Czy końcówka roku i początek nowego to czas odpoczynku dla rekruterów, a w związku z tym czy nasze CV będzie leżeć aż do stycznia? Okazuje się, że niekoniecznie.
-Okres świąteczny to moment, w którym kandydaci często odpuszczają sobie wysyłanie CV – przyznaje Agnieszka Śladkowska, twórca Gorilla Job, firmy wspierającej kandydatów na rynku pracy. – Jeżeli faktycznie potrzebujemy pracy, to trzy tygodnie opóźnienia to bardzo dużo i nie warto sobie czegoś takiego robić. Zawsze mówię, że jeśli firma jest gotowa wystawić ofertę pracy, to nie robi tego bezcelowo. Warto więc aplikować, szczególnie że w okresie od połowy grudnia jest dużo mniej kandydatów.
To oznacza, że konkurencja jest mniejsza i często łatwiej dostać pracę. – Sama prowadzę teraz kilka procesów rekrutacji i jestem gotowa zatrudnić kogoś nawet 23 grudnia – mówi Agnieszka Śladkowska. – W rekrutacji najważniejsze, najbardziej aktywne, a także chaotyczne działania rekruterów odbywają się mniej więcej 10-7 dni przed końcem miesiąca, ponieważ każdy kolejny „pierwszy” oznacza olejny okres wypowiedzenia, który mają kandydaci.
Jak zwraca uwagę ekspertka, najczęściej jest tak, że kandydaci mają miesięczny, a czasem nawet trzymiesięczny okres wypowiedzenia. – Jeśli poinformujemy kogoś nie np. 27 grudnia, ale 3 stycznia o pracy, to taka osoba będzie mieć dodatkowy miesiąc wypowiedzenia. Dlatego rekruterzy wykonują nerwowe ruchy właśnie pod koniec miesiąca – tłumaczy Agnieszka Śladkowska.
Z drugiej strony ofert pod koniec roku jest mniej. – Ale jeśli pracy nie mamy, to każdy tydzień opóźnienia może wygenerować dodatkowy stres – dodaje twórca Gorilla Job.
W audycji poruszone zostały także m.in. tematy testów na koronawirusa dla pracowników oraz kwestie związane z poziomem bezrobocia i zmianami w prawie pracy, jakie czekają nad od 1 stycznia 2022.