Burmistrz Pelplina: Elektrownia w Rajkowach to wielomilionowa gratka nie tylko dla Pelplina. Jak na razie mamy tylko straty

– Choć mam wiele obaw co do elektrowni w Rajkowach, to ufam Państwu Polskiemu. Opóźnienie jej budowy to ogromna strata nie tylko dla Pelplina – mówił w Radiu Gdańsk Patryk Demski.

Burmistrz Pelplina był gościem Rozmowy Kontrolowanej. Z Agnieszką Michajłow rozmawiał o opóźnieniach w budowie Elektrowni Północ.

KOLEJNY RAZ UCHYLONO POZWOLENIE

Budowa Elektrowni w Rajkowach to na pewno inwestycja odłożona w latach ze względu na procedury i formalności, mówił Demski. – Chociaż wiem, że inwestor wyraża wolę kontynuowania projektu. Inwestycja, która zaczęła się w 2009 roku ciągle nie wyszła poza etap projektowania decyzji pozwolenia na budowę. Inwestor przygotował wszystkie dokumenty, które były wymagane przez prawo, a mimo to już drugi raz przechodzimy drogę przez pozwolenia. Znów uchylono pozwolenie starosty – tłumaczył burmistrz Pelplina.

Gość Rozmowy Kontrolowanej uważa, że wytyczne Wojewódzkiego Sadu Administracyjnego są odległe od rzeczywistości. – Stworzyliśmy sobie nawet paragraf 22., który mówi o tym, że kotły i reaktory można budować tylko tam, gdzie już są, bo wszędzie indziej w Polsce napotkają na ogromne problemy – dodał.

MAM ZAUFANIE DO PAŃSTWA POLSKIEGO

Patryk Demski przyznał, że jest zwolennikiem powstania elektrowni. – Jednocześnie sam mam wobec niej dużo obaw i  wiem, że pieniądze nie wynagrodzą szkód w zdrowiu. Natomiast mam zaufanie do Państwa Polskiego. Jeśli prawo zmusza inwestora do przedstawienia decyzji, opinii środowiskowej iluś ekspertów, autorytetów, no to państwo musi to rozważyć, co jest prawdą. Czy może prawdą jest to, co mówią ekolodzy? – pytał.

Rozmawiałem o tym z wojewodą Drelichem, mówił Demski. – Zdaję sobie sprawę, że był pod dużą presją i musiał podjąć decyzję. Natomiast rozmawiałem także z urzędnikami i ta argumentacja mnie nie przekonuje, bo uważam, że nie jest łatwa konwalidacja tej decyzji poprzez kolejne postępowanie przez starostę. Pan wojewoda i jego urzędnicy próbują w ten sposób: „Były uchybienia, więc wróćmy do etapu I” – mówił.

WIELOMILIONOWA GRATKA

Powołanie ekspertów kosztuje, tłumaczył gość Agnieszki Michajłow. – Ale kto ma powołać niezależnego eksperta, który zważy ten materiał dowodowy? Ja sobie wyobrażam, że to są ogromne pieniądze. W polskim prawie nie jest powiedziane, kto ma za to płacić. Już inwestor raz pokrył koszty tych ekspertów, przedstawiając materiał dowodowy w tej sprawie. Poza tym RDOŚ badał już tę sprawę. To wyspecjalizowany organ, który jest do tego powołany. Nie wierzę, że nie zauważył takich nieprawidłowości. Myślę, że inwestor będzie skarżył decyzję wojewody i to jeszcze raz pójdzie do Wojewódzkiego Sadu Administracyjnego raz jeszcze – mówił.
 
To byłaby doskonała okazja dla regionu, nie tylko dla Pelplina. – To byłby jeden z zakładów wyrównujących napięcie energetyczne na Pomorzu. Po drugie wykonujemy cały etap planistyczny związany z budową stacji elektroenergetycznej. Dla Pelplina to też byłaby gratka i to wielomilionowa. Budżet wzrósłby nam kilkukrotnie. Jak na razie mamy straty. Inwestor ciągle się waha, czy wykupić grunty, chociaż moim zdaniem powinien to dawno zrobić, ale czeka na ekspertyzy – podsumował gość Radia Gdańsk.

Maria Anuszkiewicz

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj