Ekspert o możliwym powrocie dowództwa marynarki do Gdyni: „Niebezpiecznie blisko potencjalnego nieprzyjaciela”

W Ministerstwie Obrony Narodowej podobno są przymiarki do przywrócenia dowództwa Marynarki Wojennej z siedzibą w Gdyni. Wiele osób tego chciało i krytykowało reformę, która rozformowała dowództwo. – Ta reforma była błędna. Mówili to wszyscy specjaliści. Krytykowali nawet wojskowi, choć robili to po cichu – mówił na antenie Radia Gdańsk były oficer Marynarki Wojennej RP.

Maksymilian Dura, ekspert portalu defence24.pl, był gościem Rozmowy Kontrolowanej. Wywiad przeprowadziła Agnieszka Michajłow, która pytała o plany powrotu dowództwa Marynarki Wojennej RP do Gdyni.

„NIE JESTEŚMY STANAMI”

 

Gość Rozmowy Kontrolowanej krytykował reformę z 2013 roku, której efektem było rozformowanie dowództwa Marynarki Wojennej. W jego miejsce powołano inspektorat MW z siedzibą w Warszawie. Według niego, eksperci nie oceniali jej pozytywnie. Zmiany były wzorowane na systemie działającym w Stanach Zjednoczonych.

– Nie możemy przekładać tego, co się dzieje w Stanach Zjednoczonych na to, co mamy w Polsce. Ich żołnierze cały czas są w operacjach. Ich jednostki wojskowe ciągle są wysyłane za granicę i tam takie dowództwo operacyjne, które będzie nadzorowało wojskami jest potrzebne non stop. W Polsce tak nie ma. W tej chwili nie mamy zbyt dużo jednostek wysłanych za granicę. Nawet nasze okręty, które wychodzą do działań w siłach NATO, przechodzą pod dowództwo NATO. Dlatego reforma była niepotrzebna – wyjaśniał.

BLISKO ROSJI

Chęć cofnięcia reformy potwierdził sekretarz stanu w ministerstwie obrony narodowej Bartosz Kownacki, gdy o przyszłość dowodzenia marynarką zapytała go posłanka Małgorzata Zwiercan. – Jeszcze nie wiadomo, czy to będzie Gdynia. Może to być również Szczecin. Tutaj jesteśmy niedaleko Bałtyjska (port w Rosji). Gdyby doszło do jakiegoś konfliktu, to jesteśmy bardzo blisko, powiedzmy sobie szczerze, potencjalnego nieprzyjaciela. Natomiast bliskość dowództwa powoduje, że ma się nadzór nad pewnymi jednostkami wojskowymi. Dziś tego nadzoru nie ma, bo ci ludzie pracują w Warszawie. Nie ma szans, by zajmowali się tym, czym kiedyś dowództwo Marynarki Wojennej – mówił.

Według eksperta jednostki wojskowe, które są w tej chwili, np. flotylle, czy Morska Jednostka Rakietowa, nie mają takiego nadzoru jak kiedyś. – A to nadzór jest najważniejszy. Kiedyś pracowałem w dowództwie Marynarki Wojennej i co najmniej raz w tygodniu byłem w jednostkach podległych. Nie po to, żeby sprawdzać, tylko żeby pomagać. I zawsze powtarzam: dzięki temu nadzorowi wiedziałem, co w tych jednostkach się dzieje. Inspektorat takiej wiedzy nie ma. A już na pewno nie ma jej dowództwo operacyjne – tłumaczył.

KAMUFLOWANIE POWAŻNYCH SPRAW

Agnieszka Michajłow dopytywała, czy przeniesienie dowództwa w miejsce stacjonowania jednostek, jest teraz priorytetem. – Zawsze wychodzę z założenia, że jeżeli nie można zrobić czegoś ważniejszego, to trzeba zrobić coś, co zakumufluje sprawę. Myślę, że tak jest w tym przypadku. Najważniejszy jest program modernizacji technicznej sił zbrojnych. Powinien on być realizowany bez względu na opcję polityczną i bez względu na tych, którzy są w danym momencie przy władzy. A że nie ma na to pieniędzy, próbuje się wykonywać inne działanie, np. obrona terytorialna czy reforma systemu dowodzenia. Choć zaznaczam, że ona jest naprawdę potrzebna – mówił.

Posłuchaj audycji:

 

Wiktor Miliszewski

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj