Marek Biernacki, minister sprawiedliwości m.in. o zamachach w Rosji i OFE

– Jeżeli chodzi o walkę z terroryzmem, to powinniśmy się wspierać nawzajem. Spodziewałem się zamachów, ale jestem kompletnie zaskoczony, że te zamachy okazały się skuteczne. Aktualnie w Polsce nie ma takiego zagrożenia, powiedział w Radiu Gdańsk minister sprawiedliwości Marek Biernacki komentując ostatnie wydarzenia w Rosji. Agnieszka Michajłow: Dzień dobry Panie ministrze, witam.
Marek Biernacki: Dzień dobry, witam.

AM: Mamy kolejny zamach w Rosji w Wołgogradzie, tym razem w trolejbusie, wcześniej na dworcu. Nie żyje kilkadziesiąt osób. To jest sygnał terrorystów dla Putina „uważaj, nie będzie bezpiecznych igrzysk w Soczi”?
MB: To jest kontynuacja działalności takiej samozwańczej organizacji islamskiej, która chce stworzyć państwo islamskie na Kaukazie- Emirat Kaukazu. Emir Kaukazu Doku Umarow zerwał wszystkie ustalenia, w których mówił, że nie będzie żadnych zamachów terrorystycznych wśród osób cywilnych. Podjął zamachy, bo prawdopodobnie to jego organizacja stoi za tymi zamachami samobójczymi kobiet.

AM: Ale Rosja sobie z tym poradzi?
MB: Jest to tragedia. W wypadkach z terroryzmem powinniśmy wspierać się wzajemnie, ponieważ jest to straszna plaga. Można było się tego spodziewać. Jestem trochę zaskoczony tym, że te zamachy były skuteczne.

AM: W Polsce jakieś zagrożenie terroryzmem jest?
MB: Nie, w Polsce mogliśmy się obawiać, to był ten moment potencjalnego ataku, kiedy mieliśmy prezydencję w Unii, kiedy organizowaliśmy mistrzostwa Europy w piłce nożnej. To był dla Polski moment najbardziej krytyczny. Stawaliśmy się państwem popularnym, medialnym. I przez to ataki na Polskę byłyby popularne i medialne. Terroryści mają taki cel, by spowodować zamieszanie nie tylko polityczne, ale także medialne. Najgorsze jest to, że giną całkowicie niewinne osoby, normalni ludzie którzy idą do pracy.

AM: Panie ministrze, słyszał Pan wczoraj list biskupów w kościele o gender? Zgadza się Pan, że to jest ideologia bez wiedzy Polaków wprowadzona w różne struktury życia społecznego? Czy biskupi trochę przesadzają?
MB: Nigdy nie oceniam biskupów, bo to jest inna władza. Słucham biskupów, słucham z wielką uwagą co mówią. Wydaje mi się, że ideologia gender jest jedną z tych ideologii, która zwiastuje koniec pewnej cywilizacji. Nie trudno zauważyć, że cywilizacja nasza, czyli cywilizacja łacińska, oparta na prawie rzymskim, później na religii chrześcijańskiej przeżywa głęboki kryzys. Ta jedna z tych ideologii to jest jedna z takich ruchów, która zdominuje ten pewien kryzys w naszej starej cywilizacji.

AM: Czyli ideologia, nie tak jak niektórzy mówią filozofia równouprawnienia?
MB: To jest gra słów. Ja zawsze byłem zwolennikiem wprowadzania zmian naturalnych. A tu są zmiany technokratyczne, zmiany prowadzone według ustalonego planu. Zawsze uważałem, że takie zmiany są bardzo trudne i niebezpieczne i należy być ostrożnym.

AM: Pan jest tu bliższy biskupom niż na przykład pani minister ds. równego traktowania kobiet i mężczyzn.
MB: To na pewno.

AM: Panie ministrze, prezydent wysyła do Trybunału Konstytucyjnego ustawę w sprawie OFE. A premier Pańskiego rządu mówi, że nie macie scenariusza awaryjnego. Pana zdaniem ta ustawa jest konstytucyjna?
MB: Oczywiście, inaczej by nie wyszła z rządu.

AM: A prezydent co? Myli się?
MB: Nie, prezydent wsłuchał się w głos większej grupy obywateli, przeciwników. Ta dyskusja bardzo mocno rozgorzała i roznamiętniła polskie społeczeństwo. Więc uważam, że decyzja prezydenta o tym, że podpisał ale też o tym, że decydujący głos miał organ złożony z fachowców, naukowców z profesorów, z praktyków prawa konstytucyjnego, który zdecydował, czy ta ustawa jest zgodna z ustawą, czy nie. Uważam to za całkowicie słuszną decyzję.

AM: A jak Trybunał obali tę ustawę? To co wtedy?
MB: Wtedy będziemy musieli całkowicie zmieniać budżet. Ale do tego nie dopuszczamy, ponieważ jesteśmy przekonani o jej zgodności z prawem.

AM: A Pan ma świadomość, że ta porażka z OFE to jest jednak porażka Pańskiego rządu, że Polacy zrozumieli główny przekaz, że robicie to po to, żeby łatać budżet.
MB: Jeżeli tylko takie jest przesłanie jeżeli chodzi o łatanie budżetu na pewno jest porażka informacyjna rządu to należy ten mechanizm poprawić. Żeby wskazać na inne sprawy. Ta reforma jest prowadzona po to, żeby nasze dyrektywy były pewniejsze. Zawsze są pewniejsze jeżeli są zabezpieczone przez państwo. Oczywiście patrzymy na ten czas przez pryzmat kryzysu. Kiedy powstawało OFE zakładaliśmy, że ten świat będzie szczęśliwy, piękny, że nie będzie kryzysu. Ten kryzys gospodarczy bardzo zmienił optykę wszystkich.

AM: A Pan się nie boi, że Trybunał zakwestionuje Panu ustawę o izolacji przestępców?
MB: Tego się nie obawiam. Powiem szczerze, że ustawa tak została przyjęta, więc tego się nie obawiam. Mogą być jedynie problemy, jeżeli zaczniemy stosować tę ustawę i pierwsze sprawy trafią do Strasburga. To nie będzie kwestia zgodności z konstytucją, tylko kwestią stosowania tej ustawy.

AM: To pierwsze stosowanie gdzieś w połowie tego roku?
MB: To już niedługo, bo pierwszy skazany, sławetna postać zabójcy z Piotrkowa, Trynkiewicz wyjdzie około lutego.

AM: Czyli nie wyjdzie?
MB: Wyjdzie i dotknie go procedura. Proszę zwrócić uwagę, zawsze to podkreślam, nie dotknie go procedura karna tylko cywilna.

AM: To taki trochę „myk” ustawowy?
MB: Nie, to nie jest myk. To jest ochrona społeczeństwa przed tego typu obywatelami. Później w nowelizacji kodeksu wpisujemy już całą tę procedurę, ponieważ społeczeństwo musi się bronić przed osobami, które są albo seryjnymi mordercami albo gwałcicielami. Ostatnio mieliśmy tę nieprawdopodobną historię, że człowiek, który według niektórych był poczytalny, według innych nie był, ale był osobą o niższym poziomie świadomości. Ten człowiek dokonał brutalnych gwałtów od razu po wyjściu z więzienia na niewinnych osobach, na dzieciach. To są takie sprawy, że te osoby nie chcą się leczyć, nie chcą poddawać się kuracjom. Muszą być mechanizmy, które zabezpieczą społeczeństwo i też tych ludzi, przed którymi zabezpieczone jest społeczeństwo, bo mogłoby dochodzić do samosądów.

AM: Nie przyszły rok a 2015, to ma być właściwie rewolucja w prawie karnym w Polsce. W jaką stronę to idzie? To znaczy, że wypuścimy wielu przestępców z więzień?
MB: Nie, prawo będzie skuteczniejsze. W ogóle to jest mało dostrzegalne, ale jest przygotowywana i przeprowadzana ogromna zmiana najpierw kodeksu karnego. Teraz daliśmy do uzgodnienia całą głęboką reformę Kodeksu Karnego, wprowadzić prawo ochrony świadka, prawo pokrzywdzonego. Żeby świadek i pokrzywdzony czuli się, że są w sądzie.

AM: A nie tak jak dziś, że wiadomo wszystko, praktycznie z adresem zamieszkania.
MB: Tak, świadek siada przed salą sądową ma zeznawać a po drugiej stronie jest jego rodzina i rodzina jego oprawców. To jest kolejny dyskomfort. Chcemy ten system zmienić. To będą przełomowe zmiany. System postępowania karnego to będzie system kontradyktoryjny, położy całkowicie nowe zasady.

AM: Czyli trochę tak jak w Stanach Zjednoczonych, tak że prokurator może dogadać się z obrońcą.
MB: Tak, cały proces dowodowy jest przed sądem, to powinno przyspieszyć postępowanie. Teraz te postępowania karne, oprócz kilku, dobrze przeprowadzonych głośnych spraw gdzie i prokuratura i sąd, że można to szybko zrobić pokazuje, że ten system ma szanse powodzenia. To przede wszystkim będzie sprawność, szybkość.

AM: A zaostrzenie kar to też będzie? Wyższe będą kary za jakieś przestępstwa?
MB: Chcemy ograniczyć „zawiasy”. Chcemy wprowadzić kary sankcji alternatywnych i tak zwanej sprawiedliwości naprawczej. Czyli formuły różnego typu dozorów elektronicznych, ograniczenia wolności. Nie skazania, ale ograniczenia wolności, wykonywanie prac społecznie użytecznych. Chcemy zrobić cały ten pakiet. Obok tego, ja proponuję podnieść kary, tę dolną granicę kar przeciwko zdrowiu, życiu i wolnością seksualnym. Po to żeby pokazać, że tą wartością chronioną jest człowiek.

AM: Chciałabym Pana zapytać o dwa śledztwa. Jak Pan się temu przygląda temu z boku, to co Pan sobie myśli? Z jednej strony, śledztwo uniewinnieni dwaj policjanci ze sprawy Olewnika, którym prokuratura stawiała zarzuty. Pan kierował komisją, która badała tę sprawę. Nie mamy winnych niedopatrzenia i nadużyć w śledztwie?
MB: Stanowisko komisji jest jednoznaczne. Mam zasadę nie krytykować sądu. Nawet teraz, jako minister sprawiedliwości, tutaj muszę zrobić jeden wyjątek. Jestem zaskoczony decyzją sądu, nie ukrywam. Ponieważ sąd stwierdził, że prokurator prowadzi postępowanie. Tylko, że my dobrze wiedzieliśmy, wiemy i cała opinia publiczna wie, że prokurator nie otrzymywał wszystkich informacji, które zgromadzono w pracy operacyjnej i śledczej. To nie miało miejsca. Nawet gdy później przyszły kontrole policyjne, w trakcie tego postępowania gdy otworzono szafę jednego z policjantów prowadzących śledztwo, to wypadł materiał dowodowy bardzo znaczący dla tego postępowania. Dziwię się, że to postępowanie toczyło się w Połocku. Uważam, że dla dobra tej sprawy to postępowanie nie powinno się toczyć w okolicach Płocka.

AM: Po pięciu latach została umorzona sprawa prezydenta Sopotu Jacka Karnowskiego. Korupcyjna sprawa prowadzona najpierw w Gdańsku, potem w Szczecinie. O czym to świadczy? Stawia się zarzuty człowiekowi, pięć lat toczy się śledztwo i potem uniewinnienie.
MB: To jest jedna z tych spraw, które nie powinny mieć miejsca. Ta sprawa nie powinna się w ten sposób toczyć.

AM: Ale nie powinna się w ogóle zacząć, czy nie powinna się tak skończyć?
MB: Nie znam dokładnie materiału dowodowego. Jeżeli ten materiał dowodowy jest taki, że to jest tylko w oparciu o kopie nagrania to nie jest materiałem skutecznym.

AM: Ale nie uważa Pan, że to jest skandaliczne, że prokuratura prowadzi takie postępowanie tyle lat?
MB: Dlatego chcemy przyspieszyć postępowania w oparciu o kodeks postępowania karnego. Te postępowania będą toczyły się przed sądem przede wszystkim.

AM: I będzie szybciej?
MB: Zdecydowanie tak. I sąd będzie decydował o przyjęciu materiałów dowodowych albo nie.

AM: Panie ministrze, Pan chyba pomylił kobietę, która wjechała do przejścia podziemnego w Warszawie z panią radcą prawną. Pani Izabela Chmielewska, która jest radcą prawną z Łodzi domaga się od Pana przeprosin, żeby pan zwołał konferencję prasową i do końca roku ją przeprosił, co Pan na to?
MB: To nie jest moja pomyłka, tylko Pani kolegów. Ja nigdy nie powiedziałem, że ta pani jest sprawczynią.

AM: Ale powiedział Pan, że ta która wjechała…
MB: Nie. Chcę powiedzieć jedną tylko sprawę. Chcę wyjaśnić całą historię, to jest ważna sprawa, bo trochę rozmywamy ten problem. Było tak, że po konferencji prasowej dotyczącej Kodeksu Karnego zostałem zapytany o ocenę osoby, którą była pani radca prawna, która spowodowała tego typu zdarzenie. Ja tylko powiedziałem, że jeżeli to była radca prawna, która to zrobiła, powinna ponieść wszelkie konsekwencje, bo według informacji medialnych, bo dziennikarze tak powiedzieli, pani ileś razy do zdarzenie zrobiła. Naturalny mój komentarz, na naturalne pytanie mediów.

AM: Został Pan wprowadzony w błąd?
MB: Trudno określić, dziennikarze sami szukali. Materiał nie powinien się ukazać po zweryfikowaniu informacji. Ani razu nie podałem, że to pani radca prawna wjechała tylko ustosunkowałem się do pytania.

AM: Ale jeśli ona czuje się pokrzywdzona?
MB: To powinna się zwrócić do mediów, które to podały. Jeżeli ta pani czuje się urażona to naturalną drogą prawną jest zwrócenie się do mediów, które podały nieprawdziwą i krzywdzącą informację.

AM: Pan jej nie będzie przepraszał?
MB: Za co? Ja nie podałem ani jej nazwiska, bo gdybym powiedział, że pani Chmielewska, tym bardziej że u mnie jest minister pan Chmielewski to by było podejrzenie. Jeden wniosek to jest ta kwestia, które informacje są jawne, które nie są tajne i warto żeby pewne informacje były przy orzeczeniach sądu. To należy sprecyzować.

AM: Żeby nie było wątpliwości co do nazwiska i osoby.
MB: Tak jest. Jeżeli można oczywiście, jeżeli pozwala na to procedura. Ta pani przeżyła jakieś katusze w swoim czasie, bo wszyscy dzwonili do niej i pytali, czy to ona.

AM: Dziękuje za rozmowę.
MB: Dziękuję bardzo.

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj