Jakie było Wolne Miasto Gdańsk, jeśli na bok odłożyć element rywalizacji polsko-niemieckiej i kwestie nazizmu? Jak wyglądało życie codzienne, też odświętne Wolnego Miasta Gdańsk? Odpowiedzi w audycji Co za historia.
W programie Wojciech Suleciński rozmawiał z Janem Danilukiem, autorem niedawno opublikowanego artykułu „90 lat od spotkania esperantystów w Gdańsku”.
Latem 1927 r. odbyła się wielka impreza – XIX Światowy Kongres Esperantystów – na którą z całego świata przyjechało 920 uczestników. Teraz wydaje się to być tematem niszowym i nieatrakcyjnym, ale w latach 20. język esperanto był wielką nadzieją mieszkańców globu.
– Te wielkie zjazdy, kongresy esperantystów, co roku odbywające się w innym miejscu, były nie tylko niezwykle nobilitujące dla miasta gospodarza, dla danego środowiska esperantystów, ale były także okazją do poznania wielu ludzi. Odbywał się szereg imprez. Nie tylko lokalne media, ale także europejskie czy nawet światowe zwracały na to uwagę. To była impreza wielkiej rangi – mówił Jan Daniluk.
Co łączyło Gdańsk z językiem esperanto, skoro miał być to język łączący kraje żyjące w pokoju, a Polsce do ogólnie pojętego pokoju było daleko?
– Język esperanto ma w sobie coś takiego idealistycznego, trochę też naiwnego. Gdańsk już na początku XX wieku także dołączył do, tak zwanych, miast esperanckich. Władze gdańskie wsparły miejscowe środowisko esperantystów, aby starać się organizację tego, wspomnianego wcześniej kongresu, właśnie w Gdańsku – tłumaczył gość audycji.
Fot. Agencja KFP/Maciej Kosycarz
mk