„Dzieciaki w „Piotrusiu Panu” po prostu wymiatały ze sceny. Mają gigantyczny potencjał”. Sławomir Kitowski w RG

– Dzieciaki w Gdyni mają gigantyczny potencjał. Na widowni Teatru Muzycznego zasiadło nie tylko najmłodsze pokolenie, ale i dorośli, którzy doglądali premierę „Piotrusia Pana” z otwartymi ustami – mówił w Radiu Gdańsk Sławomir Kitowski. Premiera spektaklu odbyła się 9 kwietnia.

Grafik-projektant, plakacista, fotograf, autor i wydawca książek o historii Gdyni – portowego miasta zbudowanego w latach 20. XX wieku opowiadał o tym, jak w Teatrze Muzycznym powstawały spektakle z udziałem dzieci.

DZIECIAKI WYMIATAŁY

– „Piotruś Pan” to było święto dzieciaków, które po prostu wymiatały ze sceny – mówił Kitowski. – Po raz pierwszy w takim stopniu dzieci uczestniczyły w rolach pierwszoplanowych i robiły to znakomicie. Były kapitalne, ale to się chyba nie wzięło z niczego. Jak wspominam dawne czasy w Teatrze Muzycznym, to warto powiedzieć, że istnieje tam Teatr Muzyczny Junior, gdzie dzieciaki mają szansę wyżywać się artystycznie, a dorośli mają okazję odkryć talenty. Kieruje nim Małgorzata Ryś i robi to znakomicie. Pamiętam, jak pracowałem w Teatrze Muzycznym z Jerzym Gruzą, to on był tym pomysłodawcą, żeby stworzyć scenę dla maluchów – wspominał.

ROYAL W PLYMOUTH I MUZYCZNY W GDYNI

Wszystko zaczęło się od Wielkiej Brytanii. Sławomir Kitowski był z Jerzym Gruzą w teatrze Royal w Plymouth z występami „Skrzypka na dachu” w 1989 roku i obserwowali pracę z młodzieżą. – To była nasza inspiracja. Wróciliśmy do Gdyni i Gruza natychmiast wymyślił, żeby taką scenę stworzyć w Gdyni. Przez tyle lat to procentuje, bo mamy kilka spektakli, które były zagrane z udziałem dzieciaków, na przykład „Oliwier”. Już w 1990 roku był grany w reżyserii Rogera Redfarna, dyrektora artystycznego Teatru Plymouth – opowiadał.

Grafik wspominał rok 1989 i „Les Miserables” w Gdyni. Rolę Gavroche grał Kacper Kuszewski. Miał wtedy 13 lat. – Zrobił to naprawdę wzruszająco. To był genialny spektakl, ludzie płakali podczas jego partii. Żadnych zahamowań, żadnej tremy. Widać, że talent w nim tkwił wielki, skoro dzisiaj jest aktorem, wokalistą i głosem Myszki Mickey. Przy tym jest bardzo wykształconym człowiekiem – mówił Kitowski.

WYLĘGARNIA TALENTÓW

Podkreślił także, że Gdynia to wylęgarnia młodych talentów. Daje dzieciom szansę. – W nich tkwi potencjał. Tam można śpiewać i tańczyć, czyli to, co dzieci najbardziej lubią. A przy okazji ta gra aktorska się szlifuje – mówił.

Jak podkreślał Kitowski, talent dzieci doskonale się sprawdza na scenie. – To zresztą widzieliśmy w „Piotrusiu Panu”, kiedy dorośli z otwartymi ostami oglądali i słuchali wokalu Julii Totoszko, czyli odtwórczyni roli Wendy. Ma dobre geny i myślę, że wiele razy będzie mogła się w Teatrze Muzycznym sprawdzić – podsumował.

Posłuchaj audycji:

Maria Anuszkiewicz

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj