Dziennikarka Polskiego Radia: „Zamachowiec z Paryża cztery miesiące mieszkał w Brukseli. Jak można było do tego dopuścić?”

Najnowszy bilans zamachów terrorystycznych w Brukseli to 34 ofiary śmiertelne i ponad 200 rannych. We wtorek rano doszło do dwóch eksplozji na międzynarodowym lotnisku. Później nastąpił wybuch w metrze, niedaleko unijnych instytucji. Jak teraz wygląda stolica Europy? – Na ulicach jest mniej samochodów, kursują tylko dwie linie metra. Jest wyostrzona czujność, oglądanie się za siebie, nerwowa bieganina oczu – relacjonuje Beata Płomecka, korespondentka Polskiego Radia. Rozmowę Kontrolowaną prowadziła Agnieszka Michajłow. – Zazwyczaj poranek zwykle o tej porze jest tętniący życiem. Dzisiaj jest inaczej, ale nie można mówić, że jest to wymarłe miasto. Jest mniej samochodów na ulicach, część ulic jest zamkniętych. Kursują tylko dwie linie metra. Ludzi jest mniej, ale też dlatego że pracownicy instytucji unijnych wyjeżdżają do swoich krajów na Wielkanoc – mówiła Beata Płomecka w Radiu Gdańsk.

NERWOWA BIEGANINA OCZU

– Wczoraj, kiedy pytałam ludzi o ich samopoczucie, obserwacje były podobne. Jest wyostrzona czujność, oglądanie się za siebie, nerwowa bieganina oczu. Może to nie przerażenie, ale szok. Mamy do czynienia z tragedią. To samo obserwowałam 13 listopada w Paryżu. Tydzień później Belgia wprowadziła alert terrorystyczny – wspominała dziennikarka.

MÓZG ZAMACHÓW W PARYŻU ZATRZYMANY W BRUKSELI

Salah Abdeslam, który według śledczych odpowiada za zamach terrorystyczny w Paryżu, został zatrzymany podczas obławy w Brukseli. Domniemany koordynator krwawych zamachów, został w piątek postrzelony podczas obławy w dzielnicy Molenbeek w Brukseli. – Jak można było dopuścić do tego, żeby człowiek, który przygotowywał zamachy w Paryżu przez cztery miesiące przebywał w Brukseli? Okazuje się, że był tutaj, korzystał ze wsparcia sąsiadów, znajomych – zastanawiała się w Radiu Gdańsk Beata Płomecka. – Jak można było nie wychwycić informacji, że do tych ataków dojdzie? Służby miały informacje, że do ataków dojdzie, tylko nie wiedziały kiedy i gdzie – dodała dziennikarka.

WYLĘGARNIA DŻIHADYSTÓW

– Jest taka dzielnica, którą określa się wylęgarnią dżihadystów. Ja tam się nie zapuszczam na co dzień. To dzielnica Molenbeek. Niektóre miejsca to właśnie takie niebezpieczne rejony i tam nie zagląda policja. Problem był bagatelizowany. Szerzej trzeba spojrzeć na słabości Belgii. To państwo podzielone językowo i strukturalnie. Jest przyzwolenie na tworzenie gett. Niektórzy młodzi ludzie nie widzą dla siebie szans w Belgii i docierają do nich te radykalne hasła. To nie tylko problem belgijski, on dotyczy także na przykład Francji – mówiła korespondentka Polskieo Radia.

TRUDNA DROGA DO DOMU NA ŚWIĘTA

Większość pracowników instytucji unijnych planuje już świąteczne urlopy i wyjazdy do swoich krajów. Europoseł Jarosław Wałęsa powiedział, że w związku z atakami terrorystycznymi zdecyduje się na podróż samochodem, a nie samolotem. – To, co wczoraj się wydarzyło, wzbudzi moją czujność. Znam belgijskie lotnisko bardzo dobrze i czuję się tam bezpiecznie, ale moje obawy rosną. Trzeba się jednak wziąć w garść. Muszę żyć i sobie radzić. Nie mogę przecież zostać zamknięta w mieszkaniu – podsumowała dziennikarka w Rozmowie Kontrolowanej.

Anna Michałowska
Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj