Zbliża się 40. rocznica wprowadzenia stanu wojennego w Polsce. Gość audycji „Co za Historia” napisał kilka książek o tamtym okresie. Ostatnia z nich nosi tytuł „Nikczemność i honor. Stan wojenny w stu odsłonach”. Jak możemy ocenić owe wydarzenia z perspektywy mijających lat i wielu badań? Czy nasza opinia cały czas ewoluuje? O to Wojciech Suleciński pytał prof. Wojciecha Polaka z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu, zastępcę przewodniczącego kolegium IPN.
– Ustalenia z ostatnich kilkunastu lat są bardzo znaczące. Wiemy, że wprowadzenie stanu wojennego nie uchroniło nas przed interwencją sowiecką, bo oni tego wcale zrobić nie zamierzali. Zatem argumenty używane przez generała Wojciecha Jaruzelskiego nie są prawdziwe. Teoria mniejszego zła nie ma tutaj żadnego zastosowania. Stan wojenny był tylko złem większym – wyjaśniał prof. Wojciech Polak.
Co zatem wydarzyło się jesienią 1981 roku? Decyzję wypracowano między Moskwą a Warszawą, ale w przypadku szczegółów i samej sprawczości głównym czynnikiem był generał Jaruzelski. Od momentu, kiedy objął już wszystkie stanowiska, to wiele czynników zaczęło dynamicznie pracować.
– Tak naprawdę, to pracowano nad tym już od kwietnia. Kluczowym momentem nie było objęcie wszystkich funkcji najważniejszych w państwie, bo Stanisław Kania był już wcześniej marginalizowany. Na początku kwietnia spotykają się w Brześciu nad Bugiem w wagonie na bocznicy kolejowej z dwoma członkami sowieckiego Biura Politycznego. Tam uzgodniono, że zobowiązują się wprowadzić stan wojenny. Dostali na to kilka miesięcy, bo twierdzili, że muszą się jeszcze przygotować. Sowieci na to przystali. Następne miesiące to okres intensywnych gier wojennych i spekulacji – dodał gość audycji.
(Fot. IPN.gov.pl)