– W gdyńskim „Salonie Młodych”, w Klubie Międzynarodowej Prasy i Książki przy ul. Świętojańskiej 68, debiutowało wielu artystów – opowiadał na antenie Radia Gdańsk Sławomir Kitowski.
– Były też koncerty, recitale, spotkania z podróżnikami, żeglarzami, dziennikarzami, wieczory autorskie, wieczory poezji, monodramy teatralne i wybitni aktorzy jak Krystyna Janda, Irena Kwiatkowska, Wojciech Pszoniak, Olgierd Łukaszewicz – dodawał.
Historię pierwszego empiku w Gdyni opowiadał w swojej audycji Sławomir Kitowski, autor i wydawca książek o historii i współczesnym krajobrazie Gdyni, grafik-projektant, fotograf.
KSIĘGARNIA, SALON MŁODYCH
W 1948 roku w Polsce powstały Kluby Międzynarodowej Prasy i Książki. To wielka sieć. Zaczęło się od Warszawy, w Gdyni taki klub po raz pierwszy otwarto w marcu 1958 roku. – Gdyński KMPiK był jednym z najpiękniejszych obiektów w całej Polsce. Miałem szczęście, bo pracowałem tam jako plastyk i kurator wystaw (w latach 1976-84). To było miejsce wyjątkowe. Na parterze mieściła się księgarnia i kawiarnia z czytelnią – opowiadał Sławomir Kitowski.
Na tym samym poziomie, co księgarnia, funkcjonował także Salon Młodych. To galeria, w której wystawiali absolwenci i profesorowie z obecnej Akademii Sztuk Pięknych. – To chyba było jedyne takie miejsce w Trójmieście. Wystawy co miesiąc, sporo debiutów. Przedstawiali tam swoje dyplomy malarskie m.in.: Janusz Osicki, dziś profesor Politechniki Gdańskiej, Maciej Świeszewski, Grzegorz Protasiuk – dzisiejsi profesorowie ASP, a także ich dawni profesorowie Kazimierz Ostrowski i Maksymilian Kasprowicz – wyliczał.
KONCERTY OBOK KSIĄŻEK
Empik był miejscem, w którym nie dość, że artyści mogli spotykać się z ludźmi ze swojego środowiska, a odwiedzający Klub z nimi, to jeszcze za darmo każdy mógł uczestniczyć w wielu imprezach kulturalnych odbywających się piętro wyżej. – W czytelni była scena z fortepianem, która zamieniała się w salę koncertową. Występowało tam wielu artystów muzyki poważnej, na przykład Bogdan Czapiewski, ale także Rudi Schubert z Wałami Jagiellońskimi. Była bardzo duża frekwencja, a koncert taki, że się mury trzęsły – wspominał Sławomir Kitowski.
Posłuchaj audycji:
Wiktor Miliszewski