Miłośnicy zabytkowych samochodów nie muszą ograniczać się do oglądania starych fotografii. W Gdyńskim Muzeum Motoryzacji mogą zobaczyć przedwojenne pojazdy na żywo. W audycji „AutoCooltura” Magdę Manasterską oprowadził po obiekcie kustosz Karol Książkowski.
Nasza dziennikarka zauważyła, że zabytkowe samochody zostały wyeksponowane nie tylko wewnątrz muzeum, ale również przed nim. – To jak w każdym zbieractwie: w pewnym momencie kończą nam się miejsca i powierzchnie magazynowe, więc staramy się ustawiać pojazdy, gdzie się da. Oczywiście na początku one zazwyczaj nie olśniewają wyglądem, bo przez lata na pewno odcisnęło się na nich piętno czasu, natomiast proces mozolnego przywracania ducha motoryzacji i wyglądu pojazdu to coś, przy czym trzeba uzbroić się w czas, pieniądze i cierpliwość, ale efekt na końcu jest, że tak powiem, wystarczający i zadowalający – wskazywał.
Kustosz nie ukrywał, że przedwojenne auta wymagają szczególnej dbałości. – Takie samochody nie mogą stać „pod chmurką”. Jeżeli mówimy o autach z lat 20. i 30., one mają zazwyczaj drewnianą konstrukcję, pokrytą cienką blachą, więc to drewno też jest podatne na działanie różnych rodzajów wilgoci i temperatury; to coś, co szkodzi samochodowi, więc trzeba jednak mieć możliwość właśnie zapewnienia mu odpowiednich warunków – podkreślał.
Książkowski opowiedział też o inspiracjach, które skłoniły go do założenia placówki, a które sięgają korzeniami… dzieciństwa jego ojca. – Trudno mówić o początkach muzeum, bo zamysł pojawił się jako zamiłowanie taty, który miał to zamiłowanie od najmłodszych lat, nosił się z takim pomysłem i osiągnął to. Teraz powiedzmy, że staramy się rozwijać te pasje i przywracać do świetności zbiory, które mamy. Zawsze, kiedy przyjeżdżałem w odwiedziny do taty do pracy, ocierałem się o to. Były też parady niepodległości, tata zawsze chciał, żebym brał w nich udział, więc powiedzmy, że jest to część życia, która jest mi dana i jest to całkiem przyjemne – zaznaczał.
Posłuchaj całej audycji:
MarWer