Ponadzakładowe układy zbiorowe pracy zawierane są dla pracowników wielu zakładów pracy tej samej branży. W Polsce jest ich mało. O tym, co dają pracownikom i pracodawcom mówiliśmy w audycji „Dialog społeczny kluczem do rozwoju”.
Funkcjonujące w naszym kraju branżowe układy zbiorowe pracy, które mają charakter ogólnokrajowy i są podpisane z organizacjami pracodawców, istnieją tylko trzy. Są to układy zbiorowe dla górnictwa węgla brunatnego, pracowników przemysłu zbrojeniowego i lotniczego oraz dla pracowników parków narodowych. Jaka zatem jest różnica jakościowa pomiędzy ponadzakładowymi układami pracy a zakładowymi, jakie zazwyczaj są zawierane w naszym kraju?
– Różnica jest zasadnicza. Układy zakładowe regulują stosunki pracy w jednej firmie, one sprawiają że możliwy jest nieantagonistyczny dialog z bezpośrednim pracodawcą. Natomiast układy ponadzakładowe stanowią narzędzie znacznie potężniejsze. One tak naprawdę tworzą ramy wzajemnych relacji między związkami zawodowymi a reprezentacją pracodawców w wymiarze całego sektora, dlatego ich rola jest szczególnie ważna. Takie układy pomagają przeciwdziałać dumpingowi płacowemu i nieuczciwej konkurencji między przedsiębiorcami operującymi w tej samej branży. To jest bonus dla pracodawców. A na dodatek są znakomitym instrumentem do wspólnego wypracowywania odpowiedzi na obiektywne wyzwania dotyczące danej branży, takie jak automatyzacja, zmiana pokoleniowa czy wreszcie potrzeby podnoszenia kwalifikacji. Takie układy zawierane dla całych sektorów gospodarki są kluczowe dla prowadzenia polityki przemysłowej. Ale oczywiście nie dotyczy to tylko gospodarki prywatnej. Także w sferze publicznej tego typu układy pozwalają na zachowanie pokoju społecznego i realizowanie zadań państwa bez generowania zbędnych konfliktów – wyjaśniał Sławomir Adamczyk, członek Komitetu Koordynacji Rokowań Zbiorowych Europejskiej Konfederacji Związków Zawodowych.
Co zatem należałoby zrobić, aby w Polsce było zawieranych więcej ponadzakładowych układów zbiorowych pracy?
– Po pierwsze potrzebne jest budowanie większej świadomości wszystkich stron dialogu społecznego, w tym zwłaszcza rządzących, że takie układy są doskonałym instrumentem strategicznego zarządzania życiem społeczno-gospodarczym kraju, tak jak dzieje się to w wielu państwach rozwiniętego kapitalizmu. Po drugie mamy w Polsce wiele sektorowych organizacji pracodawców, ale głównie zajmują się one działaniami lobbystycznymi. Trzeba je skłonić do tego, by negocjowały układy ponadzakładowe. Nie jest to proste, gdyż wiele tych organizacji jest zdominowanych przez korporacje ponadnarodowe, a te nie są zainteresowane prowadzeniem krajowego dialogu sektorowego, gdyż to ogranicza ich konkurowanie kosztami pracy w wymiarze globalnym. I to trzeba zmienić. Na przykład można wprowadzić reprezentatywność układową tych organizacji. I wreszcie związki zawodowe: muszą być bardziej solidarne. W Polsce dominuje wciąż stary, wywodzący się z czasów komunistycznych, model struktury związkowej oparty o zakład pracy. Trzeba więc wzbudzić pewien rodzaj solidarności między związkami z różnych zakładów tej samej branży, aby były w stanie formułować wspólne postulaty. A potem powinny po prostu wystąpić z żądaniem negocjowania układu ponadzakładowego. Pamiętajmy, że zgodnie z prawem organizacja pracodawców nie może odmówić przystąpienia do takich negocjacji. To, jak to się skończy, to już inna historia – dodał Adamczyk.
raf