Parkujesz auto tuż przed klatką? Strażak ostrzega: „To może kogoś kosztować życie”

– To bolączka wielu osiedli. One nie były projektowane na tak dużą liczbę samochodów – mówi w Rozmowie Kontrolowanej strażak Tomasz Komoszyński. W ten sposób odniósł się do „nieodpowiedzialnego” parkowania samochodów w Gdańsku. Brygadier, pomorski komendant Wojewódzkiej Państwowej Straży Pożarnej, był gościem Rozmowy Kontrolowanej. Wywiad przeprowadził Jacek Naliwajek.

PROBLEM OD LAT

Gdańscy strażacy przeprowadzili trzy symulacje dojazdu do pożaru. Ćwiczenia miały na celu uświadomienie kierowcom, że ich niefrasobliwość może kosztować kogoś życie. To problem nierozwiązany od lat, od czasu gdy zaczęło przybywać samochodów pod blokami mieszkalnymi.

– To bolączka wielu osiedli. One nie były projektowane na tak dużą liczbę samochodów osobowych. To widoczne jest w wielu miastach. Chciałbym zaapelować do mieszkańców, by po południu, parkując auto przed klatką, mieli świadomość, że możemy potrzebować pomocy. Staramy się ten problem wykluczyć. Ale nie mamy zbyt wielkiego wpływu na sam fakt parkowania w takich miejscach, choć możemy takie auto usunąć w trakcie interwencji – informuje Tomasz Komoszyński.

W WALCE Z CZADEM

Trwa akcja informacyjna „Czad i ogień. Obudź czujność”. Jest zorganizowana przez Ministerstwo Spraw Wewnętrznych. Jej adresami jest młodzież szkolna. – Często w naszych domach zdarza się, że jeśli nasze pociechy zwracają na coś uwagę, to bardziej na to reagujemy. Nie ograniczamy się jednak tylko do szkół. Statystyki pokazują, że zatrucia czadem najczęściej są wynikiem braku świadomości. Głównie chodzi o kontrole w naszych mieszkaniach. Przewody kominowe to prawdziwa zmora – wyjaśnia.

– Wentylacja jest bardzo istotna. Często spotykamy się z sytuacjami, gdy jest ona pozatykana ze względu na pozorne oszczędności. Nie chcemy, żeby ciepło uciekało z mieszkania. Często spotykamy się w takich wypadkach z brakiem przepływu tlenu – dodaje Komoszyński.

Strażak tłumaczy również, co każdy powinien mieć w swoim mieszkaniu, żeby nie dopuścić do ulatniania się czadu. – Każdy, kto chce czuć się bezpiecznie, powinien mieć przynajmniej jakieś urządzenie do gaszenia. Są specjalne gaśnice (żelowe, proszkowe) do mieszkań. Jeśli chodzi o uniknięcie zatrucie tlenkiem węgla, to przede wszystkim potrzebujemy czujnika czadu. To niewielkie urządzenie, zwykle kosztuje około 100 złotych. Zachęcamy do kupowania czujników zasilanych prądem, a nie na baterie, żeby uniknąć rozładowania – wyjaśnia.

Ochotnicza Straż Pożarna bardzo często musi interweniować latem oraz przy silnych wichurach. Wiele ich wyjazdów nie jest związanych z pożarami. – Trudno powiedzieć o najczęstszej aktywności. Jednak Ochotnicze Straże Pożarne mają już podobne wyposażenie jak strażacy zawodowi, więc są dysponowane do wszelkich działań. To bardzo dobre jednostki, dobrze wyszkolone i wyposażone – zapewnia. 

WYPADKI I FAŁSZYWE ALARMY

Liczby za rok 2016 (wyliczenia na dzień 31.08.2016) pokazują, że strażacy interweniowali ogółem 3107 razy. Wśród tych interwencji 1001 razy wyjeżdżali do pożarów, a do miejscowych zagrożeń (np. wypadki na drogach) – 1943 razy. – Ta statystyka waha się w granicach 1/4, czasem 1/5, jeśli chodzi o stosunek pożarów do miejscowych zagrożeń – mówi strażak.

Wśród interwencji były również te spowodowane fałszywymi alarmami. Ze statystyk wynika, że w poprzednim roku strażacy otrzymali 163 fałszywe alarmy w skali kraju. – Rzadko wynikają one ze złośliwości. Odkąd identyfikujemy numery, dużo mniej osób próbuje to zrobić. Mamy jednak systemy przeciwpożarowe w budynkach użyteczności publicznej. Często dostajemy informację o zagrożeniu, jedziemy na miejsce, a tam okazuje się, że ktoś zapalił papierosa w budynku. To traktujemy jako fałszywy alarm – tłumaczy gość Rozmowy Kontrolowanej.

KORKI PO WYPADKACH

Bardzo często po wypadkach tworzą się gigantyczne korki. Przykładem może być ciężarówka, która niedawno paliła się na obwodnicy. Zaczęło się o godzinie 11:00, jej wrak został wywieziony dopiero po 5 godzinach. – Muszę zaznaczyć, że jeśli dochodzi do zdarzenia, w którym są osoby poszkodowane, najpierw prowadzimy działanie ratownicze, a później policja ustala przyczyny zdarzenia. To wszystko musi trochę potrwać, żeby wszystkie ślady zabezpieczać. Nie mam jednak na myśli, że to wszystko przez policję. Oczywiście możemy też po prostu zepchnąć auto na pobocze i zwykle to robimy – wyjaśnia Tomasz Komoszyński.

Ile zarabia strażak? – To zależy od stanowiska. Myślę, że ktoś rozpoczynający służbę, zarabia 3 tysiące na rękę. To zależy też od powiatów – kończy Tomasz Komoszyński.

mili

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj