Gdynia obchodzi 96. rocznicę nadania praw miejskich i to właśnie ona była tematem dyskusji w audycji, której gościem była Małgorzata Sokołowska, autorka licznych książek na temat tego miasta. Rozmawialiśmy zarówno o przedwojennej, legendarnej Gdyni, ale też o tej powojennej.
Według Wojciecha Sulecińskiego, najtrudniejsze jest wskazanie różnic między przedwojenną, a powojenną Gdynią. – Różnica jest niesamowita. Gdynia nie tylko była marzeniem II Rzeczypospolitej ale była też jej największym sukcesem. Po wojnie sytuacja zmieniła się diametralnie. Polscy komuniści, którzy doszli do władzy, bardzo szybko tę Gdynię znienawidzili. Uznali, że była sanacyjnym bękartem i próbowali całkowicie zmienić jej obraz. Próbowano zrobić z niej „Czerwoną Gdynię”, nadać jej miano jakiegoś miasta robotniczego, w którym kapitaliści siedzieli w knajpach i wykorzystywali pracowników. Ci z kolei harowali, spali w skrzynkach po pomarańczach. Mało tego, gdyby nie robotnicy, w ogóle nie byłoby portu. Zebrali się w delegację i pojechali w 1922 roku do sejmu, by wymusić ustawę o budowie. To była propaganda – przypomniała.
aKa