Pracownicy Szpitala dla Nerwowo i Psychicznie Chorych w Starogardzie Gdańskim domagają się podwyżki wynagrodzeń. O sytuacji w szpitalu i żądaniach płacowych jego pracowników, Olga Zielińska rozmawiała z Wacławem Ciecholińskim, przewodniczącym Komisji Zakładowej NSZZ „Solidarność” w starogardzkiej plaówce. Gość audycji wyjaśnił między innymi, jak narodził się konflikt.
– Ustawa o minimalnym wynagrodzeniu w służbie zdrowia opiera się wyłącznie na działalności pracowników medycznych i pracowników działalności podstawowej. Nie ujęto w niej pracowników niemedycznych, czyli administracji, obsługi technicznej i działalności gospodarczej. My traktujemy wszystkich pracowników szpitala jako jedną grupę zawodową. Żądaliśmy od pana dyrektora, aby podjął działania dla dobra wspólnej współpracy, aby nie dzielić pracowników na lepszych i gorszych, tylko wszystkich potraktować na ludzkim poziomie – tłumaczył Wacław Ciecholiński.
Jak mówił gość audycji, spotkania związków zawodowych z dyrektorem nie przyniosły oczekiwanych skutków, więc rozpoczęto poszukiwanie innych rozwiązań. – My, z własnej strony, jako inicjatywa oddolna, rozpoczęliśmy wspieranie sytuacji, wiedząc, że środki na wzrost wynagrodzeń dla pracowników pochodzą wyłącznie z Narodowego Funduszu Zdrowia, który jest głównym płatnikiem szpitala. Wysyłając pisma do Ministerstwa Zdrowia i Narodowego Funduszu Zdrowia, poprosiliśmy też o spotkanie posła Kazimierza Smolińskiego. Odpowiedział na naszą prośbę i spotkał się z nami. Umówiliśmy też spotkanie pana posła z dyrektorem – relacjonował związkowiec.
Aby załagodzić konflikt, Urząd Marszałkowski Województwa Pomorskiego poinformował, że przekaże środki na 20-proc. podwyżkę dla pracowników. Takie podwyżki pracownicy będą otrzymywać jednak tylko przez trzy miesiące.
– Na tym etapie, który jest, przyjęliśmy to do wiadomości. Spór zbiorowy nie został zakończony, bo to nie jest spełnienie naszych żądań. Zaproponowałem, że w tym tygodniu spotkamy się w gronie tzw. roboczym, z panem dyrektorem i będziemy jeszcze dyskutowali o propozycji pani marszałek. Jest to mały kroczek w kierunku rozwiązania problemu. Przez poprzednie dwa miesiące sytuacja była krytyczna, bo nie mieliśmy ani odpowiedzi pani marszałek, ani odpowiedzi z Departamentu Zdrowia. Dyrektor też nie przedstawiał nic nowego, oprócz tego, co na początku zostało określone. W tej chwili jest to krok dalszy do rokowań, które możemy prowadzić. Trzy miesiące to oddech dla nas i naszych działań – zwrócił uwagę Wacław Ciecholiński.
(play)dok3/glos_pracownika_130921_net.mp3″]
(Fot. solidarnosc.gda.pl, zdjęcie zrobione podczas strajku ostrzegawczego w 2017 roku)