Powrót do manifestu lipcowego. „Nie znam dokumentu z historii Polski, który byłby bardziej załgany”

Wojciech Suleciński gościł w studiu Piotra Szubarczyka z Instytutu Pamięci Narodowej. Tematem audycji „Co za historia” były wspomnienia z czasów PRL, gdy Polacy obchodzili święto 22 lipca.

– 22 lipca to był dzień wolny od pracy w czasach komunistycznych. I zawsze nas przekonywano, że 22 lipca 1944 roku  Polska się odrodziła. Nie znam dokumentu z historii Polski, który byłby bardziej załgany niż ten manifest. On nie był napisany w Chełmie, tylko w Moskwie, to była robota sowiecka, a ludzie, którzy się pod tym manifestem podpisali – biorąc pod uwagę przedwojenny kodeks karny – dopuścili się zdrady stanu, czyli zdrady państwa – tłumaczył Piotr Szubarczyk.

Gość Radia Gdańsk podkreślał również znaczenie ciągłości administracyjnej Polski w trudnych czasach wojny. – Nie ma żadnej przerwy, jeśli chodzi o polską państwowość. Bardzo nam zależało, by nie było tej przerwy. Pamiętamy, że jesienią 1939 roku Mołotow i Hitler, ogłosili w październiku, że Polski już nie ma i nie będzie – dodał Piotr Szubarczyk.

Ewa Popławska/mich

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj