Historia tej organizacji nie zawsze była łatwa. Ale „harcerze się nie dawali”

22 lutego to Dzień Myśli Braterskiej. – Historia harcerstwa tak naprawdę jest nieprzerwana od czasów Andrzeja i Olgi Małkowskich, którzy tworzyli pierwsze polskie drużyny we Lwowie – mówił w Radiu Gdańsk Michał Guć, dziś wiceprezydent Gdyni, a 28 lat temu jeden z założycieli Związku Harcerstwa Rzeczypospolitej.

– Skomplikowana historia Polski powodowała, że harcerstwo działało w różnych formach i z różną intensywnością. Ale tak naprawdę cały czas ten kaganek myśli harcerskiej z pokolenia na pokolenie i z instruktorów na harcerzy, którzy znowu stawali się instruktorami, został doniesiony aż do dziś – mówił gość Wojciecha Sulecińskiego.

TRUDNY CZAS DLA HARCERSTWA

Trudnym czasem dla harcerstwa był cały okres komunizmu, bo założenia organizacji były do głębi sprzeczne z ideami, które ten ustrój oferował. – Zarówno jeśli chodzi o kwestie służby Bogu i Polsce, ale też jako organizacja, która jednak jest apolityczna, wychowuje świadomych obywateli. Nie było to w smak komunistycznej władzy, stąd wielokrotne próby likwidowania, pacyfikowania tej prawdziwej idei harcerskiej. I, jak widać, harcerze się nie dawali.

NIE UDAŁO SIĘ ZŁAMAĆ HARCERZY

Pojawiła się próba stworzenia odpowiedniej organizacji pod skrzydłami ówczesnej władzy. – Pamiętam z lat 70., z czasów szkoły podstawowej, gdzie tak naprawdę drużynami były całe klasy, a drużynowymi byli nauczyciele ze szkoły. Jeździło się na zorganizowane obozy, nosiło mundurki, ale też próbowano tychże harcerzy w mundurach ciągać na pochody pierwszomajowe. Faktem jest, że robiono – jak to za komuny – byle jak, więc faktycznie takiej typowej pionierskiej organizacji szczęśliwie się nie dochowaliśmy – mówił Michał Guć.

Na zdjęciu Michał Guć jako harcerz. Fot. Karol Kaźmierczak

mar

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj