Singapur, Argentyna, Urugwaj… poruszą cały świat, by pomóc synowi z padaczką

miotke 1

Są przykładem na to, że rodzicielstwo nie musi oznaczać rezygnacji z marzeń. Justyna Zorn i Roman Miotke w podróże „dookoła świata” zabierają trójkę dzieci, w tym 3-letniego Roberta cierpiącego na padaczkę lekooporną. Z powodu choroby syna ich wyprawy przybierają medyczny charakter. W Singapurze chłopca leczyli najlepsi specjaliści na świecie, w Urugwaju próbowali terapii medyczną marihuaną, a w Argentynie spróbowali nowatorskiej rehabilitacji wodnej.

– Wyruszamy z dziećmi, bo nie chcielibyśmy ich zostawiać na aż tak długo. Czasem oczywiście chciałoby się od nich odpocząć, ale taki wyjazd to i tak wystarczające naładowanie baterii na cały rok – tłumaczą. Jako cele podróży najczęściej obierają egzotyczne kierunki. Wynika to z tego, że w lutym i marcu w Polsce pogoda nie sprzyja odpoczynkowi. – Bardzo lubimy ciepło i palmy gdzieś w tle.

Urugwaj to jedno z pierwszych państw które zalegalizowało marihuanę medyczną, lek zmniejszający napady padaczki.

ARGENTYNA – OBSERWACJE INDIAN I TERAPIA W WODZIE

Przyczyną wyjazdów jest obecnie rehabilitacja 3-letniego Roberta. Para szuka pomocy i korzysta z wsparcia zagranicznych lekarzy, którzy diagnozują dziecko. – Dlatego byliśmy w Argentynie, Singapurze, Urugwaju – opowiada Roman Miotke. – W tym pierwszym państwie mieliśmy odwiedzić Centrum Castillo Moralesa, który opracował nowatorski sposób rehabilitacji. Łączy ona tradycyjne europejskie metody z obserwacjami Indian. Polega na całościowym podejściu do organizmu – wyjaśnia.

Podróż do Argentyny zbiegła się ze złym stanem chłopca, dlatego na początku parze odmówiono pomocy. – Poszukiwaliśmy więc innych rehabilitantów, pisaliśmy maile do wszystkich wyszukanych w sieci terapeutów. Udało się. Poznaliśmy panią, która zajmuje się fizjoterapią dzieci w wodzie, jest jednym z najwybitniejszych ekspertów w tej dziedzinie – mówi Justyna Zorn. – Efekty było widać już po paru dniach. Ćwiczenia w wodzie rozluźniły te partie mięśni, które Robert miał spięte i poprawiały u niego czucie własnego ciała. Dzięki temu zaczął się swobodnie przekręcać na boki.

miotkeURUGWAJ – MEDYCZNA MARIHUANA

Po wyprawie do Argentyny przyszedł czas na Urugwaj, gdzie Robert miał być leczony medyczną marihuaną. Wybór padł na to państwo, bo Urugwaj jako pierwszy zalegalizował używanie substancji do złożonych celów. Środek udało się zdobyć już wcześniej w Polsce. – Podróżowaliśmy z fiolką w walizce i listem od lekarza, tłumaczącym o co tak naprawdę chodzi – wyjaśnia Justyna Zorn.

Rzeczywistość okazała się jednak inna. – Owszem, zalegalizowano marihuanę, ale w Urugwaju nie ma do tego infrastruktury, lekarzy, którzy wiedzą jak ją właściwie zastosować. To, że wejdzie prawo, nie oznacza, że pójdą za tym instytucje – komentuje Roman Miotke.

SINGAPUR – POD OPIEKĄ NAJLEPSZYCH LEKARZY
 
Pretekstem do wylotu do azjatyckiego kraju była diagnostyka w jednej z tamtejszych klinik. Robertowi wykonano tomokomputer z PET oraz badanie macierzy genetycznej. Na tej podstawie wykluczono leczenie chirurgiczne chłopca. – Poziom służby zdrowia w Singapurze jest najlepszy na świecie. Ściągani się tam lekarze ze USA, mają najdroższy sprzęt. Popularne są tzw. „wizy medyczne” – na ich podstawie przyjeżdżają tam i leczeni są ludzie z całego kontynentu – podkreśla Roman Miotke.

To co najbardziej zdziwiło polskich podróżników to stan singapurskiego szpitala. – Leczyliśmy Roberta w publicznej placówce. Pani w rejestracji wyciągnęła kartę i zapytała nas, jaki chcemy pokój. Do wyboru były jedno, dwu-osobowe, z łazienką lub bez, z klimatyzacją lub telewizorem. Do tego szpital ma całe zaplecze restauracyjne, łącznie z popularnymi fast foodami – opowiada małżeństwo.
miotke 4Robert cierpi na padaczkę lekooporną, która spowodowała znaczne spustoszenie w jego życiu. Dzięki dużemu wysiłkowi i wielu modlitwom dwa miesiące temu udało się zatrzymać napady. Niesamowicie jest obserwować jak Robert zaczyna się szybko rozwijać – mówią jego rodzice. Obecnie dziecko potrzebuje wieloletniego intensywnego programu rehabilitacji. Dlatego prosimy Was o przekazanie „1%” podatku na rzecz Roberta. W formularzu PIT wpisziec numer: KRS 0000037904 W rubryce „Informacje uzupełniające – cel szczegółowy 1%” podajcie: 25637 Miotke Robert. miotke 7ALBO WÓZEK, ALBO WALIZKA
Podróże z dziećmi wymagają od Justyny i Romana nie lada organizacji. Jak mówią, szczególnie trudne jest przemieszczanie się w piątkę po obcych miastach. – Jak człowiek trzyma wózek, to nie może trzymać walizki. Korzystamy z lokalnej komunikacji, bo do taksówki nie mieścimy się z dwoma wózkami. Ale do autobusów kierowcy też często nie chcą nas wpuszczać, każą składać wózek. Jeśli akurat mamy ze sobą gondolę – złożenie jest niemożliwe, więc czekamy do skutku na przystankach, aż któryś się zlituje.

Czy coś zmieniło się we wspólnych wyprawach od narodzin dzieci? – pytamy parę. – Uspokoiły nas, inaczej patrzymy na podróże. Więcej czasu spędzamy gdzieś na plaży, wylegując się, nie wyjeżdżamy z terenów zabudowanych, nie wchodzimy na nie wiadomo jakie szczyty. Dawniej jak szaleni biegaliśmy po muzeach, chcieliśmy zobaczyć wszystko, teraz już tacy nie jesteśmy.

Posłuchaj audycji z Justyną i Romanem:

Dominika Raszkiewicz
Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj