Adam Maciejewski, prezes Giełdy Papierów Wartościowych

Adam Maciejewski jest absolwentem Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie i MBA w Wyższej Szkole Finansów i Zarządzania. Od 20 lat pracuje na Giełdzie Papierów Wartościowych w Warszawie. Prezesem jest od lutego. Leszek Szmidtke: Dzień dobry Panie prezesie.
Adam Maciejewski: Dzień dobry, witam.

LSz.: Chińska spółka debiutuje na giełdzie papierów wartościowych. To taka jaskółka, która czyni wiosnę?
AM: Do wiosny, tej astronomicznej jeszcze daleko, ale jeżeli chodzi o wiosnę na parkiecie, to myślę, że jest to jaskółka, która faktycznie może otworzyć tę ścieżkę pozyskiwania kapitału przez niektóre spółki z Azji. Jednak myślę, że nie powinniśmy liczyć na jakieś bardzo duże zainteresowanie rynkiem polskim czy rynkiem europejskim.

LSz: Czyli zbyt wielu naśladowców Pan się nie spodziewa, a jeżeli chodzi o bliską zagranicę, czyli sąsiednie kraje?
AM: Od kilku miesięcy staramy się zintegrować rynki Europy Centralnej i ta integracja będzie skutkowała pewnie bardziej równomiernym rozłożeniem obrotów na giełdach w regionie pod jednym szyldem, jeżeli oczywiście dojdzie do tej integracji.

LSz: Czy ma Pan na myśli przejęcie Giełdy Wiedeńskiej?
AM: Tak, mam na myśli połączenie z grupą giełd, pod przewodnictwem giełdy wiedeńskiej, ale to nie jest tylko giełda wiedeńska, to jest także giełda praska, giełda budapesztańska, giełda w Lublanie. Jesteśmy największym rynkiem, o największych perspektywach, nie wyobrażam sobie innej konstrukcji, jak konstrukcji z wiodącą rolą giełdy warszawskiej.

LSz: Tu trochę się Pan zawahał, więc nutka wątpliwości się pojawiła.
AM: Zawahałem się z tego względu, że jest to taki etap kiedy nie powinnyśmy publicznie zbyt wiele mówić o tematach związanych z zasadami połączenia. Natomiast rozmowy trwają, wygląda to wszystko dosyć optymistycznie. Oczywiście decyzje są jeszcze przed nami, bo to są przede wszystkim decyzje właścicielskie. Rolą zarządów obu spółek jest przygotowanie właścicieli do podjęcia tych decyzji.

LSz: Jaki wpływ na giełdę będą miały zmiany w OFE?
AM: Oczywiście tego w tym momencie nie wiemy, musimy poczekać do zakończenia tego procesu.

LSz: Ale pewnych rzeczy można się już spodziewać.
AM: Ogólnie myślę, że z tych trzech wariantów, które były zaproponowane do wyboru, wybór pierwszego wariantu, z punktu widzenia rynku kapitałowego, był najlepszy. Ale niezmiernie ważne jest to, co będzie następnym krokiem. Znamy już zapowiedzi premiera i ministra finansów o kierunku zmian w zakresie regulacyjnym dotyczącym funduszy emerytalnych. Ten kierunek bardzo mi odpowiada, czyli liberalizacja zasad funkcjonowania funduszy emerytalnych. Zdjęcie tego „gorsetu”, w którym oni tkwili przez lata i który nie pozwolił im na osiągnięcie lepszych wyników, większej efektywności swoich inwestycji.

LSz: Ale są to jednak fundusze emerytalne, nie inwestycyjne i one powinny być bardziej stabilne. Część obligacyjna była właśnie takim czynnikiem stabilizującym.
AM: Tutaj warto zwrócić uwagę na dwa czynniki. Pierwszy czynnik to dywersyfikacja naszego portfela. Dywersyfikacja ryzyka związanego z różnymi inwestycjami na poziomie obywatela jest zapewniana już poprzez samą konstrukcję systemu emerytalnego.

LSz: No bo to niewielka część, można powiedzieć.
AM: Dokładnie. Ta niewielka część może być bardzo ryzykowna. Osobiście, jako obywatel chciałbym żeby ta niewielka część mojej przyszłej emerytury była uzależniona od rynku akcji bądź podobnych instrumentów. Druga rzecz to jest dywersyfikacja już w ramach samego portfela, którym zarządzają OFE. Ta dywersyfikacja może być prowadzona z wykorzystaniem instrumentów dłużnych, ale nie skarbowych, czyli instrumentów emitowanych przede wszystkim przez przedsiębiorstwa i samorządy.

LSz: Mówi Pan również o obligacjach emitowanych przez samorządy i spółki?
AM: Dokładnie tak. Jestem pewien, że zarządzający funduszami emerytalnymi takie decyzje będą podejmować, co bardzo pozytywnie wpłynie na ożywienie tego rynku, właśnie rynku długu, czyli rynku obligacji emitowanych przez te podmioty gospodarcze czy samorządy.

