizacyjnych, opowiadają przybyszom o atrakcyjnych warunkach finansowych służby w armii. Ich zadaniem jest też wyszukiwanie osób w trudnej sytuacji materialnej i kierowanie ich do komisariatów wojskowych, czyli komend uzupełnień.
Nierzadko zagraniczni studenci są wręcz celowo okradani, co ma wywoływać u nich poczucie desperacji – czytamy na portalu, który powołał się na relacje jeńców wojennych schwytanych na Ukrainie.
Jak dodano, obcokrajowcy studiujący w Rosji i nie posiadający środków na utrzymanie stają się łatwym celem szantażu. Takie osoby często wstępują do armii, ponieważ grozi im deportacja.
Wojskowy portal zauważył również, że zagraniczni studenci są „wyławiani” dzięki specjalnie ukierunkowanym ogłoszeniom, pojawiającym się m.in. w mediach społecznościowych. Młodych ludzi przekonuje się, że służba wojskowa zapewni im sfinansowanie dalszych studiów i pobytu w Rosji.
Obcokrajowcy, którzy zostali zwerbowani, szkolą się w tzw. centrum wojskowo-patriotycznym Awangard w obwodzie moskiewskim. W tej placówce organizowane są zajęcia dla młodzieży w wieku 14-17 lat, ale obiekt służy również jako „przykrywka” dla szkoleń cudzoziemców. Według szacunków Centrum ćwiczy tam jednocześnie około 300 osób z zagranicy, pochodzących głównie z Chin, Nepalu, Uzbekistanu, Egiptu, Mołdawii i Sri Lanki. Jako że większość z nich słabo mówi po rosyjsku, studentów uczy się podstawowych gestów i komend używanych w armii.
Gdy takie osoby trafią na front, są zazwyczaj wysyłane na pierwszą linię. Rosyjskie wojsko zgodnie ze swoją tradycją traktuje obcokrajowców w lekceważący sposób. Sytuacja zagranicznych studentów jest porównywalna z sytuacją więźniów zwerbowanych do udziału w inwazji w zakładach karnych – podkreślił rządowy portal.
W poprzednich miesiącach pojawiały się liczne doniesienia o rekrutowaniu przez Rosjan na wojnę obywateli m.in. Kuby, Nepalu, Białorusi, Serbii i Republiki Środkowoafrykańskiej. W ubiegłą środę Centrum Narodowego Sprzeciwu informowało, że na okupowanych terenach obwodu donieckiego zaobserwowano również najemników z Malezji.
07:56 ISW: Indie próbują dystansować się od współpracy zbrojeniowej z Rosją
Indie próbują odstąpić od bliskiej współpracy zbrojeniowej ze swoimi największym partnerem w tej dziedzinie, Rosją; decyzja władz w Delhi wynika z coraz mniejszych możliwości eksportowych strony rosyjskiej, a także z niechęci do pogarszania relacji z USA – twierdzi Instytut Studiów nad Wojną (ISW).
Rosja – kraj uwikłany w wojnę z Ukrainę i objęty sankcjami Zachodu – przestaje być postrzegana przez Indie jako niezawodny dostawca amunicji i części zamiennych do sprzętu wojskowego. Rząd w Delhi jest też świadomy faktu, że podpisanie jakiejkolwiek większej umowy zbrojeniowej z Kremlem mogłoby grozić przekroczeniem „czerwonej linii” w relacjach indyjsko-amerykańskich – powiadomił ISW, który powołał się na wypowiedzi przedstawicieli władz Indii i ekspertów z tego państwa, cytowane w niedawnej analizie agencji Reutera.
Delhi musi jednak działać w ostrożny sposób, ponieważ ochłodzenie w kontaktach z Moskwą mogłoby skutkować pogłębieniem relacji Rosji z Chinami – podkreślili przedstawiciele indyjskich władz, zastrzegający sobie anonimowość.
ISW ocenił w najnowszej analizie, że zmiana dotychczasowego stanowiska Indii w kontekście współpracy z Rosją jest naturalną konsekwencją sytuacji w rosyjskim sektorze zbrojeniowym. Trudno bowiem oczekiwać, że kraj, który zmagał się w ostatnich miesiącach z poważnymi problemami dotyczącymi napraw własnego sprzętu i nie był zdolny do produkcji uzbrojenia na poziomie sprzed inwazji na Ukrainę, pozostanie nadal wiarygodnym partnerem dla importerów, takich jak m.in. Indie – twierdzi amerykański think tank.
