Dr Paweł Ukielski, wicedyrektor Muzeum Powstania Warszawskiego, w rozmowie z Wojciechem Sulecińskim mówił o zrywie polskiej stolicy w 1944 roku i sporach wokół niego.
Dr Paweł Ukielski wskazywał, że osoby, które podjęły decyzję o wywołaniu powstania warszawskiego, znalazły się w wyjątkowo dramatycznej sytuacji. – Problem Polski w czasie II wojny światowej polegał na tym, że znalazła się między dwoma totalitarnymi reżimami. Oba napadły na nią we wrześniu 1944 roku, a gdy w 1941 roku te mocarstwa totalitarne zaczęły wojnę ze sobą, zachodni alianci bezwarunkowo przyjęli Związek Sowiecki do swojego sojuszu. A Związek Sowiecki oczywiście nigdy nie zrezygnował ze zdobyczy uzyskanych w 1939 roku. Oczywisty był więc konflikt dotyczący przebiegu granicy polskiej na Wschodzie. W 1943 roku Niemcy ogłosili odkrycie grobów katyńskich. Polacy zaczęli domagać się wyjaśnienia sprawy, co stanowiło dla Stalina pretekst, żeby zerwać stosunki dyplomatyczne z Polską. W 1944 roku było wiadomo, że Polskę będzie wyzwalać Armia Czerwona, czyli państwo będące sojusznikiem naszych sojuszników, ale nie utrzymujące z nami stosunków dyplomatycznych, a wręcz mające bardzo rozbieżne interesy – mówił.
Gość Radia Gdańsk podkreślał, że również współcześni komentatorzy nie potrafią jednoznacznie wskazać, jaką decyzję powinni podjąć polscy przywódcy. – To oczywiście prawda, że ani przywództwo polityczne w kraju czy za granicą, ani wojskowe nie było w stanie znaleźć dobrego rozwiązania, ale jeżeli przyjmiemy starą maksymę, że łatwiej wygrywa się bitwy już rozegrane, to nawet po 77 latach, z dzisiejszą wiedzą, tak naprawdę nikt nie jest w stanie zasugerować, jakie rozwiązanie byłoby dobre. Spór dotyczy tego, które ze złych rozwiązań byłoby mniej złe – podkreślał.