Niedawno do Muzeum Marynarki Wojennej trafiła historyczna motorówka „Samarytanka”. O przedwojennych próbach uruchomienia produkcji okrętowych, na przykładzie tej jednostki, Wojciech Suleciński rozmawiał z Aleksandrem Goskiem, zastępcą dyrektora muzeum.
– Tak naprawdę wszystko zaczynało się od zera. Jak wiadomo, w wyniku Traktatu Wersalskiego Gdańsk pozostał wolnym miastem. Na papierze mieliśmy zagwarantowane różne prawa związane z użytkowaniem portu i jego potencjału. Na fragmencie polskiego wybrzeża, które Polska otrzymała, niewiele było. Był Puck, który był portem rybackim, i Hel. Nie było też polityki morskiej. Morze było w naszym zasięgu, ale nie znajdowało się na nim wiele poza piaskowymi plażami – tłumaczył Aleksander Gosk.
Zastępca dyrektora Muzeum Marynarki Wojennej wyjaśnił też, skąd wziął się pomysł, by w gdyńskim porcie zacząć budować okręty.
– W 1922 roku powstało Towarzystwo Budowy Statków, które niczego nie zbudowało. W 1926 roku powstała Żegluga Polska, która dała impuls do tworzenia profesjonalnej floty handlowej, ale to był zakup pięciu tzw. „francuzów”. Jeśli chodzi o poważniejszy przemysł, to mówimy o stoczni gdyńskiej. Potencjał pochodził w dużej części ze stoczni gdańskiej, która za sowitą opłatę wydzierżawiła szereg urządzeń. Stocznię gdyńską można uznać za pierwszy profesjonalny zakład stoczniowy. W niej zresztą powstała nasza „Samarytanka” – mówił.
(Fot. Muzeum Marynarki Wojennej w Gdyni)
ua