1 maja, to święto przed wojną dzieliło Polaków na różne sposoby, a po wojnie na długie lata stało się świętem państwowym. W którymś momencie w latach 80. udało się je podkraść podziemnej „Solidarności”. Jak to się stało, że to święto zostało ukradzione PRL na jakieś 10 lat?
Między innymi na to pytanie odpowiedział Arkadiusz Kazański z gdańskiego IPN. Rozmawiał Wojciech Suleciński.
– Myślę, że początek podkradzenia tego święta przez społeczeństwo zapoczątkowano bardzo mocnym akcentem 1 maja 1982 roku. Kilka miesięcy po wprowadzeniu staniu wojennego w sposób spontaniczny na ulice polskich miast, w tym Gdańska, wyszło kilkadziesiąt tysięcy osób. Przeszły trasą oficjalnego pochodu od Placu Zebrań Ludowych do Opery Bałtyckiej, ale też wcześniej – od Pomnika Poległych Stoczniowców przez Bazylikę Mariacką aż po mieszkanie Lecha Wałęsy na Zaspie. Spontaniczna manifestacja przywiązania do ideałów zaatakowanych w stanie wojennym pokazała, że można wykorzystać ideę pochodu pierwszomajowego do pokazania swoich niezależnych poglądów – mówił gość.