Rząd w Delhi zajmuje niejednoznaczną postawę wobec rosyjskiej inwazji na Ukrainę, rozpoczętej w lutym 2022 roku. Władze Indii konsekwentnie powstrzymują się od krytyki Kremla i nazywają Rosję „podstawowym filarem indyjskiej polityki zagranicznej ze względu na jej strategiczne znaczenie dla bezpieczeństwa narodowego”. W ocenie Moskwy stosunki dwustronne z Indiami „rozwijają się” na zasadach „uprzywilejowanego partnerstwa”.
We wrześniu 2022 roku, podczas szczytu Szanghajskiej Organizacji Współpracy w Samarkandzie w Uzbekistanie, premier Indii Narendra Modi miał upomnieć Władimira Putina słowami „to nie czas na wojnę”.
Wiosną ubiegłego roku agencja Bloomberga alarmowała, że Indie pozyskują z Rosji tanią ropę, przetwarzają ją na olej napędowy, a następnie sprzedają po zawyżonej cenie do państw Europy.
06:26 74 starcia z Rosjanami na froncie minionej doby
Wczoraj na Ukrainie doszło do 74 starć z Rosjanami na froncie – czytamy w raporcie ukraińskiego sztabu generalnego. Rosjanie wystrzelili 7 rakiet i dokonali 10 nalotów, były też ostrzały artyleryjskie. Są ranni i ofiary śmiertelne wśród cywilów. Zniszczona została placówka oświatowa, budynki mieszkalne i inne elementy infrastruktury cywilnej.
Minionej nocy Rosjanie ponownie użyli dronów Szahed – łącznie ośmiu. Wszystkie zostały zestrzelone przez ukraińską obronę powietrzną przed dotarciem do celów. Spadły one na obwody czernihowski i sumski.
Jak czytamy w raporcie, Ukraińcy odparli rosyjskie ataki na kierunku łymanskim, bachmuckim i charkowskim. Rosja w rejonie przygranicznym z Ukrainą utrzymuje znaczną obecność wojska i prowadzi działania dywersyjne, by zapobiec przeniknięciu ukraińskich sił na swój teren. Także w tym celu postawiła więcej min przy granicy z Ukrainą w rosyjskim obwodzie biełgorodzkim.
06:18 Afera defraudacji środków na amunicję
Miało być 100 tysięcy pocisków artyleryjskich dla ukraińskiej armii, ale na front nie dotarł żaden. Jednocześnie równowartość niemal 40 milionów dolarów zniknęła z ukraińskiego budżetu.
Nad Dnieprem wywołuje oburzenie skandal korupcyjny z udziałem wysokich urzędników resortu obrony. Nieprawidłowości wykryły ukraińskie media. Sprawą zajęła się też Służba Bezpieczeństwa. Afera może mieć szerszy zasięg – twierdzą ukraińscy dziennikarze śledczy, do których dotarło Polskie Radio.
Jak zaznacza Inna Popowycz z Telewizji Hromadskie, która prowadziła dziennikarskie śledztwo – półtora miliarda hrywien na amunicję rozpłynęło się w kolejnych firmach. Dziennikarka wyjaśnia, że tak zwany łańcuszek był następujący: ministerstwo obrony, następnie ukraińska firma Lwiwski Arsenał, następnie słowacka firma, potem chorwacka firma VDG, która miała zrealizować w Chorwacji kontrakt na amunicję. Ale nie zrealizowała, a duża część gotówki znikła.
Służba Bezpieczeństwa podejrzewa w tej sprawie 5 osób, w tym wysokich urzędników ministerstwa obrony. Ukraińska dziennikarka ocenia, że to jedynie wierzchołek góry lodowej, bo według jej ustaleń, w sprawę zamieszanych jest o wiele więcej osób.
– Wierzę w to, że wszyscy winni będą ukarani i jeśli w wyniku braku tego uzbrojenia ginęli ludzie, to winni muszą ponieść najsurowszą karę – podkreśla Inna Popowycz w rozmowie z Polskim Radiem.
Defraudacja środków na amunicję to jeden z największych ujawnionych skandali korupcyjnych w ukraińskim resorcie obrony od początku pełnowymiarowej rosyjskiej agresji.
IAR/PAP/aKa