Stan wojenny widziany oczami zwykłej kobiety. „Takie książki pisały zwykle osoby zaangażowane”

(Fot. Radio Gdańsk/Roman Jocher)

Książka „Zapiski ze zbuntowanego miasta” Ewy Gierszewskiej-Vogels stanowi rodzaj pamiętnika pisanego z perspektywy osoby sympatyzującej z opozycją, ale niezaangażowanej w jej działania. W audycji „Co za Historia” Wojciech Suleciński omawiał tę pozycję z dr. Piotrem Brzezińskim z Instytutu Dziedzictwa Solidarności.

Dr Brzeziński twierdził, że źródeł historycznych z czasów stanu wojennego wcale nie jest mało. – Problem polega na tym, że źródeł do historii najnowszej jest aż za dużo, tylko że w większości są to źródła już wywołane po wielu latach. To wspomnienia pisane w oparciu o dzisiejszą wiedzę osób, które działały w tamtym czasie, nierzadko u zarania skażone współczesną wiedzą, a zarazem pewnymi poglądami na przeszłość, które uformowały się już po tych wydarzeniach. Tutaj mamy zupełnie inny przypadek, gdyż pani Ewa Gierszewska-Vogels spisała te dzienniki „do szuflady” w latach 80.; współcześnie zostały zredagowane i opracowane merytorycznie, natomiast clue tego wydawnictwa to właśnie pisane od marca 1981 roku do listopada 1984 roku dzienniki – wskazywał.

Gość Radia Gdańsk przedstawił sylwetkę autorki książki. – Pod koniec lat 70. pani Ewa Gierszewska-Vogels, wówczas Panas, została dość nieoczekiwanie dla siebie dyrektorem nowo utworzonej placówki muzealnej w Gdańsku, czyli Muzeum Poczty Polskiej. Miała wówczas 28 lat i, jak sama wspomina, w ogóle nie spodziewała się, że będzie pełniła taką funkcję. Kierowała tą placówką przez kilkanaście lat, o czym można zresztą przeczytać we wstępie do książki. To bardzo ciekawa perspektywa, bo pani Ewa cały czas była w centrum Gdańska, widziała na własne oczy strajki z sierpnia 1980 roku, stan wojenny, cały karnawał „Solidarności” i lata późniejsze, można powiedzieć: powojenne. Sympatyzowała z opozycją antykomunistyczną i „Solidarnością”, natomiast nigdy nie była aktywnym działaczem opozycyjnym. To o tyle ciekawe, że mamy bardzo mało tego typu źródeł, spisanych niejako przez zwykłych obywateli, którzy po prostu zapisują swoje refleksje na temat bieżących wydarzeń. Zwykle tego typu pamiętniki spisywali literaci, politycy, czyli osoby mocno zaangażowane w tę rzeczywistość – podkreślał.

Posłuchaj całej audycji:

MarWer

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj