Wolne Miasto Gdańsk powstało niemal dokładnie 100 lat temu. Czy powinniśmy o nim myśleć jako o kompromisie, który okazał się być porażką, czy raczej wersalskiej bombie z opóźnionym zapłonem?
Gościem Wojciecha Sulecińskiego był prof. Marek Kornat, Instytut Historii Polskiej Akademii Nauk i Uniwersytet im. kard. Stefana Wyszyńskiego w Warszawie.
– Pytanie, dla kogo był to kompromis, a dla kogo była to korzyść? Myślę, że odpowiedź jest stosunkowo prosta. Z punktu widzenia stosunków międzynarodowych i wydolności wersalskiego ładu pokojowego, była to porażka. Brytyjski generał Frederick E. Morgan powiedział, że „Liga Narodów w Gdańsku znajdzie kiedyś swoje Waterloo” . I to się spełniło. Z drugiej strony, kompromis ma to do siebie, że obie strony są niezadowolone. Niemcy uważali, że czysto niemieckie miasto zostało oderwane od macierzy, od Rzeszy. Wyraża to najlepiej scena, ilustrująca ówczesne nastroje. W dzień przekazania Gdańska w ręce mocarstw sprzymierzonych i stowarzyszonych, w dniu, w którym wchodził traktat wersalski, czyli 10 stycznia 1920 roku, ponoć żołnierze niemieccy, opuszczający garnizon gdański, byli żegnani płaczem przez cywilów na ulicach. Wyjeżdżali do Rzeszy. Mieli zostawić miasto jako zdemilitaryzowane, aby tam wkroczyły siły ekspedycyjne brytyjskie i francuskie – powiedział prof. Marek Kornat.
(Fot. Gedanopedia)