– Wszyscy oczekują pieniędzy, ale złożone są sprzeciwy do listy wierzytelności i póki sędzia ich nie rozpozna i nie zatwierdzi, ja jako syndyk nie będę mógł przystąpić do tego podziału – mówił Józef Dębiński.
Gościem Rozmowy Kontrolowanej był syndyk Amber Gold, Józef Dębiński.
43 MILIONY ZŁOTYCH
Syndyk przekonywał, że Amber Gold to złożona sprawa, a największą trudnością jest ściąganie pożyczek od pożyczkobiorców. – Na tę chwilę posiadam 43 miliony złotych, które pochodzą m.in. z pożyczek. Złoto sprzedałem za osiem milionów, to samo z samochodami. Fama idąca za Amber Gold spowodowała duże zainteresowanie sprzedażą samochodów.
– Te pieniądze są na lokatach terminowych i pracują. Skorzystają wierzyciele i poszkodowani, których jest w sumie 19 tysięcy. Wszyscy będą uczestniczyli w planie podziału funduszów masy – zapewniał Józef Dębiński.
Agnieszka Michajłow zapytała czy zwykły Kowalski zobaczy z tego jakieś pieniądze. – Oczywiście. 43 miliony już są, a pozostają jeszcze rzeczy do sprzedaży, m. in. dwie kamienice i 2,5 kg kruszców – opowiedział gość Radia Gdańsk.
CZY WIEK MA ZNACZENIE?
Dziennikarka zastanawiała się w jakiej kolejności będą wypłacane należności. – Rozmawiałem z jednym 80-latkiem, który starał się przekonać mnie, że skoro ma już tyle lat to powinien dostać wcześniej swoje pieniądze, bo młodsi mogą poczekać.
– I co Pan na to? Czy z racji wieku można dostać pieniądze szybciej?
– Raczej nie ma takiej opcji.
FIRMA PADŁA, SPŁACAĆ NIE TRZEBA
Dębiński zaznaczył, że pożyczki zaciągnięte w Amber Gold są spłacane z trudem. – Znam niektóre sytuacje, bo ludzie piszą do mnie listy i dzwonią. W pewnych przypadkach zawieramy ugodę na spłatę ratalną. Innych musimy windykować. Wszcząłem ponad 200 postępowań. Windykacja jest trudna i czasochłonna – przekonywał.
– Ludzie uważają, że skoro firma padła i oszukała, to nie trzeba spłacać? – dociekała Agnieszka Michajłow.
– Różne są podejścia. Niektórzy myślą, że w tej sytuacji syndyk odpuści i nie będzie tych sum windykować. To błędne przekonanie.
Anna Moczydłowska