– Moim zdaniem Komorowski właśnie przez decyzję o referendum przegrał wybory, bo przez to 7 procent jego wyborców z pierwszej tury, nie zagłosowało na niego w drugiej. Wielu konstytucjonalistów twierdzi też, że to niekonstytucyjne. Ja uważam, że lepiej jakby go w ogóle nie było referendum, mówiła w Radiu Gdańsk Joanna Senyszyn, wiceprzewodnicząca Sojuszu Lewicy Demokratycznej. Polityk w rozmowie z Agnieszką Michajłow jako sensowną określiła inicjatywę Beaty Szydło. Kandydatka PiS na premiera zaproponowała rozszerzenie wrześniowego referendum o dodatkowe pytania. Obok kwestii związanych z jednomandatowymi okręgami wyborczymi, finansowaniem partii i ordynacją podatkową miałby pojawić się również pytania o wiek emerytalny, wysyłanie 6-latków do szkół oraz o status Lasów Państwowych.
– To całkiem sensowy pomysł, bo Polaków pyta się, czy chcą JOWów, gdy wiadomo, że większość z nich nie wie co to są jednomandatowe okręgi wyborcze i czym one grożą. Jeżeli w ogóle miałoby być robione referendum, no to szkoda potem robić drugie, gdyby prezydent Duda i ewentualna większość parlamentarna wyszła z taką propozycją – to jednak kosztuje 100 milionów złotych, więc po co potem wyrzucać pieniądze?
Wiceprzewodniczące w studiu Radia Gdańsk oceniła również ostanie ruchy po lewej stronie sceny politycznej i komentarze dotyczące zjednoczenia lewicy. – Sformułowanie „zjednoczona”, jest bardzo pojemne. Co to znaczy? My na razie w ogóle rozmawiamy tylko o wspólnych listach. Na razie są różne partie i nikt o pełnym zjednoczeniu nie mówi, powiedziała Joanna Senyszyn. – Nie wiem czy Biało-Czerwoni lub Partia Razem zbiorą te kilkaset tysięcy podpisów. Do tego przecież zawsze problemy robią się przy układaniu list, no bo jak to wszystko podzielić przy finansowaniu kampanii? […] Bardzo chcemy, żeby była jedna lista. Jeśli jednak różne ugrupowania mówią, że chcą iść osobno to pewnie będzie kilka list, co byłoby oczywiście złym rozwiązaniem, zaznaczyła polityk.