„Gomułka w pewnym momencie myślał, że społeczeństwo już niczego więcej nie potrzebuje. I bardzo się pomylił”

berendt

– W pewnym momencie Gomułka uznał, że zmiany, które wprowadził kilkanaście lat wcześniej, są wystarczającym dobrodziejstwem i niczego więcej Polakom nie potrzeba – opisywał rządy I sekretarza KC PZPR prof. Grzegorz Berendt.

Historyk z Uniwersytetu Gdańskiego i Instytutu Pamięci Narodowej był gościem audycji Co za Historia. Program poprowadził Wojciech Suleciński.

ZDECYDOWANIE SIĘ POMYLIŁ

W audycji dyskutowano o władzy Władysława Gomułki, która była podstawowym „uczestnikiem” wydarzeń z grudnia 1970 roku. Gomułka zupełnie inaczej zachowywał się w 1956 i w 1968 roku. – To zupełnie inny człowiek i polityk? – dopytywał Wojciech Suleciński.

– I tak, i nie. Postarzał się o kilka lat i Gomułka z 1970 roku nie był tym samym człowiekiem, który tak wiele zmienił 13-14 lat wcześniej. Po takim okresie przyzwyczaił się zanadto do władzy i uwierzył, że zmiany, które wcześniej przeprowadził, są takim dobrodziejstwem, że społeczeństwo niczego już więcej nie potrzebuje. I zdecydowanie się mylił – zaznaczał gość audycji.

Prof. Grzegorz Berendt był gościem audycji Co za Historia. Fot. Radio Gdańsk/Jacek Klejment

„TU GOMUŁKA DOSKONALE PASOWAŁ”

Władzę Gomułki z tamtego okresu można określić jako apodyktyczną. – To uniwersalna cecha takiego reżimu, w którym rządzi jedna partia, a żadne wybory jej nie zagrażają. W pewnym momencie pojawia się przeświadczenie, że cała mądrość jest skupiona w przywódcach tej partii. Gomułka doskonale pasował do takiego typu starzejącego się I sekretarza partii komunistycznych – mówił prof. Berendt.

TĘSKNOTA ZA STABILIZACJĄ

W tamtych czasach było mnóstwo wystąpień Władysława Gomułki. Polacy wyglądali na trochę zmęczonych jego podejściem. – To zmęczenie tym, że od kilkunastu lat kierował partią i państwem ten sam człowiek. Dodatkowo społeczeństwo było zmęczone jego wieloletnim współpracownikiem Józefem Cyrankiewiczem, którego można nazwać wiecznym premierem. Doszło do tego zjawisko, które zaginęło gdzieś w świadomości – tęsknota za stabilizacją. Pojawiły się kolejne kryzysy na arenie międzynarodowej. Te doprowadzały do pojawiania się co 2-3 lata psychozy wojennej. Mieliśmy do czynienia ze ścieraniem się dwóch militarnych bloków, które próbowały swoich sił – opowiadał gość audycji Co za Historia.

 

mili

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj