Sytuacja państw skandynawskich i bałtyckich w czasie II wojny światowej. „Małe kraje nie miały dobrej ścieżki wyjścia”

W rocznicę wybuchu Wojny Zimowej przenosimy się do Skandynawii. Wojsko przybyło tam w listopadzie 1939 roku razem z agresją Związku Sowieckiego na Finlandię. Potem był niemiecki atak na Danię i Norwegię. Pojawiła się także współpraca Szwecji z aliantami i Niemcami. Tym razem przyglądamy się temu, co na tamtych terenach działo się później.

Gościem Wojciecha Sulecińskiego był prof. Krzysztof Kubiak, historyk wojskowości i politolog z Uniwersytetu Jana Kochanowskiego w Kielcach.

Finlandia znalazła się w kleszczach między wielkimi mocarstwami. Z jednej strony agresja sowiecka, a z drugiej zachowanie wielkich mocarstw związane z grą, która toczyła się w Europie. Priorytetem państw skandynawskich było zachowanie neutralności. Większości z nich nie udało się tego celu zrealizować.

– Dla Szwedów, Duńczyków ale również Bałtów priorytetem była neutralność. Z ogromnym wysiłkiem udało się to wyłącznie Szwedom. Przykład Litwy to pocałunek śmierci. Chodzi tu o przyjęcie tego wymarzonego Wilna. Pozostałe państwa bałtyckie starały się działać skrajnie pragmatycznie. Estończycy i Łotysze nie mieli w zasadzie żadnego pola manewru. Jest to smutny przypadek, w którym okazuje się, że często małe państwa, które znalazły się między żarnami historii, nie mają dobrej ścieżki wyjścia – tłumaczył prof. Krzysztof Kubiak.

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj