Sylwia Zapisek: „Pozwoliłam synowi odejść, kiedy chciał. To już 183 wtorki, od kiedy nie ma Dawida”

– Dawid przygotował swój pogrzeb. Kazał mi ubrać się w koszulkę kibica, zamiast w czarną sukienkę. Zażyczył sobie też czternaście rac, a było ich o wiele więcej. Ksiądz na kolędzie powiedział mi, że zrobiłam z pogrzebu szopkę. A ja po prostu uszanowałam wolę mojego dziecka – mówiła w Radiu Gdańsk Sylwia Zapisek, mama Dawida i szefowa Stowarzyszenia Kibiców Niepełnosprawnych im. Dawida Zapisek.
Dawid zmarł we wrześniu 2012 roku. Przez całe życie ciężko chorował, jednak nie tracił nadziei i spełniał swoje marzenia. Jednym z największych był udział w meczach Euro 2012 i poznanie idoli, hiszpańskich piłkarzy. Marzenia z pomocą mamy i przyjaciół udało się spełnić. Wiele osób nie zgadzało się jednak z ideą głośnego pogrzebu. – Takie są polskie schematy. Albo żyjesz w konkretnej szufladce, ale jesteś dziwakiem. Ja po prostu jestem sobą i nie zamierzam się zmieniać. Z Dawidem byliśmy jak jeden organizm. Kiedy on myślał, ja to czułam. Uważam to jako dar natury i nie potrafię tego wytłumaczyć. Choroba była ciężka i byłam świadoma tego, co będzie – mówiła Sylwia Zapisek w rozmowie z Magdą Szpiner.

183 WTORKI

– W dziesięciu procentach jestem Sylwią, a w dziewięćdziesięciu nadal mamą Dawida. We wrześniu miną cztery lata od jego śmierci. To 183 wtorki, od kiedy nie ma Dawida. Mój syn chorował od samego początku, tylko lekarze potrafili zdiagnozować chorobę dopiero kiedy miał dwa lata. Dawali mu pięć lat życia, a on przeżył czternaście. To cud życia i cud naszej rodziny – mówiła mama Dawida.

16 PRZYKAZAŃ

Żałoba po śmierci dziecka to dla każdego rodzica niezwykle trudny czas. Dla Sylwii Zapisek sposobem na poradzenie sobie z tragedią, była lista szesnastu rzeczy, którą pomógł stworzyć jej syn. – Było tam coś o tym, żeby nie bać się mówić, o tym, że dziecko odeszło, nie bać się płakać i nie bać się okazywać emocji. Nie można też unikać wzroku znajomych osób. To była dla mnie dobra lekcja.

CHCĘ ODEJŚĆ SAM

Dawid, pomimo swojego młodego wieku, podjął dojrzałą decyzję o niepodłączeniu do respiratora. Przekonał do tego także swoją mamę. – Podejście Dawida było dla mnie szokiem. Chciał odejść sam. Starał się przekazać innym rodzinom, że nie należy stosować intensywnego podtrzymywania życia. Ci ludzie oczywiście tego nie rozumieli. Zrzucali to na moją słabość. Uważam, że walka walką, ale kiedy się zbuntowałam, mój syn powiedział mi: „Borsuk, wyjdź z pokoju. Później porozmawiamy”. Oboje mówiliśmy na siebie „borsuk”. Pytałam się księdza i psychologa, co mam zrobić. Powiedzieli mi, że mam robić to, co czuję w sercu. Dawid mówił mi, że muszę pozwolić mu odejść – tłumaczyła kobieta.

WSPOMNIENIA NADAL ŻYWE

Największym marzeniem Dawida było spotkanie z hiszpańskimi piłkarzami, a szczególnie z bramkarzem Ikerem Casillasem. – Po meczu z Barceloną, udaliśmy się do ośrodka, ale tam nie było Ikera. Dawid był bardzo rozczarowany. Do spotkania jednak doszło. Udało się w 2012 roku. Te wspomnienia są nadal żywe. To był najlepszy dzień w życiu Dawida. Na zakończenie Euro Dawid płakał. Ten wyjazd był ostatnim wyjazdem w jego życiu – opowiadała Sylwia Zapisek.

PODSTAWĄ SĄ FINANSE

Sylwia Zapisek jest prezesem Stowarzyszenia Kibiców Niepełnosprawnych imienia Dawida Zapisek. Zajmuje się między innymi pomocą rodzinom chorych dzieci, które marzą o wizytach na polskich stadionach. – Na stadionie Energa Gdańsk jest sektor imienia mojego syna. Kolekcja, która się tam znajduje, to cały dorobek jego życia i jego pasji. Są tam medale, piłki, koszulki. Kiedy ja odejdę, kolekcja zostanie przekazana na inne organizacje pozarządowe. W mojej pracy opiekuję się kibicami niepełnosprawnymi. Dla wielu rodzin podstawą są finanse. Nie mają pieniędzy, żeby wykupić bilet i dojechać na stadion. Staram się takim osobom pomagać. Zorganizowałam kilka spotkań z piłkarzami Lechii Gdańsk i reprezentacji Polski – dodała w Rozmowie Kontrolowanej.

Anna Michałowska
Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj