Pandemia nie spowodowała w ubiegłym roku perturbacji w najmie mieszkań. Szczególnie dobrze miał się najem krótkoterminowy. Jednym z powodów była rezygnacja wielu Polaków z wakacji za granicą i decyzja o spędzeniu ich w kraju. Co będzie dalej? O to Iwona Wysocka zapyta w audycji „Dobrze Mieszkaj” Tomasza Burcona ze Stowarzyszenia Mieszkanicznik.
Ekspert najpierw podsumował miniony rok pod kątem najmu krótkoterminowego. Jak wyjaśnił, w 2021 roku mieszkania wynajmowano chętnie, a ceny były bardzo wysokie.
– To był rekordowy rok. W 2021 wynajmowaliśmy drożej niż w latach poprzednich. Udało się pobić rekord. Moja spółka wynajęła apartament na długi weekend czerwcowy. Jego normalna cena to około 300-400 złotych za dobę. W zeszłym roku udało się go wynająć za cenę 5000 złotych za kilka dób, co dało nam 1200 złotych za dobę, czyli trzy razy drożej niż normalnie. Było maksymalne obłożenie, ceny lekko wyższe niż w poprzednich latach, a sezon trwał dłużej. Mieszkania poza sezonem też lepiej się wynajmowały – mówił.
Nieco inaczej wyglądał wynajem długoterminowy. Z powodu lockdownu i zmiany trybu zajęć na uczelniach, mieszkania wynajmowało mniej studentów, co przełożyło się na wysokość czynszów.
– W przypadku najmu długoterminowego w 2021 roku odnotowaliśmy spadek obłożenia i cen. Był on spowodowany przede wszystkim lockdownem, w wyniku którego nie przyjechali studenci. To spowodowało, że pokoje stały puste i zaczęto je wynajmować taniej. Pojawili się w nich głównie pracownicy. Obecnie sytuacja wygląda trochę inaczej, wynajmują je i studenci, i pracownicy. Rynek wraca do normy. Ceny są zbliżone do tych sprzed lockdownu. Wzrost cen mieszkań będzie wpływać na ceny wynajmu – ocenił Tomasz Burcon.
(Fot. Pixabay)
ua