Mija 40 lat od zakończenia I Krajowego Zjazdu Delegatów NSZZ „Solidarność”. Wówczas do gdańskiej hali Olivia przyjechało 896 demokratycznie wybranych delegatów z całej Polski, którzy reprezentowali 9,5-milionowy, niezależny od komunistycznych władz, ruch społeczny. Czy zjazd można określić mianem sejmiku albo porównać go do zgromadzenia stanu trzeciego?
O tym rozmawialiśmy w audycji „Co za Historia”. Gościem Wojciecha Sulecińskiego był dr Grzegorz Majchrzak z Instytutu Pamięci Narodowej w Warszawie, który wydał stenogramy pierwszego krajowego zjazdu.
– Zjazd był lekcją demokracji dla jego uczestników. Najlepiej oddaje go kryptonim jednej z operacji służby bezpieczeństwa związany ze zjazdem. Ten kryptonim to „sejmik”. Rzeczywiście jest to pierwszy demokratyczny parlament od wybuchu II wojny światowej i przez następne 10 lat jedyny demokratyczny. Delegatów na zjazd wybierano w regionach wyłącznie w sposób w pełni demokratyczny – podkreślał historyk.
– Świetnie to opisał Zbigniew Romaszewski, on był uczestnikiem zjazdu. Napisał, że atmosfera zjazdu przypominała tę podczas pierwszego Sejmu II Rzeczpospolitej. Z kolei Waldemar Kuczyński, który był wtedy dziennikarzem „Tygodnika Solidarność”, mówił, że przypomina to posiedzenia krajowej komisji porozumiewawczej. Tylko spotęgowane liczbą osób. Myślę, że określenie „sejmik” jest dobre, ale ja używam określenia „pierwszy demokratyczny parlament” – dodawał dr Grzegorz Majchrzak.
(Fot. Małgorzata Lewandowska/ECS)