LSz: A czy nie będzie mniej kapitału, który będzie napływał, czy mógł wpływać przez giełdę właśnie do spółek, które chcą debiutować?
AM: Tutaj też zależy to ostatecznie od decyzji jakie podejmiemy my obywatele.

LSz: Czyli ilu ludzi będzie w funduszach?
AM: Tak, nasze symulacje wskazują, że przy mniej więcej 20% decyzji na poziomie obywateli, decyzji o pozostaniu w funduszach emerytalnych, to saldo powinno być na lekkim plusie. Ale to nie jest jedyny czynnik, który wpływa na to saldo, dlatego byłbym dosyć ostrożny w tych szacunkach. Jest jeszcze parę innych czynników, które ostatecznie wpływają na ten finalny bilans. W każdym razie zakładam, że fundusze emerytalne będą miały stały napływ, przynajmniej przez najbliższych kilka lat, stały napływ dodatkowej gotówki, którą będą w stanie lokować na rynku kapitałowym, co ważne polskim i nie tylko polskim. Jednym z kierunków liberalizacji polityki inwestycyjnej funduszy jest otwarcie możliwości inwestycji za granicą. To nie jest tylko kwestia zgodności z regulacjami unijnymi, ale to jest też kwestia zwykłej ekonomii. Jako człowiek, który spędził całe życie na rynku kapitałowym, wiem, że wszelkie sztuczne rozwiązania w długim terminie przeszkadzają w uzyskaniu odpowiedniej zdolności do samodzielnego przetrwania. Chciałbym żeby polski rynek kapitałowy posiadał zdolność przetrwania w środowisku bardziej konkurencyjnym. Do tej zdolności przetrwania potrzeba normalnego funkcjonowania tego rynku bez takiego dodatkowego wspomagania. To dodatkowe wspomaganie było genialne i potrzebne przez pierwsze lata funkcjonowania, natomiast mam wrażenie, że już teraz ono nawet może czasami przeszkadzać.

LSz: Chce Pan powiedzieć, że Pan z ulgą odetchnął kiedy rząd zaproponował rozwiązanie w tej postaci OFE?
AM: Nie, ja znałem wydaje mi się lepsze rozwiązania tego tematu, ale zawsze staram się podejść do sprawy w sposób konstruktywny. Wiemy, że taka reforma jest przesądzona i szukajmy teraz rozwiązań. Wydaje mi się, że liberalizacja polityki inwestycyjnej funduszy emerytalnych, pozwalająca również na inwestycje zagraniczne, pozwoli na stworzenie rynku bardziej odpornego na zawirowania zewnętrzne. Ten rynek będzie oczywiście odzwierciedlał to, co się dzieje na świecie, ale z drugiej strony nie będzie taki stabilny jak był ostatnio. Stabilność dla rynków finansowych wcale nie jest ogromną zaletą. Rynki finansowe muszą od czasu do czasu przechodzić pewne turbulencje.

LSz: Czy te zmiany spowodują, że będzie więcej debiutów? Że będzie też więcej inwestorów, szczególnie inwestorów indywidualnych, którzy będą chcieli tam ulokować swoje oszczędności?
AM: Myślę, że przez to, że fundusze emerytalne będą kierowały mniej kapitału na rynek giełdowy, stworzy się pewna luka, pewna przestrzeń zarówno dla inwestorów indywidualnych i instytucjonalnych. W tym momencie w niektórych spółkach fundusze emerytalne osiągnęły nawet do 70% udziału w kapitale. To oznaczało, że ta przestrzeń dla pozostałych inwestorów była coraz mniejsza. Z tego punktu widzenia mogę powiedzieć, że cieszę się, że ta zmiana wejdzie w życie. Fundusze po prostu skierują swoje aktywa w różnej klasy ryzyka. Nie tylko krajowego, ale zagranicznego A to będzie oznaczało, że ceny będą kształtowane absolutnie rynkowo. Szukam pozytywów tego rozwiązania.

LSz: Z naszego punktu widzenia istotne jest jeszcze to, co się będzie działo w tym roku i tegoroczne debiuty m.in. Energi, to będzie duży debiut, o ile będzie jeszcze w tym roku.
AM: No to oczywiście nie zależy od nas, ale ja głęboko wierzę, że tak.

LSz: Komisja Nadzoru Finansowego ile czasu potrzebuje na zatwierdzenie prospektu?
AM: To zależy od bardzo indywidualnych czynników. Myślę, ze w tym przypadku Komisja będzie bardzo sprawnie postępowała, także spodziewamy się, że ten proces nie będzie trwał bardzo długo.

LSz: Czyli jeszcze w tym roku Energa zadebiutuje?
AM: Trzymam za to kciuki.

LSz: Dziękuję bardzo.
AM: Dziękuję.

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj